"Celem tej książki jest wydobycie głosów najbardziej marginalizowanych grup społecznych zamieszkujących peryferia kolonialnego imperium portugalskiego - czyli obecnych obszarów Brazylii, Angol, Gwinei-Bissau oraz atlantyckich archipelagów Wysp Zielonego Przylądka i Wysp Świętego Tomasza. Mieszkały tam nie tylko ludy autochtoniczne, ale i mniejszości, które uciekały przed prześladowaniem religijnym w Portugalii. Chodzi tu o żydów, żydowskich konwertytów czy muzułmanów, ale także o osoby skazane wyrokiem sądów inkwizycyjnych i cywilnych - jak Cyganie - oraz o czarownice i o przestępców. Grupy te były często postrzegane jako zdominowane i pozbawione możliwości walki o swoje prawa, a ich podmiotowość analizowano w odniesieniu do stawianego przez nich oporu wobec kolonialnej polityki Lizbony. Zostały one nawet pozbawione świadomego udziału w tworzeniu kolonialnego świata po obu stronach Atlantyku.
(...) Ungovernability, czyli strefa, w której grupy podporządkowane odrzucały władzę i hegemonię, mogłaby stać się obszarem ewentualnego oporu i walk przeciwko władzy, podporządkowany Inny powstały z kolei na podstawie krytyki systemu. [John] Beverley uważał jedna, że taka relacja, której podstawą był konflikt między obiema stronami, oznaczała klęskę polityczną władzy. Zakwestionował teorie Gramsciego, który apelował o jedność narodu wokół wspólnych idei i wartości, między innymi w wyniku zmagań antyimperialistycznych i antykolonialnych. Błędnym założeniem Gramsciego zdaniem Beverleya była integracja różnych grup podporządkowanych pod hasłem budowania wspólnej tożsamości narodowej, ponieważ tak widziana polityka przewidywała utworzenie jednolitej wizji społeczeństwa podporządkowanego bez uwzględnienia ich własnego dziedzictwa. Beverley wątpił, żeby różne grupy podporządkowane zgodził się na asymilację nawet w celu przeciwstawienia się hegemonicznej władzy, wiedząc, że będąc stanowić część innej grupy, w wyniku czego stracą swoje wartości.
(...) Do króla mogły wysyłać petycje i prośby jedynie te osoby, które swoją pracą przysłużyły się królowi. Nazywanie niewolników vadios, czyli włóczęgami zagrażającymi stabilności systemu, automatycznie odbierało im możliwość kontaktu z administracją królewską i pozostawiało ich w sferze podporządkowania. (...) "Dobre rządy" wykluczyły (...) bezdomnych i ludzi wolnych [luźnych]. Vadios zgodnie z Kodeksem Filipińskim odnosiło się do osób niepracujących i niemających określonego miejsca zamieszkania, które zarabiały na siebie przez handel rzeczami niekoniecznie do nich należącymi, a władza królewska nie tolerowała osób bezczynnych i włóczęgowskich oraz żyjących w bezczynności na koszt osób trzecich.
(...) Dezerterzy, przemytnicy, poszukiwacze przygód, piraci, handlarze zajmujący się nielegalną działalnością i wielu innych odważyło się żyć poza prawem, w cieniu imperium. Uważani oni byli za niebezpiecznych ze względu na rujnowanie skarbca królewskiego i przynoszenie szkód w handlu, krytykowano ich też za ambição sinistra - złowrogie ambicje".
A. Błoch, Wolni i zniewoleni. Głosy grup podporządkowanych w historii Imperium Portugalskiego, Toruń 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz