"Rok 1840 był przełomowy dla historii, zarówno dla historii Bliskiego Wschodu, jak i systemu klimatycznego. Wówczas to po raz pierwszy Imperium Brytyjskie użyło parowców w dużej wojnie. Energia z pary była technologią, dzięki której wystąpiło uzależnienie od paliw kopalnych: silniki parowe napędzane były węglem, a ich rozpowszechnienie w przemyśle Wielkiej Brytanii przekształciło ją w pierwszą gospodarkę opartą na paliwach kopalnych. Jednak siła pary nigdy nie odcisnęłaby piętna na klimacie, gdyby ograniczyła się do Wysp Brytyjskich. Tylko eksportując ją do reszty świata i wciągając ludzkość w spiralę spalania paliw kopalnych na dużą skalę, Wielka Brytania zmieniła los tej planety: globalizacja pary była ku temu niezbędnym zapłonem. Kluczowe dla uruchomienia tego zapłonu było z kolei użycie parowców w wojnie. To poprzez zastosowanie przemocy Wielka Brytania zintegrowała inne kraje z dziwnym rodzajem gospodarki, który stworzyła – zamieniając kapitał kopalny, można by rzec, w imperium kopalne.W tym czasie Wielka Brytania była największym imperium, jakie świat kiedykolwiek widział, zbudowanym na supremacji morskiej, dotychczas opartej na tradycyjnej sile napędowej wiatru. Ale w latach dwudziestych XIX wieku Royal Navy zaczęła rozważać zastosowanie napędu parowego – to znaczy, spalania węgla, zamiast żeglowania z wiatrem; wiatr był 'odnawialnym' źródłem, jak byśmy to dzisiaj określili, niewyczerpanym, tanim, rzeczywiście darmowym, ale z dobrze znanymi ograniczeniami. Kapitanowie nie mogli zakładać, że wiatr będzie wiał tak, jak chcieli. Na polu bitwy statki mogły być powstrzymywane przez zastój lub odpychane od swoich celów przez podmuchy i sztormy w złym kierunku, czy też mogły posuwać się tylko powoli. Kaprysy wiatru mogły dać wrogowi okazję do wymknięcia się, przegrupowania, oddania ciosu. W działaniach militarnych, gdy mobilizacja energii była najbardziej potrzebna, wiatr bywał siłą zawodną. Para działała wedle innej logiki. Czerpała swoją siłę ze źródła energii, które nie miało związku z warunkami pogodowymi, wiatrami, prądami, falami, przypływami i odpływami: węgiel pochodził z podziemnych zapasów, spuścizny fotosyntezy sprzed setek milionów lat, a raz wyniesiony na powierzchnię mógł zostać spalony w dowolnym momencie i miejscu, jakiego zażądał właściciel. Siłę uderzeniową parowca można było przywołać według woli. Flotę takich statków można było zorganizować dokładnie tak, jak chcieli tego kapitanowie – wycelować działa, wyładować wojska, ścigać wrogów bez względu na to, jak wiał wiatr. Takie swobody szczególnie podkreślał admirał Charles Napier, najbardziej energiczny obrońca pary w Royal Navy, który podsumował je zwięźle: 'parowce sprawiają, że wiatr jest zawsze pomyślny'; czy też 'para odniosła tak przytłaczające zwycięstwo nad żywiołami, że wydaje mi się, że obecnie posiadamy wszystko, co było potrzebne, aby uczynić wojnę morską doskonałą'. Podbój żywiołów był ostatecznie funkcją przestrzenno-czasowego profilu paliw kopalnych: ze względu na ich oderwanie od przestrzeni i czasu na powierzchni Ziemi, zapowiadały one wyzwolenie imperium od współrzędnych, w obrębie których od niepamiętnych czasów poruszały się łodzie.Po raz pierwszy Napier mógł wypróbować tę doskonałość w 1840 roku, właśnie tu, na wybrzeżach Libanu i Palestyny. W tym roku Brytania wypowiedziała wojnę Muhammedowi Aliemu. Ali był paszą Egiptu, nominalnie podległym Imperium Osmańskiemu, ale w praktyce władcą własnego królestwa, które w tym czasie znajdowało się w stanie wojny z sułtanem. Siły Alego rozprzestrzeniły się z Egiptu i podbiły Hidżaz i Lewant, tworząc arabskie protoimperium, na kursie kolizyjnym z Wielką Portą i Londynem. Wzrost Alego groził upadkiem Imperium Osmańskiego, którego stabilność i integralność Brytania w tym momencie uważała za strategiczny atut przeciwko Rosji. Gdyby Imperium Osmańskie się rozpadło, Rosja mogłaby rozszerzyć się na południe i wschód w kierunku kolonii koronnej Indii, więc Brytania chciała je wesprzeć. To rywalizacja międzyimperialna, można by rzec, skłoniła Wielką Brytanię do interwencji przeciwko Alemu.Podobną rolę odegrała tu, co nie mniej ważne, dynamika rozwoju kapitalizmu w samej Wielkiej Brytanii. Przemysł bawełniany był jego awangardą, ale w latach 30. XIX wieku wyprzedził on tak każdą inną gałąź przemysłu tak bardzo, że aż cierpiał na kryzys nadprodukcji: z fabryk wychodziły zbyt duże góry bawełnianych nici i tkanin. Źródła popytu były niewystarczające, aby je wszystkie wchłonąć. Wielka Brytania była zatem zdesperowana w poszukiwaniu rynków eksportowych; i na szczęście w 1838 roku Imperium Osmańskie zgodziło się na bajecznie korzystną umowę o wolnym handlu, znaną jako traktat Balta Liman. Otworzyłoby to terytoria pod kontrolą sułtana na zasadniczo nieograniczony brytyjski eksport. Problem polegał jednak na tym, że coraz więcej tych terytoriów przechodziło pod kontrolę Muhammeda Alego, który prowadził przeciwną politykę ekonomiczną: substytucję importu. Zbudował własne fabryki bawełny w Egipcie. Pod koniec lat 30. XIX wieku stały się one największą gałęzią przemysłu tego typu poza Europą i USA. Ali nie chciał mieć nic wspólnego z brytyjskim wolnym handlem: wprowadził cła, monopole i inne bariery ochronne wokół swojego przemysłu bawełnianego i promował go tak skutecznie, że mógł dokonywać najazdów na rynki dotychczas zdominowane przez Wielką Brytanię, tak odległe te w Indiach.(...) Wielka Brytania zniszczyła arabskie protoimperium przy pomocą pary. Od Bejrutu do Aleksandrii to parowce Royal Navy stanowiły awangardę zwycięstwa, w swoich manewrach przestrzennych bardziej sprawną niż ich przeciwnicy, napędzani wiatrem. (...) Ta moc pochodziła z paliw kopalnych: para pozwalała admirałom i kapitanom podłączać swoje łodzie do prądu pochodzącego z przeszłości, źródła energii zewnętrznego wobec przestrzeni i czasu rzeczywistej bitwy, przez co okręty mogły strzelać tak, jakby miały własne skrzydła. Przewaga militarna Wielkiej Brytanii została radykalnie zwiększona dzięki jej zdolności do mobilizacji taboru jako siły do pokonania wroga. Albo, jak zauważył Observer, odnosząc się do Palestyny: 'Para, nawet teraz, niemal urzeczywistnia ideę wszechmocy militarnej i wszechobecności militarnej; jest wszędzie i nie sposób się jej oprzeć'. Wielka Brytania była gotowa wykorzystać moc paliw kopalnych na całym świecie, po tym jak udowodniła jej wartość w Palestynie.(...) Na lądzie oddziały piechoty wkroczyły do Gazy w styczniu 1841 r., aby zapewnić 'zniszczenie zapasów wroga' – po raz pierwszy siły dowodzone przez Brytyjczyków zajęły ten zakątek Palestyny, choćby na krótką chwilę. Królewscy Inżynierowie szybko sporządzili mapę Gazy. Podczas gdy Brytyjczycy utrzymywali się w Gazie, mapowali ją i niszczyli zapasy żywności – prawdopodobnie tylko po to, by pozbawić armię egipską jej zapasów – rozproszone kolumny zdemoralizowanych, spragnionych, głodnych żołnierzy dryfowały przez pustynię z powrotem do Egiptu: była to mniej niż jedna czwarta armii, którą Ibrahim dowodził na początku wojny. Przed ich przybyciem Napier popłynął dalej do portu w Aleksandrii, gdzie zagroził poddaniem tego miasta takiemu samemu traktowaniu jak Akki, jeśli Muhammed Ali nie zaakceptuje wszystkich brytyjskich żądań. Ali poprosił przynajmniej o zachowanie prowincji Palestyny; ale Napier ponownie ostrzegł, że 'obróci Aleksandrię w popiół'. To zdjęło Palestynę ze stołu negocjacyjnego. W ten sam sposób Napier naciskał na natychmiastowe wdrożenie traktatu Balta Liman w Egipcie.(...) W 1840 roku Imperium Brytyjskie po raz pierwszy zaproponowało kolonizację Palestyny przez Żydów. A dokładniej, 25 listopada [minister spraw zagranicznych, późniejszy premier] Palmerston napisał do Ponsonby'ego, ambasadora w Stambule: 'To wielki triumf dla nas wszystkich' – upadek miasta Akka [w Palestynie], kilka tygodni wcześniej – 'szczególnie dla ciebie, tego, który zawsze utrzymywał, że władza sułtana Mehmeta runie pod europejskim atakiem'. A potem kontynuował:'Proszę, spróbuj uczynić, co możesz, w sprawie tych Żydów; nie masz pojęcia, do jakiego stopnia urasta zainteresowanie nimi; byłoby to politycznie niezwykłe [gdybyśmy mogli sprawić, by] sułtan udzielił im wszelkich zachęt i ułatwień w powrocie i zakupie ziemi w Palestynie; a gdyby pozwolono im wykorzystać naszych konsulów i ambasadora jako kanały skargi, to znaczy oddać im się praktycznie pod naszą ochronę, wróciliby w znacznej liczbie i przywieźli ze sobą dużo bogactwa'.57 lat przed pierwszym kongresem syjonistycznym, 77 lat przed deklaracją Balfoura, 107 lat przed planem podziału, główny architekt Imperium Brytyjskiego, będący u szczytu jego potęgi, przedstawił tutaj formułę kolonizacji Palestyny. Z jakiegoś powodu ten konkretny dokument nigdy nie został zacytowany w całej historiografii. Ale wszystko tam jest, ujęte w liście wysłanym w euforii po zmiażdżeniu Akki.W 1840 roku po raz pierwszy rozgorzała mania na punkcie tego, co obecnie znamy jako projekt syjonistyczny. Powstawał on już od kilku lat. Jak powszechnie wiadomo, w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 30. XIX wieku nastąpił wzrost chrześcijańskiego syjonizmu - doktryny, że Żydzi muszą zostać zebrani i 'przywróceni' do Palestyny, gdzie nawrócą się na chrześcijaństwo i przyspieszą drugie przyjście Chrystusa, a także zapoczątkują Ostatnie Dni. Głównym ewangelistą tej ewangelii był hrabia Shaftesbury, który był spowinowacony z lordem Palmerstonem; starał się jak najlepiej wykorzystać tę rodzinną więź, ale kiedy rozmawiał z ministrem spraw zagranicznych, musiał odłożyć na bok swoje argumenty religijne. Zamiast tego zasypał go doniesieniami o 'produktywnych mocach Ziemi Świętej', które były 'przez stulecia całkowicie zaniedbywane'. Gdyby tylko Brytania zdecydowała się sprowadzić tam Żydów, Palestyna mogłaby stać się dostawcą surowej bawełny i rynkiem zbytu dla towarów przemysłowych, a 'nasi kapitaliści mogliby być skuszeni zainwestowaniem dużych sum w maszyny i uprawę'. Po kolacji z Palmerstonem 1 sierpnia 1840 r. pobożny, ale przebiegły Shaftesbury zanotował w swoim dzienniku, że 'jestem zmuszony do używania argumentów politycznych, finansowych, handlowych; to tego rodzaju argumenty przemawiają do niego'. Ale eschatologia i imperium nie były ze sobą sprzeczne. Shaftesbury'emu udało się nakłonić Brytyjczyków do otwarcia konsulatu w Jerozolimie w 1838 r.; nieprzypadkowo, był to ten sam rok, w którym Brytyjczycy wkroczyli do regionu poprzez podpisanie traktatu Balta Liman. Bóg i Mamona wymieszały się całkiem dobrze. Lady Palmerston, żona ministra spraw zagranicznych, z którą najwyraźniej razem wyrobili sobie poglądy, odczytała upadek Akki wedle swojej Biblii:'Nie może być przypadkiem, że wszystkie te rzeczy tak się potoczyły! Moim zdaniem jest to przywrócenie Żydów i wypełnienie się Proroctw. (…) To z pewnością bardzo ciekawe, a Akka wydaje się runąć jak mury Jerycha, a armia Ibrahima rozproszyła się jak niezliczone zastępy, które były wrogami Żydów, jak czytamy o tym w Starym Testamencie'.Należy już tutaj zauważyć, że była to fantazja Gojów, całkowicie chrześcijańska, biała i anglosaska, w której prawdziwi Żydzi mieszkający na Bliskim Wschodzie lub gdzie indziej nie odgrywali żadnej aktywnej roli.Sam lord Palmerston wyraźnie widział zniszczenie Akki jako znak - znak nie końca czasów, ale nowej ery dobrobytu. Przemysł bawełniany nie będzie już dłużej ograniczony przez brak rynków zbytu. Po tym, co nazwał 'pokłonem Mehmeta Alego', Palmerston powtórzył swoją ogólną filozofię:'Musimy nieustannie starać się znajdywać w innych częściach świata nowe potrzeby dla produktów naszego przemysłu. Świat jest wystarczająco duży, a potrzeby rasy ludzkiej wystarczająco rozległe, aby zapewnić popyt na wszystko, co możemy wyprodukować; ale zadaniem rządu jest otwieranie i zabezpieczanie dróg dla kupców'.W tym planie Żydzi mieli do odegrania pewną rolę. W innym liście – a ten dokument był już cytowany stosunkowo często – Palmerston powiedział Ponsonby'emu, aby przekonał sułtana, 'aby zachęcał Żydów do powrotu i osiedlenia się w Palestynie, ponieważ bogactwo, które ze sobą przywiozą, zwiększy zasoby dominiów sułtana'; ponadto osada żydowska posłużyłaby 'do kontroli wszelkich przyszłych niecnych planów Mehmeta Alego lub jego następcy'. Przez cały 'kryzys wschodni' Palmerston wielokrotnie powtarzał tę logikę rozumowania w listach do swojego ambasadora: 'powrót' Żydów do Palestyny zaszczepiłby tam 'wielką liczbę bogatych kapitalistów'; jeśli sułtan by ich zaakceptował, zyskałby przyjaźń 'potężnych klas tego kraju' (znaczy się, Wielkiej Brytanii); 'kapitał i przemysł Żydów znacznie zwiększyłyby jego dochody i znacznie wzmocniłyby siłę jego imperium'. Możemy tu dokonać swego rodzaju tomografii mózgu imperialistycznego syjonizmu. Ponieważ Żydzi byliby związani z metropolią, oddanie im Palestyny pomogłoby uwolnić rozwój kapitalistyczny i zapobiec pojawieniu się nowych opornych pretendentów w regionie.Miarą tego, jak powszechny stał się ten schemat, niech będzie to, że 17 sierpnia Times opublikował artykuł - podczas gdy Charles Napier biegał jeszcze wzdłuż wybrzeża Libanu na Gorgonie - wyjaśniając w nim, że żydowskie osadnictwo w Palestynie będzie pełnić funkcję 'ochrony przed dalszymi zakusami bezprawnej tyranii i degeneracji społecznej' – krótko mówiąc, będzie 'korzystnie wykorzystywane w interesie cywilizacji na Wschodzie'. Na ziemi, przyczółki syjonizmu były tworzone przez oficerów z imperialnej biurokracji. Niektórzy z nich przybywali prosto z pola bitwy. Pułkownik o nazwisku Churchill – Charles Henry, daleki krewny bardziej znanego Winstona – dowodził siłami brytyjskimi, które wkroczyły do Damaszku na początku 1841 r., zgromadził różnych dygnitarzy w jednej sali i wygłosił przemówienie:'Tak, moi przyjaciele! Był kiedyś naród żydowski! Sławny w sztuce i sławny w wojnie. Te piękne równiny i doliny, które są teraz zamieszkane przez dzikich i wędrujących Arabów, na których spustoszenie odcisnęło swoje żelazne piętno, niegdyś rozkoszowały się bujnością swoich urodzajnych i obfitych plonów i rozbrzmiewały pieśniami córek Syjonu. Niech godzina wyzwolenia Izraela będzie bliska!'.Ów Churchill doskonale zdawał sobie sprawę, że nie było, jak to ujął, 'silnego przekonania wśród europejskich Żydów, aby powrócić do Palestyny'. Pragnienie Żydów, aby pozostać tam, gdzie mieszkali, frustrowało go. Równie frustrujące było to, że jego rząd trzymał się polityki utrzymywania Imperium Osmańskiego w nienaruszonym stanie, pod brytyjską opieką i nadzorem. Chciał on, aby zostało rozbite, a żydowska kolonizacja Palestyny byłaby ku temu odpowiednim pociągnięciem. W długim liście do Mosesa Montefiore, prezesa Board of Deputies of British Jews, wysłanym z Damaszku, gdzie został zainstalowany jako konsul, Churchill namawiał go, aby przekonał swoich współbraci Żydów do wyjazdu do Palestyny, a może także do Syrii:'Osiągnąłbyś w końcu suwerenność przynajmniej Palestyny. (…) Jestem całkowicie pewien, że te kraje muszą zostać uratowane z rąk ignoranckich i fanatycznych władców, że marsz cywilizacji musi postępować, a różne elementy dobrobytu handlowego muszą zostać rozwinięte. Nie trzeba zauważać, że nigdy tak się nie stanie pod niezdarnym i schorowanym despotyzmem Turków lub Egipcjan. Syria i Palestyna, jednym słowem, muszą zostać wzięte pod europejską ochronę i rządzone podług europejskiej administracji i z jej duchem. Musi do tego ostatecznie dojść'.Churchill wyobrażał sobie istnienie państwa żydowskiego w Palestynie pod ochroną Wielkiej Brytanii i jej sojuszników, uzbrojonego w celu 'obrony przed najazdami Arabów Beduinów'.Innym człowiekiem, który pospieszył do Palestyny w tym pomyślnym momencie, był George Gawler. Po przeprowadzce z Australii Południowej, gdzie był gubernatorem, napisał broszurę zatytułowaną 'Uspokojenie Syrii i Wschodu: Praktyczne sugestie w celu promowania ustanowienia kolonii żydowskich w Palestynie, najbardziej trzeźwego i rozsądnego lekarstwa na nędzę azjatyckiej Turcji'. Podróżował po Palestynie na początku lat 40. XIX wieku i jakoś udało mu się postrzegać ją jako 'urodzajny kraj, którego dziewięć dziesiątych leży odludnych'. Ziemia była pusta, z wyjątkiem kilku 'niepiśmiennych i niespokojnych Beduinów', których od czasu do czasu spotykano w 'opuszczonych miastach i cierniowych równinach'. Rozwiązanie: 'UZUPEŁNIĆ OPUSZCZONE MIASTA I POLA PALESTYNY ENERGETYCZNYMI LUDŹMI', Żydami, którzy zamienią je w kwitnący rynek pod nadzorem 'sił morskich stale przebywających na wybrzeżu' – brytyjskich parowców, znaczy się. Przyjaciel Palmerstona, E. L. Mitford, podobnie wyobrażał sobie Palestynę jako 'jałową i opustoszałą'. Żydowska kolonizacja miała przynieść 'błogosławieństwa Anglii i być odczuwalna w nieszczęsnych sercach i domach biednych producentów z Manchesteru, Birmingham i Glasgow'; co szczególnie ważne, ułatwiłaby ona osadnictwo oparte na paliwach kopalnych w regionie i poza nim. Niezależne państwo żydowskie pod brytyjską ochroną 'oddałoby zarządzanie komunikacją parową całkowicie w nasze ręce i umieściłoby nas na dominującej pozycji w Lewancie, skąd moglibyśmy powstrzymać napór, zastraszyć otwartych wrogów i, jeśli to konieczne, odeprzeć ich postęp'. Taka była formuła ustanowiona przez wydarzenia z 1840 roku.Był to zatem moment poczęcia dwóch powiązanych ze sobą zasad: po pierwsze, w Palestynie nie ma ludzi; po drugie, ziemia musi zostać przejęta siłą technologii napędzanej paliwami kopalnymi. Jeśli chodzi o zasadę pierwszą, współcześni syjoniści debatują, kto pierwszy wpadł na hasło 'ziemia bez ludzi dla ludzi bez ziemi', ale istnieje konsensus, że wydarzyło się to około roku 1840. Niektórzy wskazują na artykuł Shaftesbury'ego napisany w Timesie w 1839 roku, w którym użył zwrotu 'Ziemia bez ludzi – ludzie bez ziemi', Ziemia bez ludzi brzmi dziś być może nieco bardziej przerażająco [w kontekście katastrofy klimatycznej]. Inni oddają hołd jego koledze, chrześcijańskiemu syjoniście, Alexandrowi Keithowi, który w 1839 r. udał się na wyprawę do Palestyny i jakoś udało mu się wrócić z wrażeniem, że jest to 'kraj bez ludu', wołający o przybycie 'ludu bez kraju'. Miasta i miasteczka Palestyny były 'pustynne, bez mieszkańców'; od Gazy do Al-Khalil, wszystko, co Keith mógł zaobserwować, to 'opuszczone miejsca i zrujnowane wioski, z których żadna nie była zamieszkana'. Ale teraz wydarzył się cud. 'Jakby na polecenie Pana', napisał Keith o Akce, 'bomba przebiła magazyn prochu zgromadzony do obrony i podniosła arsenał w powietrze, jakby chciała pokazać, że nadszedł czas, aby ostatnia twierdza w Palestynie przestała istnieć, i rozrzuciła kamień po kamieniu po ziemi' – rozrzuciła kamień po kamieniu po ziemi – 'jakby nieodległe były również czasy, kiedy ręce obcych znajdą inne zajęcie i odbudują zrujnowane mury w innej formie. (…) Akka przypadła w udziale plemieniu Izraela'.Stałym tematem brytyjskich komentarzy na temat Palestyny stało się teraz to, że żaden lud nie mieszkał na tej ziemi. Shaftesbury poinformował Palmerstona, że kolonizacja żydowska będzie 'najtańszym i najbezpieczniejszym sposobem zaopatrywania pustkowi tych wyludnionych regionów'. The Morning Post opublikował typowy artykuł, w którym twierdził, że 'Syria i Palestyna są wyludnione', to nieużytki, w których 'synowie arabskiej dziczy' nie zdołali 'osiedlić się i utrzymać swojej narodowości'. Rok 1840 został tutaj obliczony tak, aby pasował do biblijnej przepowiedni o żydowskiej restauracji. Takie połączenie eschatologii i imperium stało się bardzo modne po Akce, jak miało to miejsce w być może najbardziej osobliwym traktacie, jaki powstał od tego momentu, anonimowo napisanym 350-stronicowym miszmaszu egzegezy biblijnej, realpolitik i fetyszyzmu pary, zatytułowanym 'Królowie Wschodu'. Tutaj również Palestyna miała mieć 'niewielu' mieszkańców, a upadek Akki został ogłoszony boską interwencją za sprawą pary, filaru brytyjskiej potęgi. Jako dowód metafizycznego znaczenia Akki autor przytoczył relację z pierwszej ręki o tym, jak 'miasto jest kompletną masą ruin: żaden dom w tym miejscu, jakkolwiek mały, nie uniknął furii naszego ostrzału. (…) Wszystko daje najpełniejsze świadectwo niezrównanej precyzji naszych dział' – chwała Panu: 'tysiące umierających i zmarłych'. Ergo, odbudowa była nieuchronna. Autor ten twierdził, że 'Żydzi zaczynają wracać do Judei'.Dwa wersety Biblii rzucają szczególne światło na ten proces. Na początku 18 rozdziału Księgi Izajasza w wersji Króla Jakuba czytamy: 'Biada ziemi cykających świerszczy, która jest za rzekami Etiopów, Która wysyła posłów przez morze i wody w łodziach papirusowych: Idźcie, posłowie szybcy do narodu rosłego z gładką skórą, do ludu, który daleko i szeroko budzi grozę, do narodu znanego z siły i podboju, którego kraj przecinają rzeki!'. O jakich łodziach mówił tutaj prorok? Oczywiste jest, że musiał mieć na myśli brytyjskie statki parowe. To one wysyłały ambasadorów przez morze, aby otworzyć Palestynę dla Żydów. Z tego autor wywnioskował nowe proroctwo: Brytania 'WYDA PROKLAMACJĘ, gwarantującą wszystkim Żydom, którzy powrócą do Syrii, ich ochronę'.Mania przekroczyła również Atlantyk i dotarła do Stanów Zjednoczonych Ameryki. W tygodniach poprzedzających upadek Akki, jeden wpływowy, stosunkowo postępowy periodyk, The Western Messenger, wiedział, w którą stronę wieje wiatr. 'Teraz, gdy statki parowe pływają po zatoce Aleksandrii, a parowce rozbijają wody Nilu i słychać ryk parowozów, pędzących po torach kolejowych, czyż nie jest moralnie pewne, że potęga muzułmańska ustała?'. Nadszedł czas, aby 'oddać Żydom posiadanie Palestyny'. Zajmą i obronią ziemię siłą militarną i wyślą wszelkiego rodzaju zyski z powrotem na Zachód. Ale pierwszym amerykańskim syjonistą o dużym znaczeniu, który w przeciwieństwie do niemal wszystkich swoich brytyjskich odpowiedników, był również Żydem, był Mordechaj Manuel Noah. W 1844 roku wygłosił on przemówienie o restauracji Żydów. Nigdy nie odwiedził Palestyny, ale wydaje się, że dowiedział się od brytyjskich podróżników, że 'kraj ten jest teraz pusty' – chociaż przekazał, że 'oliwki i oliwa z oliwek są wszędzie', a pszenica, kukurydza, bawełna i tytoń rosną na równinach i wzgórzach, zaś 'winogrona najwspanialszych gatunków kwitną wszędzie'. Teraz w tym kraju toczyły się 'wielkie i ważne rewolucje'. Noah przystał na pogląd, że upadek Alego zwiastował 'organizację potężnego rządu w Judei': i błagał USA, aby wzięły go pod swoje skrzydła.Noah również przeczytał Izajasza 18. Pogłębił egzegezę o jeden stopień, czytając ją bezpośrednio w języku hebrajskim i odkrywając, że prorok nazwał łodzie 'gomey'. To hebrajskie słowo mogło również oznaczać 'impuls, siłę napędową' – kolejny dowód na to, że prorok odnosił się do pary. Jednak w interpretacji Noaha, siła parowa byłaby amerykańska, a nie brytyjska. 'Ziemia leżąca za rzekami Etiopii to Ameryka', a łodzie to 'nasze statki parowe', z boską misją osiedlenia Żydów w Palestynie. 'Odkrycie i zastosowanie pary okaże się wielkim środkiem pomocniczym w promowaniu tego interesującego eksperymentu'. Umieściło to amerykańskich Żydów 'w odległości kilku dni podróży' od Jerozolimy. Nasz handel śródziemnomorski i lewantyński, dotychczas bardzo zaniedbany, zostanie ożywiony, zapewniając możliwość dotarcia do Palestyny bezpośrednio z tego kraju. Wracając do domyślnego poglądu, że jak dotąd nie ma tam żadnej działalności gospodarczej, Noah przewidywał, że 'porty Morza Śródziemnego zostaną ponownie otwarte na gwar handlu; pola znów będą rodzić obfite plony'. Wyczekiwał przyszłości, w której:'całe terytorium otaczające Jerozolimę, w tym wioski Hebron, Safat, Tyr, a także Beyroot, Jaffa i inne porty Morza Śródziemnego, zostaną zajęte przez przedsiębiorczych Żydów. Doliny Jordanu zostaną zajęte przez rolników z północnych Niemiec, Polski i Rosji. Kupcy zajmą porty morskie, a dominujące działki w obrębie murów Jerozolimy zostaną wykupione przez bogatych i pobożnych braci naszych'.Niektóre proroctwa rzeczywiście się spełniają.Co z tego wszystkiego mamy wyciągnąć? Oto pierwszy moment artykulacji: moment, który zapoczątkował globalizację pary, poprzez jej wykorzystanie w wojnie, był również momentem, w którym zrodził się projekt syjonistyczny. Ale nie było między nimi idealnej synchronizacji. Syjonizm był jeszcze tylko ideą. Żadne żydowskie osadnictwo w Palestynie nie rozwinęło się po 1840 roku; ściśle mówiąc, Palmerstonowie, Shaftesbury, Churchill, Gawler, Noah i inni - wszyscy ponieśli porażkę. Wyprzedzali swoje czasy o pół wieku. Ale kiedy ruch syjonistyczny w końcu się zebrał, był jak wózek, który można było ustawić na gotowych torach, wytyczonych już przez Imperium Brytyjskie po 1840 roku: dominujące klasy metropolii już skonstruowały logikę swojej kolonii satelickiej w Palestynie, choćby jako obraz mentalny. Syjonizm nie przybrał materialnej formy w 1840 roku, tak jak miało to miejsce w przypadku przemocy napędzanej parą. Możemy z tego wnioskować, że to ta ostatnia był przyczyną sprawczą w historii. Syjonizm zaistniał najpierw na poziomie nadbudowy, a jego bazą było imperium kopalnego.Nie mówię tego po to, by rościć sobie prawo do rewolucyjnego odkrycia. Szeroki zarys tej historii można znaleźć w istniejącej historiografii, w tym w najnowszym pogłębionym opracowaniu tego okresu - książce Promised Lands: The British and the Ottoman Middle East autorstwa Jonathana Parry'ego. Opisuje on, jak Brytyjczycy wkroczyli do regionu za pomocą pary. 'Od lat 30. XIX wieku moc pary', pisze autor, 'stanowiła cenne wsparcie w zastraszaniu Arabów, aby docenili brytyjską potęgę'. Poza Lewantem, dwa kraje arabskie zostały poddane tej potędze w szczególności: Jemen i Irak. W 1839 roku Aden został zajęty i zaanektowany jako stacja węglowa dla statków parowych; pod koniec lat 30. XIX wieku na Eufracie rozpoczęto różne eksperymenty z komunikacją parową. W 1841 r., kiedy Brytyjczycy pozbyli się głównej przeszkody, 'ich regionalna supremacja morska była niekwestionowana. To, czy para mogłaby ucywilizować Arabów, było kwestią dalekosiężną', dodaje nieśmiało Parry. Autor pisze w tradycji dżentelmeńskiego, popijającego herbatę brytyjskiego pisarstwa historycznego, więc odmawia wyciągania wniosków lub podążania za otwartymi ścieżkami argumentacyjnymi; starannie ignoruje również ekonomię polityczną i tłumi górę dowodów na to, jak dynamika akumulacji kapitału napędzała ekspansję na Bliskim Wschodzie – dowodów, których dostarczyłem tutaj tylko najmniejszą próbkę. Ale uważny czytelnik może dostrzec trop narracyjny.'Znaczna część rzeczy, które Brytyjczycy kiedykolwiek myśleli o Bliskim Wschodzie, była już pomyślana do 1854 r.', stwierdza Parry. Możemy to wyostrzyć i stwierdzić, że znaczna część rzeczy, które Brytyjczycy i Amerykanie kiedykolwiek myśleli o Palestynie, była już pomyślana do 1844 roku. A zaczęło się od ekstremalnej przewagi technologicznej, penetracji regionu za pomocą najnowocześniejszych maszyn zasilanych paliwami kopalnymi. Ten rodzaj podporządkowania miał pozostać na miejscu do dnia dzisiejszego; to, co wydarzyło się w 1840 roku, nie było ulotną inwazją, jak kampanie Napoleona. Brytyjczycy nie chcieli odpuścić Bliskiego Wschodu – wkraczali w niego coraz głębiej, aż w ostatniej dekadzie XIX wieku, po zajęciu Egiptu, wznieśli się tak wysoko, że rozłożyli Imperium Osmańskie wystarczająco, aby kolonizacja Palestyny mogła się rozpocząć. Wszystko, co Wielka Brytania miała zrobić, to podzielić się tą władzą ze Stanami Zjednoczonymi i przekazać ją im. Ale, jak świadczy o tym, trwające bombardowanie Jemenu, Brytyjczycy nadal tam są.Kilka słów więcej na temat dialektyki umysłu i materii może być tu na miejscu. W 1840 roku zadziałała dziwna spirala rzeczywistości i fantazji: Brytyjczycy rzeczywiście zamienili jedno palestyńskie miasto w ruiny. Następnie zaczęli wyobrażać sobie, że cała Palestyna to jeden krajobraz ruin – opuszczony, wyjałowiony, wyludniony; w najlepszym razie były to fantazyjne konstrukcje, ale raczej były to adekwatne przedstawienia tego, jak Akka wydawała się wyglądać po 3 listopada. W kolejnych zwojach spirali wyobrażeniowe opróżnienie ziemi stało się impulsem do realnych działań. 'Ziemia bez ludzi', brzmiał przepis na Nakbę [czystkę etniczną dokonaną przez Izraelczyków na Palestyńczykach w 1948 roku]. Będąc, jak zwykle, pionierami, Brytyjczycy podjęli się prefiguratywnej eliminacji narodu palestyńskiego. W tym momencie, co ciekawe, Żydzi nadal zajmowali pozycję raczej symetryczną do Palestyńczyków: istnieli jako postacie w fabule, ale wyłącznie w sferze wyobraźni. Prawdziwi Żydzi się nie liczyli. Żydzi nie domagali się opuszczenia swoich domów dla Palestyny – wręcz przeciwnie, jak zauważył nawet jeden syjonistyczny uczony, 'brytyjscy Żydzi byli przeciwni czemuś, co mogłoby podważać ich status jako >>całkowicie<< angielskich'. Angielscy Żydzi mogli być jedynie zawstydzeni sugestią, że czekają na powrót do Palestyny'. Zanim syjonizm stał się żydowski, był imperialny.Ale oczywiście, prawdziwi Żydzi z czasem zostali zrekrutowani do projektu syjonistycznego, a prawdziwi Palestyńczycy zostali wymazani z fizycznego istnienia na swojej ziemi. Umieszczone w kontekście tego długiego trwania ludobójstwo w Gazie nie wydaje się aż tak przypadkowe. W swoim raporcie dla ONZ Albanese jest na tyle odważna, że odwołuje się do szkoły studiów kolonialno-osadniczych, aby je wyjaśnić. Pisze: 'Działania Izraela były napędzane przez ludobójczą logikę, integralną dla jego projektu kolonialno-osadniczego w Palestynie, sygnalizując przepowiedzianą tragedię'. Ludobójcza eksterminacja jest punktem kulminacyjnym kolonializmu osadniczego, a w Palestynie, od 1948 r., 'przemieszczanie i wymazywanie rdzennej obecności arabskiej było nieuniknionym elementem kształtowania się Izraela jako >>państwa żydowskiego<<'. Ma oczywiście rację. Ale kolonializm osadniczy w Palestynie nigdy nie stanął samodzielnie na własnych nogach i nigdy nie mógł. A tragedia została przepowiedziana wcześniej, zanim pojawili się Josef Weitz i jemu podobni. Palestyńczycy zostali w przenośni wywiezieni z Palestyny już 183 lata przed tym ludobójstwem; z pewnymi przerwami i wznowieniami, materializacja i eskalacja tego aktu trwają od tego czasu. Rozważmy słowa Isaaca Herzoga, prezydenta okupanta, przytoczone przez Albanese jako jeden z przykładów na zamierzone ludobójstwo: w październiku i listopadzie stwierdził on, że jego strona walczy w imieniu 'wszystkich cywilizowanych państw… i narodów' przeciwko 'barbarzyństwu, na które nie ma miejsca we współczesnym świecie' – 'wykorzeni to zło i będzie dobre dla całego regionu i świata'. Słowa te mogliby mu włożyć w usta anglosyjoniści z 1840 roku.(...) Kiedy powstawały pierwsze kolonie syjonistyczne, w zachodniej prasie można było znaleźć podekscytowane doniesienia: 'Żydzi, którzy teraz jadą do Palestyny, zabierają ze sobą postępowego ducha stulecia, a wkrótce podróżni w tym kraju będą mogli usłyszeć gwizdek parowy i klekot maszyn, i zobaczyć wokół siebie zgiełk biznesu zamiast zwyczajowej apatii i gnuśności Orientu', National Repository radowało się w 1877 roku. Kiedy Imperium Brytyjskie zajęło Palestynę i przystąpiło do wdrażania deklaracji Balfoura, paliwem kopalnym tamtych czasów nie był już węgiel. Była nim ropa naftowa. Obiecujące złoża zlokalizowano w krajach graniczących z Zatoką Perską, a centralnym projektem przemysłowym Mandatu stał się rurociąg, który dostarczał ropę naftową aż z Iraku, przez północny Zachodni Brzeg i Galileę, do rafinerii w Hajfie. Mandatu jako takiego nie można zrozumieć nie uwzględniając zadania pogłębiania kontroli nad regionem w pogoni za ropą naftową; a Mandat wykorzystywał ropę naftową do realokacji ziemi od Palestyńczyków do Żydów. W swojej nadchodzącej książce Heat: A History, cudownie bogatej historii wysokich temperatur i paliw kopalnych na Bliskim Wschodzie, On Barak pokazuje, między innymi, jak osadnicy żydowscy wyrywali produkcję cytrusów Palestyńczykom, łącząc się z najnowocześniejszymi obwodami technologicznymi: nawadniając sady pompami zasilanymi paliwami kopalnymi, ładując owoce na ciężarówki, wysyłając je drogami do portów, rozładowując je na statki parowe na rynek europejski – to symbioza z imperium paliw kopalnych, dzięki której tubylcy mogli zostać wyciśnięci ze swej ikonicznej uprawy cytrusów. Władze Mandatu systematycznie uprzywilejowywały budowę dróg między koloniami. Infrastruktura oparta na ropie naftowej przesunęła Palestynę w kierunku osiedli na równinach przybrzeżnych i dalej, w kierunku patronów z drugiej stronie oceanu.(...) Amerykańskie firmy naftowe wydawały się być zgodne w poglądzie, że kontrola nad złożami jest pośrednio wzmocniona poprzez posiadanie Izraela jako regionalnego sojusznika. I to właśnie wydarzyło się w latach 50. i 60., w złotym wieku porozumienia Siedmiu Sióstr [korporacji naftowych] i ropy naftowej z Zatoki Perskiej. Kiedy Stany Zjednoczone przejęły rolę głównego sponsora Izraela po 1967 r., obrona tego status quo była kwestią najwyższej wagi: w książce The Global Offensive: The United States, the Palestine Liberation Organization, and the Making of the Post-Cold War Order Paul Thomas Chamberlin opisuje, jak Stany Zjednoczone postrzegały wyzwolenie Palestyny jako zagrożenie dla dominacji na całym Bliskim Wschodzie, ze wszystkimi jego bezcennymi rezerwami ropy naftowej. Z drugiej strony 'Izrael szybko udowodnił swoją wartość jako kluczowy strategiczny atut na Bliskim Wschodzie i wzorowy regionalny regionalny w Trzecim Świecie'.(...) Wszystko to, co powinno być teraz jasne, podążało za scenariuszem opracowanym po raz pierwszy w 1840 r. Jeśli Plan Dalet był kolonialno-osadniczym scenariuszem zniszczenia Palestyny od 1948 r., to poprzedzała go – i czyniła go możliwym – imperialistyczna wizja narzucenia ziemi palestyńskiej jednostki terytorialnej w celu ochrony interesów rdzenia: dostępu do surowców i rynków, zapobiegania projektom wywrotowym, wyznaczenia stref buforowych i przeciwwagi dla bardziej odległych rywali. W 1840 r. chodziło o bawełnę, Muhammeda Aliego i carską Rosję. 127 lat później, gdy okupacja została zrealizowana, chodziło o ropę naftową, wyzwolenie Trzeciego Świata i Związek Radziecki. Mamy tu do czynienia z niezwykle głęboką strukturą, a nie z jednym wydarzeniem czy dwoma; narastanie i eskalacja na przestrzeni dwóch stuleci, pogorszenie i nasilenie wzorców, które rozwinęły się po raz pierwszy na początku XIX wieku – a także, nieprzypadkowo, z czasową formą globalnego ocieplenia. Bardzo szybko i pobieżnie wskazałem na trzy kolejne kluczowe momenty artykulacji. W 1917 roku i później brytyjska okupacja Palestyny była częścią transformacji Bliskiego Wschodu w fundament dla kapitału kopalnego, dzięki jego zasobom ropy naftowej. W 1947 roku i później, zachodnie poparcie dla nowego państwa syjonistycznego odbywało się w kontekście pogłębiania tego porządku; w 1967 roku i później, przez jego obronę. Kroki na drodze do zniszczenia Palestyny były jednocześnie krokami na drodze do zniszczenia planety Ziemi".
A. Malm, The Destruction of Palestine is the Destruction of the Earth, London and New York 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz