"Kluczowe dla naszego podejścia jest pragnienie przesunięcia kwestii romskiej mobilności i - w konsekwencji - płynnego i wewnętrznie sprzecznego socjopolitycznego podporządkowania rasowego Romów, co jest rdzeniem każdej krytycznej analizy dotyczącej tzw. 'Europy'. Mobilność romska jest szczególnie istotna dla kwestii dotyczących obywatelstwa EU-ropejskiego, granic EU-ropy, tak zwanego 'kryzysu migracyjnego' w Europie i wzrostu znaczenia skrajnie prawicowego, antyimigranckiego i rasistowskiego populizmu wzdłuż i wszerz przestrzeni Europy. To znaczy, że zamiast fetyszyzować badania wokół 'Romów' jako takich, jako zesencjalizowanej 'grupy etnicznej' badanej w izolacji, upieramy się, że dosłownie nie może istnieć żadne adekwatne ujęcie znaczeń 'europejskości' czy polityki wokół 'europejskiej' tożsamości w ramach szerszych studiów europejskich, które nie będzie sytuować kwestii urasowienia i podporządkowania Romów w swoim centrum.Huub van Baar, pośród innych badaczy, dosadnie zauważył, jak przebiegał polityczny i prawny proces europeizacji w odniesieniu do społecznej kondycji mniejszościowych społeczności romskich, zwłaszcza w ramach (wschodniego) rozszerzenia UE i rozciągnięcia obywatelstwa UE. Faktycznie, nawet samo ustanowienie coraz bardziej normatywnego i wszechobecnego terminu 'Rom' - jako rdzennej nazwy dla heterogenicznych (wielojęzykowych, plurinarodowych i multikulturowych) mniejszościowych społeczności rozmaicie się określających, jako Romowie, Roma, Wołoscy Romowie, Romani, Xoma, Sinti, Ashkali, Bayash, Kale, Manouches, Gitanos, 'Egipcjanie', Cyganie itd. - stanowi efekt większego procesu instytucjonalizacji UE.Nie dziwi, że pomimo faktu, iż różne europejskie państwa narodowe i władze UE przeznaczyły w ostatnich latach znaczące środki na wyrugowanie utrzymującej się antyromskiej dyskryminacji wraz z kampaniami na rzecz 'integracji' swoich romskich 'mniejszości' i 'poprawy' ich materialnych warunków bytowych, ludność romska (jako sprowadzone do mniejszości społeczności) pozostaje wśród 'najsłabiej zintegrowanych' i najmocniej prześladowanych (urasowionych) 'populacji' w Europie! To, że 'Romowie' powinni stać się przedmiotem tej czy innej interwencji politycznej, nacelowanej na rzekomą 'poprawę' ich społeczno-politycznego statusu czy położenia, lub - alternatywnie - być przedmiotem różnych działań związanych z bezpieczeństwem, zaplanowanych tak, by zwiększyć ich podporządkowanie wobec władz i policji, odsłania jedynie ponownie zakres, w jakim 'Romowie' jako tacy zostali wytworzeni jako 'europejskie problemy', a zatem, niezmiennie, ludność romska - jako przynależna do urasowionej (i rasowo podporządkowanej) kategorii społecznej czy też jako pozorna 'grupa' (bez względu na to, jak bardzo heterogeniczna i amorficzna) - została jedynie przebrana za 'problem'; rzeczywiście, zostali oni wyniesieni do miana prawdziwie 'europejskiego' - to znaczy, EU-ropejskiego - problemu.Musimy jednak zapytać, czy to nie romskie problemy są dokładnie rzecz biorąc przynależne rasistowskiemu porządkowi społeczno-politycznego samej Europy? Stąd możemy pójść dalej i umieścić także 'Europę' również jako wyłaniający się problem - przede wszystkim dla samych Romów, ale także dla krytycznych badań i politycznie zaangażowanej refleksji teoretycznej.Jedną z przewidywalnych strategii rozmaitych romskich społeczności, by poradzić sobie z uporczywymi i utrwalonymi barierami dla ich (pionowej) mobilności społeczno-ekonomicznej była ucieczka do mobilności przestrzennej (geograficznej), wyraźnie wzmocniona przez obywatelstwo UE, zwłaszcza przez pozorną 'wolność przepływu' i domniemane 'prawo do rezydencji' w innych krajach członkowskich UE, co było celebrowane jako cechy wyróżniające ten rodzaj obywatelstwa. Stąd też współczesne powtórne urasowienie 'Romów' wzdłuż i wszerz Europy jest nieodłączne dla ich wyłonienia się przez dwie ostatnie dekady jako głównego, choć często pomijanego, wariantu nowo formującej się transeuropejskiej i transgranicznej mobilności.Etienne Balibar dokonał ważnej obserwacji, że ponowne urasowienie 'Romów' w europejskiej skali może być właściwie zrozumiane wespół z doświadczeniami 'nieeuropejskich' migrantów w ramach 'ogólnego kontekstu wyłaniającego się europejskiego apartheidu, tej mrocznej strony europejskiego obywatelstwa'. W konsekwencji, w refleksji Balibara Romowie wyznaczają 'kluczowy sprawdzian' dla hipotezy, wedle której nowy 'europejski' rasizm towarzyszył zjednoczeniu EU-ropejskiemu. Stawką tego ciągłego procesu powtórnego urasowienia europejskich Romów jest oczywiście w zamierzeniu ich dyskwalifikujące potraktowanie, gdy idzie o przypisanie im 'europejskości', w większym procederze ponownej stabilizacji 'europejskiej' tożsamości - jako (postkolonialnej) formacji rasowej bieli. Balibar odnotowuje, że szukanie wśród romskich mniejszościowych społeczności kozłów ofiarnych odzwierciedlało 'wstrzymywanie' i nieukończenie europeizacji przez same państwa członkowskie, które pozostają wewnętrznie nieufne i uprzedzone do realizacji tego zadania.W każdym razie, sama pan-europejska transnarodowość Romów bezpośrednio kwestionuje i destabilizuje założenia leżące za każdego rodzaju nacjonalizmem. W tym zakresie nazywanie Romów 'narodem w ekscesie' wydaje się być kontrproduktywne, ponieważ jedynie podkreślałoby w ten sposób i obnażało konceptualne ubóstwo każdego normatywnego słownika uwięzionego w obrębie nacjonalistycznych przesłanek metodologicznych.Musimy być ostrożni w stosunku do liberalnych gestów podtrzymujących 'europejską' tożsamość czy status ludności romskiej, jak również oficjalne uznawanie 'Romów' za 'największą mniejszość etniczną' Europy, co tylko potwierdza pewnego rodzaju mało ochoczą europeizację. 'Romowie', którzy właściwie przewyższają liczebnie kilka uznawanych 'narodowości' (takich jak 'Duńczycy' czy 'Portugalczycy'), są portretowani jako jedna z europejskich 'mniejszości', kiedy ci, którzy potrafią utrzymać i umocnić swój 'narodowy' status za pomocą władzy państwowej są postrzegani jako część prawowitej (autentycznie 'europejskiej') 'większości'. Faktycznie, uciekając się do porównania, byłoby czymś nie do pomyślenia głosić absurdalną propozycję wyznaczenia 'największej mniejszości etnicznej' Azji czy Afryki. Zawierając niewysłowione, ale skryte normatywne rasowe przesłanki odnośnie tego, kto w zasadzie może być policzony jako 'mniejszość etniczna' Europy, ten gest powtórnego wytworzenia mniejszości (tym razem na skalę 'Europy') zbiera społeczności romskie wewnątrz 'Europy', ale zapisuje je ponownie jako pojedynczą (homogeniczna, monolityczną) 'etniczną' inność, która finalnie okazuje się 'europejska' tylko o tyle, o ile jest konstruowana jako właściwie 'nie-europejska', a więc zawsze irytująco 'nie na miejscu'.Co więcej, przywołanie kategorii 'europejskiej mniejszości' pozwala wywnioskować o istnieniu widma 'nie-europejskich' mniejszości i subtelnie zrównuje 'Romów' z ich 'nie-europejskimi' odpowiednikami, a tym samym implicite odmawia ludności romskiej przynależnego jej miejsca wewnątrz Europy. Takie skojarzenia zarówno powracają do fundamentalnie ideologicznego zrównania różnicy rasowej z obcością, a zatem i z migracją, ale także przedstawiają 'Romów' ponownie jako rzekomych 'nomadów', tak aby współczesna migracja czy ruchy uchodźców romskich wydawały się tylko najnowszym powtórzeniem ciągłego i przynależnego im nomadyzmu.Z krytycznego punktu widzenia badań nad historycznym i trwającym obecnie socjopolitycznym wytwarzaniem i reprodukowaniem Romów jako sfetyszyzowanej figury europejskiej inności, musimy odnotować, że tego rodzaju kulturalistyczne dyskursy dotyczące romskiej 'różnicy' - obojętnie, czy ta różnica jest konstruowana jako 'kulturowa' czy 'etniczna' - zawsze były nieodłączne od większych procesów rasowego podporządkowania. Utrzymująca się i uparta konstrukcja monolitycznej i homogenicznej 'romskiej' tożsamości była umownie założona w oparciu o pomieszane pojęcie 'kulturowej' partykularności, najwidoczniej przenoszonej poprzez dzieje, wewnątrz założonego kontekstu współdzielonych przodków i wspólnego pokrewieństwa. W ten sposób termin 'etniczność' - ugruntowany zawsze w domniemanym istnieniu 'grupy etnicznej', takiej jak 'Romowie' - wydaje się łączyć kulturowy partykularyzm z genealogią, a tym samym ponownie stabilizuje pseudobiologiczne fundamenty samej grupy, rzekomej grupy. W rezultacie zostajemy z esencjalistycznym ujęciem oddzielnej, trwale zdefiniowanej, odgraniczonej grupy, która w sposób ciągły reprodukuje się, zamiast z historycznym podejściem do socjopolitycznych warunków i sił, jakie przyczyniają się do wytwarzania danej grupy.Zwyczajowo pozytywistyczne (pseudobiektywne) i esencjalistyczne kryteria członkostwa w 'grupie etnicznej' - takie jak te dotyczące 'narodowości' czy 'europejskości' - zawsze przyczyniały się jedynie do rosnącej niekoherencji w ustalaniu tego, co dokładnie konstytuuje integralność 'Romów' jako kategorii socjopolitycznej, a tym samym niweczyły nadzieje na adekwatne rozpoznanie i nazwanie romskiej kondycji. W tym miejscu instruktywna jest obserwacja jednej z uczestniczek badań etnograficznych Ioany Vrabiescu: 'Dopiero po tym jak mnie eksmitowano, wyrzucono na ulicę z moim dzieckiem, zdałam sobie sprawę, że jestem Romką'.Tym, co finalnie konstytuuje 'Romów' (czy też ich liczne ekwiwalenty) jako relatywnie trwałą i stabilną kategorię socjopolityczną, jest w rzeczy samej podzielana (europejska) historia anty-'cygańskiego' rasowego podporządkowania i rozliczne i sprzeczne ze sobą formy romskiego anty-rasistowskiego oporu i samostanowienia.Jednakże poza współdzielonymi dziejowymi doświadczeniami, zachodzące cały czas polityczne procesy i walki wokół romskiego urasowienia mogą być należycie uchwycone poprzez analizowanie praktyk odrzucenia, marginalizacji i kryminalizacji, na które te partykularne urasowione ciała, osoby i zbiorowości są narażone wzdłuż i wszerz wielobarwnej i najeżonej sprzecznościami przestrzeni EU-ropy w XXI wieku, włączając w to środki stosowane przez rządy, aby dyscyplinować i podporządkowywać romską mobilność.Stąd hegemoniczny EU-ropejski ideał 'wolnego przepływu' zostaje zdefiniowany jako 'wolny przepływ pomiędzy państwami, który jest określany poprzez społeczne i związane z bezpieczeństwem ekscesy oraz przez imperatywy zmierzające do ich powstrzymania... rekonfigurując tym samym wolny przepływ z okazji w serię zagrożeń'. Mobilność pracujących biednych Europy, a w szczególności tych romskich, przeobraża 'wolny przepływ' w założeniu samorządnych i 'odpowiedzialnych' jednostek w 'problem' postrzegany jako zawsze wynikający z działania niesfornych kolektywności - (urasowionych) formacji 'grupowej' mobilności - a więc przedstawiany jako 'kwestia ustalenia tego, kto może być pełnoprawnie mobilny, a czyja mobilność musi być powstrzymana na gruncie bezpieczeństwa'. Stąd też odrzucenie 'niepożądanej' mobilności romskich 'obywateli' wyjawia konstytutywną sprzeczność w obrębie szerszego projektu EU-ropejskiego. Raz za razem i uparcie 'Romowie' paradoksalnie jawią się jako 'problem' dokładnie z powodu swojego obywatelstwa UE i z uwagi na to, że jego skutkiem jest wymóg, by państwa członkowskie UE obchodziły lub łamały prawo UE w celu pochwycenia romskich 'nieregularnych' i deportowalnych migrantów.Tak więc z punktu widzenia Romów i innych ubogich migrantów EU-ropa jest wewnętrznie sprzeczną przestrzenią, w której ich domniemane 'prawo' do 'wolnego przepływu' jako rzekomych obywateli EU-ropejskich jest nierozerwalnie splecione z dyscyplinarnym wymuszeniem ich bardziej fundamentalnej socjopolitycznej nie-woli, nawet jeśli ich autonomiczne podmiotowości i ich wolna mobilność pozostają z gruntu konstytutywne dla bardziej podstawowej dialektyki romsko-migranckiej walki o przestrzeń i swobody wzdłuż i wszerz Europy.Współistnienie między EU-ropejskim 'prawem' do wolnej mobilności a wieloma aparatami bezpieczeństwa mającymi na celu odebranie wolności migrantom romskich wyjawia toksyczną symbiozę, w wyniku której pracownicy 'migracyjni', włączając w to mobilnych obywateli UE, są systematycznie ograbiani ze swoich 'praw' do zatrudnienia i uprawnień do świadczeń społecznych, uzyskanych w wyniku wielowiekowych historycznych walk pracowniczych.Abjektalna socjopolityczna kondycja romskich migrantów, tak wyraźnie ukształtowana poprzez delikatny balans wolnego/niewolnego ruchu, została ewidentnie wytworzona przez ich urasowienie jako 'Europejczyków' z różnicą. W tej mierze, jednakże, romskie kłopotliwe położenie sygnalizuje bardziej fundamentalną i mającą odległe konsekwencje erozję obywatelstwa w Europie w ogóle. Społeczne formacje nie/wolnej mobilności, które uosabiają romscy migranci, w pouczający sposób rozświetlają położenie analogicznych mobilności ze strony innych 'grup' i kategorii migrantów w obrębie przestrzeni 'Europy', zaś kryminalizacja i działania policyjne wymierzone w Romów dostarczają eksperymentalnego laboratorium dla nadzorowania innych podporządkowanych, urasowionych 'mniejszości' i innych zubożałych obywateli (jak również migrantów nie-obywateli). Wraz z innymi prominentnymi przykładami rasowo podporządkowanych tożsamości, takich jak czarny, muzułmanin, 'uchodźca', 'migrant', 'azylant', 'obcokrajowiec' czy ktoś o 'migranckim pochodzeniu', pośród innych, Romowie są politycznie wyobrażani jako permanentna figura inności dla 'Europy' - ikoniczny europejski Inny - i stąd obciążeni są ideologicznym i społecznym brzemieniem, mającym za zadanie podtrzymywać i re-stabilizować hegemoniczną 'europejską' tożsamość, która mogłaby pozostać znacząca, istotna i wartościowa dla swoich domniemanych (samo)uprawniających się nosicieli".
N. De Genova, C. Yildriz, Introduction – Un/Free mobility: Roma migrants in the European Union, [w:] N. De Genova, C. Yildriz (eds.), Roma Migrants in the European Union. Un/Free Mobility, Routledge 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz