The classless exluded
"The notion of exploitation — which has hitherto received a developed theoretical formulation only in Marxism, and which for more than a century constituted the mainspring of the social critique — became blurred in the course of the 1980s, at the same time as the general class framework it was located in was abandoned.1 Renunciation of this thematic — which, in the second half of the 1980s seemed rather 'old hat' — did not betoken unanimous support for the existing order and the abandonment of every species of critique. New categories have gradually been devised to express social negativity — in particular, exclusion (in contrast to inclusion). It was difficult for the notion of exploitation to find a place in this new manner of expressing indignation at growing poverty. In the Marxist critique, it was in fact bound up with class relations at work. Exploitation was predominantly exploitation through labour. But exclusion refers in the main to various forms of expulsion from the sphere of work relations. The excluded are primarily the 'long-term' unemployed (a statistical category constructed in the 1980s).
(...) Unlike the model of social classes, where explanation of the 'proletariat's' poverty is based upon identifying a class (the bourgeoisie, owners of the means of production) responsible for its 'exploitation', the model of exclusion permits identification of something negative without proceeding to level accusations. The excluded are no one's victims, even if their membership of a common humanity (or 'common citizenship') requires that their sufferings be considered and that they be assisted, particularly by the state.
(...) In our view, the very rapid diffusion of a definition of the social world in terms of networks that accompanied the establishment of the connexionist world makes it possible to understand how the dynamic of exclusion and inclusion - initially associated with the fate of marginal groups - was able to take the place previously assigned to social classes in the representation of social misery and the means of remedying it.
(...) The construction of the notion of exclusion also allowed those on the bottom rung of the social ladder to find a place in the image of society offered by journalists, writers, film-makers, sociologists, statisticians, and so on. But this new image was no longer, as in the 1970s, that of proletarians or the exploited — that is to say, people belonging to social classes. Those whose condition is denounced take their place in the new picture as the poor, down-and-outs, those of no fixed abode or without identity papers, migrants, the inhabitants of suburbs that have been abandoned and condemned to violence. In the absence of a clear notion of exploitation and hopes for social change, the rejection of social injustice has in a sense regressed to its original stimulus: indignation at suffering. But this is also to say that all the positive features which a century of working-class struggles and revolutionary literature had attached to the figure of the man of the people — courage, candour, generosity, solidarity - tend to disappear from the representation of the most deprived. These qualities, now consigned to the market in mythological accessories (when not suspected of masking Stalinist violence), have been replaced by the piteous attributes of the excluded, defined primarily by the fact that they are without without a voice, without a home, without papers, without work, without rights, and so on.
(...) If exclusion is indeed a critical notion — like social class which, in its principal meaning, is geared towards demanding the abolition of classes — these two thematics pave the way for very different critical forms. Even after its generalization to society as a whole, the category of exclusion has retained something of the manner in which it originally served to refer to those whose handicaps excluded them from a share in social well-being. Not only does exclusion, unlike exploitation, profit no one, so that no one can be deemed responsible for it unless out of negligence or error, but it still resonates with the negative characteristics attached to those who are its victims.
(...) Must we conclude, for all that, that exclusion is a mere ideology (in the Marxist sense of the term), seeking to mask the persistence of a society based on class exploitation? On the contrary: we believe that the notion of exclusion should be taken seriously inasmuch as it points towards new forms of poverty corresponding to the capitalist forms that emerged in the 1980s. But we also think that it is appropriate to push the analysis further, in order to see how this notion is related to various contemporary mechanisms of profit creation.
In Marxism, exploitation is conceived with reference to the industrial and commercial worlds in which nineteenth-century capitalism expanded rapidly. But different forms of exploitation, tailored to different worlds, can exist. In the rest of this analysis, we shall develop the idea that the notion of exclusion is pertinent primarily with respect to a form of exploitation that develops in a connexionist world - that is to say, a world where the realization of profit occurs through organizing economic operations in networks. (...) [In the conextionist world] extreme forms of exploitation are expressed in an increasingly drastic privation of links and the gradual emergence of an inability not only to create new links, but even to maintain existing links (separation from friends, breaking of family ties, divorce, political abstentionism). Is it not this absence of links, this inability to create them, this complete jettisoning that constitute the condition of the 'excluded' as frequently described today?".
L. Boltanski, E. Chiapello, The New Spirit of Capitalism, London and New York 2007.
Bezklasowi wykluczeni
"Pojęcie wyzysku - które jak dotychczas jedynie w ramach marksizmu doczekało się rozbudowanego opracowania teoretycznego i przez ponad stulecie było osią krytyki społecznej - straciło wyrazistość w ramach teorii społecznej w latach osiemdziesiątych, kiedy jednocześnie zostały porzucone ogólne ramy klasowo-społeczne, w których było usytuowane. Porzucenie tematyki, która w drugiej połowie lat osiemdziesiątych wydawała się trochę 'staromodna', nie oznaczało jednak jednogłośnej zgody na panujący porządek i rezygnacji z jakiejkolwiek krytyki. Nowe kategorie stopniowo wzięły na siebie zadanie wyrażania negatywnych zjawisk społecznych - zwłaszcza kategorii wykluczenia czy ekskluzji (przeciwstawianej włączeniu / inkluzji). W nowym trybie nadawania formy oburzeniu na pogłębiającą się nędzę pojęcie wyzysku z trudem znajdowało dla siebie miejsce. W ramach krytyki marksistowskiej związane było bowiem ze stosunkami między klasami w świecie pracy. Wyzysk był przede wszystkim wyzyskiem przez pracę. Pojęcie wykluczenia natomiast oznaczało w pierwszej kolejności rozmaite formy odsuwania ludzi od sfery stosunków pracy. Osoby wykluczone to przede wszystkim 'długotrwale' bezrobotni (wyodrębnieni jako kategoria statystyczna w latach osiemdziesiątych).
(...) W przeciwieństwie do modelu klas społecznych, w którym wytłumaczenie nędzy 'proletariatu' opierało się na zidentyfikowaniu klasy odpowiedzialnej za jego 'wyzysk' (burżuazji, posiadaczy środków produkcji), model wykluczenia pozwalał wyznaczyć pewną negatywność bez wskazywania winnych. Wykluczeni nie są niczyimi ofiarami, nawet jeśli ich przynależność do wspólnoty ludzkiej (lub jednej wspólnoty obywateli) wymaga uwzględnienia ich cierpień i udzielenia im pomocy, na przykład przez państwo.
(...) Naszym zdaniem to właśnie błyskawiczna dyfuzja sieciowej definicji świata społecznego, towarzysząca powstawaniu świata koneksjonistycznego [opartego na powiązaniach sieciowych], pozwala zrozumieć, dlaczego dynamika wykluczania i włączania - z początku powiązana z losem grup marginalnych - zajęła miejsce klas społecznych w przedstawianiu ubóstwa społecznego i sposobów, aby mu zaradzić.
(...) Pojęcie wykluczenia pozwoliło również ludziom zajmującym niskie szczeble drabiny społecznej ponownie znaleźć dla siebie miejsce w przedstawieniu społeczeństwa, tworzonym przez dziennikarzy, pisarzy, filmowców, socjologów, statystyków itp. Ale ten nowy obraz nie był już, jak w latach siedemdziesiątych, obrazem proletariuszy czy ludzi wyzyskiwanych, to znaczy ludzi należących do jakiejś klasy społecznej. W nowym obrazie społeczeństwa osoby, których sytuację ujawniano, występują jako ludzie biedni, żyjący w nędzy, bez stałego miejsca zamieszkania czy też jako ludzie bez dokumentów, imigranci, mieszkańcy przedmieść, porzuceni i skazani na przemoc. Z braku przejrzystego pojęcia wyzysku oraz nadziei na zmianę społeczną niezgodna na niesprawiedliwość społeczną w pewnym sensie cofnęła się do podstawowego bodźca, jakim jest oburzenie wobec cierpienia. Ale w związku z tym z obrazu ludzi najbardziej bezbronnych zniknęły również wszelkie pozytywne cechy, które stulecie walk robotniczych i literatury rewolucyjnej dołączyły do postaci człowieka z ludu, takie jak odwaga, szczerość, hojność czy solidarność. Te cechy, odesłane do lamusa akcesoriów mitologicznych (o ile nie widziano w nich kamuflażu dla stalinowskiego terroru), zostały zastąpione przez żałosne atrybuty osoby wykluczonej, określonej przede wszystkim byciem bez czegoś; bez głosu, bez domu, bez dokumentów, bez pracy, bez praw itp.
(...) Wprawdzie wykluczenie jest pojęciem krytycznym na równi z pojęciem klasy społecznej (którego główny sens polega na dążeniu do likwidacji klas społecznych), obie te tematyki otwierają drogę dla bardzo różnych form krytycznych. Kategoria wykluczenia, nawet po jej uogólnieniu na społeczeństwo jako całość, wciąż nosi w sobie pozostałości tego, że ongiś służyła do oznaczania osób, które nie miały udziału w dobrobycie społecznym z racji niepełnosprawności. W przeciwieństwie do wyzysku wykluczenie nie tylko nie przynosi nikomu korzyści, a więc nikt nie może być pociągnięty za nie do odpowiedzialności (chyba że przez zaniedbanie lub pomyłkę), ale zawsze współgra z negatywnymi właściwościami przypisywanymi osobom będącym jego ofiarami.
(...) Czy powinniśmy zatem stwierdzić, że wykluczenie to tylko pewna ideologia (w znaczeniu marksistowskim), mająca maskować trwanie społeczeństwa opartego na wyzysku klasowym? Wręcz przeciwnie, uważamy, że pojęcie wykluczenia należy traktować poważnie, gdyż zwraca ono uwagę na nowe formy ubóstwa odpowiadające formacjom kapitalistycznym wyrosłym w latach osiemdziesiątych. Naszym zdaniem należy jednak pogłębić jego analizę, aby zobaczyć, w jaki dokładnie sposób wykluczenie łączy się z dzisiejszymi mechanizmami generowania zysku.
W marksizmie wyzysk odnoszony jest do świata przemysłowego i świata rynkowego, w których rozwijał się dziewiętnastowieczny kapitalizm. Mogą jednak istnieć inne formy wyzysku, dostosowane do innych światów. W dalszej części naszej analizy rozwiniemy myśl, że pojęcie wykluczenia jest szczególnie istotne w odniesieniu do formy wyzysku właściwej dla świata konekcjonistycznego - czyli świata, w którym generowanie zysku polega na łączeniu działalności gospodarczych w sieci. (...) W świecie konekcjonistycznym (...) skrajne formy wyzysku manifestują się przez coraz drastyczniejsze pozbawianie więzi i stopniowe pojawianie się niezdolności nie tylko do tworzenia nowych więzi, ale nawet do podtrzymywania więzi istniejących (utrata przyjaciół, zerwanie więzi rodzinnych, rozwód, absencja wyborcza). Czy to nie właśnie ów brak więzi, niezdolność do ich zawierania, absolutne odrzucenie charakteryzują kondycję 'wykluczonego', tak jak się ją dzisiaj często opisuje?".
L. Boltanski, E. Chiapello, Nowy duch kapitalizmu, przeł. F. Rogalski, Warszawa 2022.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGone down the rabbit hole? 🙀 mam nadzieję, że katastrofa zażegnana i rozbitkowie cali
OdpowiedzUsuńja tam chyba wolę opieranie relacji klasowych jeśli nie na wyzysku (skoro to już no longer operative) to nie na wykluczeniu, ale wywłaszczeniu