czwartek, 10 września 2020

Jak okradziono chłopów przy znoszeniu pańszczyzny

"Wrzenie w Wiedniu podczas Wiosny Ludów istotnie wpływało na sytuację w Galicji, co groziło wybuchem kolejnego powstania narodowego. W gorączkowym wyścigu o poparcie chłopstwa strona polska ustąpiła pola gubernatorowi lwowskiemu, hrabiemu Franzowi von Stadion, który w imieniu cesarza przeprowadził uwłaszczenie, przyznał chłopom wolność osobistą i zniósł pańszczyznę, zastępując ją czynszem. 
(...) Jednocześnie zlikwidowano obowiązki dominium wobec chłopa. Wbrew sugestiom Stadiona uregulowano jedynie problem służebności ziemi, rozstrzygnięcie kwestii serwitutów odłożono zaś na później, czyniąc z niej przedmiot negocjacji między właścicielami a włościanami. Tradycyjnie chłopi mogli korzystać z pastwisk, lasów i łąk, należących do pana, a po zniesieniu pańszczyzny odebrano im to prawo.  
(...) Mimo kolejnych reform feudalna struktura klasowa społeczeństwa początkowo nie uległa zmianie. Prawo do swobodnego obrotu ziemią (1868 rok), a także urynkowienie pracy i produktów rolnych paradoksalnie pogorszyły pozycję chłopów, gdyż od tego momentu zaczęło zwiększać się rozdrobnienie i obciążenie hipotek gruntów. Transformacja ekonomiczna czyniła z włościan część systemu, nie rozumieli oni jednak jego reguł. Naraz okazało się, że gospodarka naturalna, oparta na ekonomii moralnej i ograniczona do zaspokajania potrzeb własnej rodziny, w nowych warunkach zaczęła tracić rację bytu. Do sprawnego gospodarowania były bowiem niezbędne nadwyżki finansowe, które dodatkowo wymuszały dwory, wymagające opłat za korzystanie z serwitutów i zachowujące monopol propinacji. Gwałtownie zwiększające się na galicyjskiej wsi zapotrzebowanie na pieniądz prowadziło zaś do upowszechnienia się kredytów i do zadłużania ziemi. 
(...) Antagonizm chłopsko-ziemiański miał trwać do końca XIX wieku, a także po 1918 roku. (...) Próby 'obłaskawienia chłopów' zakończyły się w momencie, kiedy na forum sejmowym zaczęli oni upominać się o prawo do lasów i pastwisk. Spowodowało to krytyczne wypowiedzi przedstawicieli warstw wyższych, kwestionujące kompetencje posła-wieśniaka. (...) Wraz ze zniesieniem pańszczyzny panom odebrano poważne źródło dochodu, chcąc zaś powetować sobie tę stratę, zaczęli oni domagać się od chłopów urobku w zamian za korzystanie z łąk i lasów. Dla włościan oznaczało to 'zwyczajny rabunek' i wyglądało tak jakby panowie chcieli wprowadzić pańszczyznę bocznymi drzwiami. Komisje państwowe ustanowione w latach pięćdziesiątych do rozstrzygania sporów o serwituty niemal bez wyjątku odrzucały roszczenia chłopów, wobec czego jedynie 6% obszaru leśnego przeszło w ich ręce. Przyznawano im zaś na tyle małe pożyczki, że nie mogli wykupić więcej ziemi. Konflikt przenosił się także do parlamentu. (...) Odzyskanie serwitutów stało się głównym celem polityki włościan. 
(...) Mimo nieporozumień na tle lojalizmu, w sprawach chłopstwa konserwatyści i demokraci przemawiali jednym głosem. (...) Zgodnie przeciwstawiali się także prawom chłopów do serwitutów. (...) Chłopi przestawali stanowić liczącą się siłę w parlamencie. (...) W 1875 roku, na dwa lata przed ostatecznym wyeliminowaniem ich z parlamentu, ks. Stanisław Stojanowski zapisał:
'Zastałem w Sejmie lwowskim kilku takich <<cesarskich>> posłów-chłopów. Nie było ich prawie widać w Sejmie, bo nigdy nie przemawiali, nie znając zupełnie spraw politycznych ani nie wiedząc, jak się zabrać do jakiej roboty w Sejmie. Nikt też tam nie zwracał na nich uwagi i nikt się do nich nie zbliżał; uważano ich za przeciwników, za wrogów sprawy narodowej, podczas gdy nie rozumieli oni nic zgoła, tylko upominali się o <<lasy i pastwiska>>'."

M. Łuczewski, Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej, Toruń 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz