"Zahra Ali jasno wskazuje, że silnie identyfikuje się z koncepcją dekolonizowania feminizmu. W artykule Des Féminismes décoloniaux uwspólnia koncepcję dekolonizowania feminizmu z działaczkami i intelektualistkami czarnoskórymi, południowo-amerykańskimi, i wskazuje, że mają za zadanie obalić koncept popularnego globalnego feminizmu 'białego' jako idei filozoficznej i politycznej, która nie uwzględnia zagadnień rasy i grupy etnicznej, oddziaływania lokalnych tradycji, często łączonych z religiami, przez co sam tak rozumiany feminizm staje się narzędziem neoimperializmu i podtrzymuje postawy rasistowskie. W konsekwencji nie da się mówić o jednym feminizmie ogólnoświatowym, który reprezentowałby interesy i potrzeby wszystkich, a feminizm kolorowy, trzecioświatowy czy religijny winien zrzucić z siebie ciężar tego globalnego, 'białego', aspirującego do uniwersalności, unifikując wszystkie feminizmy do potrzeb i warunków zachodnich. 'Zadanie polega na tym, by utrwalić przekonanie, że zagadnień płci nie da się rozpatrywać w oderwaniu od kontekstu postrzegania ras, różnic klasowych, seksualności i że dzierżący przywództwo zachodni liberalny feminizm, zwany też 'białym', pogrywa, wykorzystując rasizm, nierówności klasowe i prymat heteronormatywności, ograniczając feminizm wyłącznie do dychotomii pomiędzy płcią kulturową i biologiczną'.
Autorka podejmuje dyskusje dyskusję z zarzutami 'białego' feminizmu wobec tradycji i koncepcji muzułmańskich, które bywają wręcz przyczyną zarzucania zdrady wobec feminizmu przez niezachodnie ruchy równościowe. Przywołuje między innymi poglądy Frantza Fanona, który wyjaśniał, że odpowiedzią na kolonializm w Algierii było umocnienie wartości rodziny i jej tradycyjnego kształtu, wraz z zachowaniem patriarchalnego porządku, by zachować tożsamość algierską w obliczu jej zagrożenia. Tym samym nierówności społeczne, kolonializm czy rasizm umacniały lokalne struktury patriarchalne, gdyż patriarchat był i pozostaje do tej pory rodzajem 'mniejszego zła' w obliczu nierówności i wykluczenia, które dotyczą całych wspólnot. Z drugiej strony, feminizm biały/zachodni jako jeden z istotnych elementów tożsamościotwórczych przyjął opozycję wobec np. czarnego etosu macierzyństwa. Obecnie zaś w laickiej Francji feminizm buduje się w opozycji do kobiety w chuście, a synonimem dla zagrożenia dla owego narodowego feminizmu staje się Arab.
(...) By wyjaśnić negatywne konsekwencje podobnej postawy, odsyła do sztandarowego już saidowskiego orientalizmu, zgodnie z którym świat islamu czyni się archaicznym, zacofanym i barbarzyńskim, a na tym tle Zachód staje się postępowy, nowoczesny i egalitarystyczny. Kontrast ten od zawsze pozwalał usprawiedliwiać zachodnią dominację, a wręcz kolonializm, i czynić z niego 'misję cywilizacyjną'. Szczególnie dobitnym przykładem jest podejście tzw. cywilizowanego i wolnościowego Zachodu do kwestii chusty, jaką nosi część muzułmanek. Zahra Ali przywołuje bulwersujące historie praktyki publicznego, pokazowego ściągania kobietom chust na placach miejskich, przy zgromadzonej widowni (np. w Algierze w 1958 roku). W zamierzeniu były to działania dowodzące 'cywilizowania' muzułmanów, zwalczania zacofanego patriarchatu. Podobnie Brytyjczycy przedstawiali sprawę w Egipcie. W wyniku takiego podejścia chusta, z tradycyjnego elementu stroju, czerpiącego też z religii, stała się symbolem walki narodowowyzwoleńczej, buntu przeciw kolonizacji czy protektoratowi, a z czasem, aż po dzień dzisiejszy, nabrała znaczenia manifestu politycznego, jest narzędziem służącym do wyrażania sprzeciwu wobec dominacji Zachodu i natarczywej ingerencji w obyczajowość i moralność inną niż oswojona na Zachodzie.
(...) Laicki feminizm systemowy we Francji pod pretekstem 'uwalniania' muzułmanek od chusty powiela schemat kolonialnego podejścia do ludności innej niż przynależąca do białej klasy średniej. (...) Zagadnienie chusty na chwilę znów połączyło społeczeństwo, które zgodnie - jak rzadko - od prawej do lewej krawędzi sceny politycznej zjednoczyło się przeciwko 'opresyjnej' chuście młodej, zniewolonej kobiety i prześladującego jej Araba. (...) 'Ten >>arabski chłopak<< jest skonstruowany jako potrójnie obcy nowoczesności. Obcy laickiej nowoczesności - racjonalnej i indywidualistycznej, obcy nowoczesności republikańskiej, jakobińskiej, etnicznie francuskiej, obcy nowoczesności feministycznej, równościowej i kobiecej w sensie postfeministycznym' (Guénif-Souilamas, Macé). Z jednej strony nowoczesność, postęp, równość, Republika, z drugiej: tradycja, zacofanie, nierówność, komunotaryzm, czyli prosta symetria - 'oś dobra przeciw osi zła'.
(...) Autorzy [Guénif-Souilamas i Macé] trafnie wskazują, że pokrętna logika wyższości wykorzystuje różnice klasowe, rasowe, religijne, i w imię poprawnego politycznie, równościowego feminizmu republikańskiego pogłębia różnice, a zamiast doceniać i szanować podmiotowość i różnorodność, wtłacza muzułmanki w poczucie niższości, niezrozumienia i rolę ofiary. W konsekwencji musi to doprowadzić do odwrócenia się muzułmanek od tak rozumianego feminizmu, który perfekcyjnie wyklucza. Many tu do czynienia z modelem najskuteczniejszego antyfeminizmu, takim, który 'sprawia, że same kobiety ponoszą konsekwencje działań w imię feminizmu'. W tym wypadku najbardziej oczywistą konsekwencją jest wykluczenie dziewcząt z systemu szkolnego, pod pretekstem uwalniania ich od opresyjnego systemu religijnego.
Niewątpliwie warto też wskazać, na co uwagę zwraca Guénif-Souilamas, że o ile feminizm wywalczył równość praw, wolność seksualną wyswobodzoną od patriarchatu i formalną niezależność kobiet, o tyle nie uporał się z nierównościami faktycznymi, dominującymi w życiu codziennym. Ponadto normą pozostaje heteronormatywność. Wskazuje też, że obecna 'nowoczesność' jest przestarzała, nieadekwatna do rzeczywistości i dlatego wyklucza niepasujące elementy, czyli 'queer', 'arabskiego chłopaka' i 'zakrytą muzułmanką'. Ci zaś są produktem państwa obywatelskiego, ale wyłamującym się procesowi asymilacji. To oni właśnie ukształtują 'nową' nowoczesność, która będzie bazować na postfeminizmie, rozumianym jako odrzucenie unifikacyjnego modelu feminizmu realizującego potrzeby jednej grupy, aspirującego jednocześnie do reprezentowania wartości uniwersalnych, jedynych, obiektywnie słusznych i deklasujących wszystkie inne.
Chętnie podejmowanym wątkiem w publikacjach Naciry Guénif-Souilamas jest wątek młodych kobiet, nazywanych często 'beurette'. Określenie to wywodzi się z początku lat 80. XX wieku, kiedy dzieci imigrantów z Maghrebu zaczęły dostrzegać swoją inność wobec społeczeństwa przyjmującego, reagować na dyskryminację, tworzyć własną tożsamość. Z czasem termin nabrał znaczenia pejoratywnego, a do języka potocznego trafiło nawet powiedzenie 'beur du service', czyli usłuży beur, potrzebny, by swoją obecnością legitymizować działania skierowane ku tej grupie lub dowodzić wielokulturowości przedsięwzięcia".
M. Widy-Behiesse, Feministki muzułmańskie na Zachodzie, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz