The common shepherdess
"Husbandmen were probably the most numerous class in the village community. Possessed of a small holding at a fixed customary rent and with rights of grazing on the common, they could maintain the position of independence.
(...) The holdings of the husbandmen varied from seven acres or even less of garden ground, in which potatoes were not yet grown in England the crop consisted of wheat, barley, rye, oats or peas. Very likely there was a patch of hemp or flax and an apple-tree or two, a cherry-tree and some elder-berries in the hedge, with a hive or two of bees in a warm corner. Common rights made it possible of keep sheep and pigs and poultry, and possession of a cow definitely lifted the family above the poverty line.Dorothy Osborne describing her own day to her lover, gives an idyllic picture of the maidens tending cows on the common: 'The heat of the day is spent in reading and working, and about six or seven o'clock I walk out into a common that lies hard by the house, where a great many young wenches keep sheep and cows, and sit in the shade singing of ballads. I go to them and compass their voices and beauties to some ancient shepherdesses that I have read of, and find a vast difference there; but trust me, I think these are as innocent as they could be. I talk to them and find them they want nothing to make them the happiest people in the world but the knowledge that they are so. Most commonly, when we are in the midst of our discourse, one looks about her cows going into the corn, and then away, they all run as if they had wings at their heels. I, that I am not so nimble, stay behind. And when I see them driving home their cattle, I think it's time for me to retire too".
A. Clarke, Working Life of Women in the Seventeenth Century, London 1919.
Pospolita pastereczka
"Rolnicy stanowili prawdopodobnie najliczniejszą klasę w społeczności wiejskiej. Posiadając niewielkie gospodarstwo z ustalonym zwyczajowo czynszem i z prawami do wypasu w dobrach wspólnych, mogli utrzymać się w pozycji niezależności.
(...) Gospodarstwa rolników wahały się w swej powierzchni od siedmiu akrów gruntu uprawnego czy nawet mniej, a z uwagi na to, że w Anglii nie sadzono jeszcze ziemniaków, uprawa składała się z pszenicy, jęczmienia, żyta, owsa lub grochu. Najprawdopodobniej był tam żywopłot konopi lub lnu, jedna czy dwie jabłonie, wiśnia i kilka krzewów czarnego bzu, ul czy dwa w narożniku. Prawa do dóbr wspólnych umożliwiały hodowlę owiec, świń i drobiu, a będące w posiadaniu krowy z pewnością utrzymywały rodzinę ponad poziomem ubóstwa.
Dorothy Osborne, opisująca swój dzień ukochanemu, dostarcza idyllicznego opisu panien doglądających krów na wspólnym pastwisku: 'Upalną część dnia spędzam na czytaniu i pracy i około godziny szóstej czy siódmej wychodzę na wspólne pastwisko, które leży tuż obok domu, gdzie wiele dziewek wypasa owce i krowy i siedzi w cieniu śpiewając ballady. Idę do nich i porównuję ich głosy i piękności z jakimiś antycznymi pastereczkami, o których czytałam i znajduję znaczne różnice pomiędzy nimi; ale uwierz mi, są one tak niewinne jak tylko mogłyby być. Rozmawiam z nimi i stwierdzam, że nie chcą niczego, co uczyniłoby je najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, poza wiedzą, że nimi są. Zazwyczaj, kiedy jesteśmy w środku naszej dyskusji, jedna z nich rozgląda się i zerka na krowy wchodzące w kukurydzę i oddalające się i wtedy ruszają jak gdyby miały skrzydła u swych pięt. Ja, jako że nie jestem tak zwinna, zostaję w tyle. I kiedy widzę je, jak sprowadzają swe stado do domu, myślę sobie, że to i dla mnie nadszedł czas spoczynku'."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz