Jeremy Corbyn, a digger
"News that Angela Rayner may approve allotment sales will fill many with deep dismay.Allotments have always been under threat from developers. Now, that threat seems to have government backing, which makes the future of these precious spaces even more perilous.Those advising government and local authorities should have some regard for the troubled history of land ownership, and the struggle over access by those who simply want to grow their own crops.The debate goes back to the English Civil War, when the King wanted to secure control of the land he had gained, while Cromwell claimed to speak for the farmers. In truth, it was the Diggers who were the real revolutionaries. They wanted land to be in common ownership.Despite the restoration of the monarchy, huge areas of land were known as the Commons and survived for almost another two centuries. That is, until the greed of big landowners won out once again.The Enclosure Acts, one of the most grotesque abuses of power by Parliament, took away the growing and grazing rights of the rural poor. A monstrous attack on working-class life, the enclosures represented the widespread theft of public land, sanctioned by a parliament that was dominated by landowners.The rural poor, left with nothing and facing starvation, were forced to migrate to industrial cities. It was in these rapidly growing industrial cities – notably in Birmingham – that allotments started to grow. Allotments, then, grew out of opposition to enclosures and the privatisation of common land.Allotments were regulated in the late 19th and 20th century and, even though numbers have since fallen, there are about 330,000 allotment plots. At least 100,000 people are on waiting lists.Allotments have been crucial in times of national stress. Many came out of the Second World War. Indeed, many that were established in the First World War, such as the one I enjoy in north London, have survived to this day.Once lost, they never return. Their loss makes us all poorer, as we become more and more detached from how food is grown and how nature interacts with us.Allotments provide a vital space for community cohesion, biodiversity and social solidarity. These parcels of land, that cannot be individually fenced, provide growing space for many people.Many people have no access to their own garden, and an allotment gives them the opportunity to grow vegetables and fruit and observe nature.Allotments are particularly important for people who experience stress and mental health problems. I speak to many people who would love access to them for this very reason.Property developers have always had their eyes on these parcels of land. Together with local authorities, they construct various arguments for building over them. Instead of contemplating sales of these wonderful spaces, the Government should be encouraging the growth of allotments, or where there is insufficient land, the growth of community and school gardens.In my own borough of Islington, community gardens have played a vital role in bringing the community together and encouraging sustainable food production.Of course, social housing is desperately needed, but we need not sacrifice these vital green spaces to build it. We can build on ex-industrial land and take over empty properties. Even then, we should ensure social housing is accompanied by community gardens and adequate growing space.Is this Government going to put the nail in the coffin of the joy of digging ground for potatoes on a cold, wet February Sunday afternoon? The battle for the grass roots is on!".
J. Corbyn, The loss of allotments makes us all poorer, "The Telegraph", 05.08.2025.
Jeremy Corbyn, kopacz
"Wiadomość, że Angela Rayner może zatwierdzić wyprzedaż działek, napełni wielu głębokim niepokojem.Działki zawsze były zagrożone przez deweloperów. Teraz ta groźba wydaje się być wzmacniana przez postawę rządu, co czyni przyszłość tych cennych terenów jeszcze bardziej niepewną.Doradcy rządowi i samorządowi powinni wziąć pod uwagę burzliwą historię własności ziemi i walkę o dostęp do niej tych, którzy po prostu chcą uprawiać własne plony.Debata ta sięga czasów angielskiej wojny domowej, kiedy to król chciał zapewnić sobie kontrolę nad zdobytą ziemią, a Cromwell twierdził, że przemawia w imieniu rolników. W rzeczywistości to kopacze byli prawdziwymi rewolucjonistami. Chcieli, aby ziemia była we wspólnym posiadaniu.Pomimo restauracji monarchii, ogromne połacie ziemi, znane jako dobra wspólne, przetrwały przez prawie kolejne dwa stulecia. To znaczy, dopóki chciwość wielkich właścicieli ziemskich nie przeważyła ponownie.Ustawy o grodzeniach, jedno z najbardziej groteskowych nadużyć władzy ze strony parlamentu, odebrały biedocie wiejskiej prawa do uprawy i wypasu. Grodzenia, będące potwornym atakiem na życie klasy robotniczej, stanowiły powszechną kradzież publicznie dostępnej ziemi, sankcjonowaną przez parlament, w którym dominowali właściciele ziemscy.Biedota wiejska, pozbawiona wszystkiego i zagrożona głodem, została zmuszona do migracji do miast przemysłowych. To właśnie w tych szybko rozwijających się miastach przemysłowych – zwłaszcza w Birmingham – zaczęły powstawać działki. Działki powstały wówczas w wyniku sprzeciwu wobec grodzeń i prywatyzacji gruntów wspólnych.Działki zostały uregulowane pod koniec XIX i XX wieku i, mimo że od tego czasu ich liczba spadła, istnieje około 330 tysięcy działek. Co najmniej 100 tysięcy osób znajduje się na listach oczekujących na działkę.Działki odegrały kluczową rolę w czasach krajowych niepokojów. Wiele z nich wywodzi się z okresu II wojny światowej. Wiele z nich, założonych w czasie I wojny światowej, jak ta, którą mam przyjemność uprawiać w północnym Londynie, przetrwało do dziś.Raz utracone, nigdy nie wracają. Ich utrata sprawia, że wszyscy stajemy się ubożsi, ponieważ coraz bardziej oddalamy się od uprawiania żywności i od interakcji natury z nami.Działki stanowią istotną przestrzeń dla spójności społecznej, bioróżnorodności i solidarności społecznej. Te działki, których nie da się indywidualnie ogrodzić, zapewniają przestrzeń do uprawy dla wielu osób.Wiele osób nie ma dostępu do własnego ogrodu, a działka daje im możliwość uprawy warzyw i owoców oraz obserwacji natury.Działki są szczególnie ważne dla osób zmagających się ze stresem i problemami ze zdrowiem psychicznym. Rozmawiam z wieloma osobami, które właśnie z tego powodu chciałyby mieć do nich dostęp.Deweloperzy zawsze mieli oko na te działki. Wspólnie z władzami lokalnymi formułują różne argumenty za ich zabudowaniem. Zamiast rozważać sprzedaż tych wspaniałych terenów, rząd powinien wspierać rozwój działek, a tam, gdzie brakuje ziemi, rozwijać ogrody społecznościowe i szkolne.W mojej gminie, Islington, ogrody społecznościowe odegrały kluczową rolę w jednoczeniu społeczności i wspieraniu zrównoważonej produkcji żywności.Oczywiście, mieszkania socjalne są rozpaczliwie potrzebne, ale nie musimy poświęcać tych ważnych terenów zielonych, aby je budować. Możemy budować na terenach poprzemysłowych i przejmować puste nieruchomości. Nawet wtedy powinniśmy zadbać o to, aby budynkom socjalnym towarzyszyły ogrody społecznościowe i odpowiednia przestrzeń do uprawy.Czy ten rząd wbije gwóźdź do trumny radości z kopania ziemi pod ziemniaki w zimne, mokre, lutowe niedzielne popołudnie? Rozpoczyna się oddolna walka o korzenie! [gra słów: the battle for the grass roots is on! - grass root to zarówno korzeń, jak i oddolna forma walk społecznych]".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz