sobota, 11 grudnia 2021

The pharmaco-porno-multitude/ Farmako-porno-wielość

The pharmaco-porno-multitude

"The theoreticians of post-Fordism (Virno, Hardt, Negri, Corsani, Marazzi, Moulier-Boutang, etc.) have made it clear that the productive process of contemporary capitalism takes its raw material from knowledge, information, communication, and social relationships. According to the most recent economic theory, the mainspring of production is no longer situated in companies but is 'in society as a whole, the quality of the population, cooperation, conventions, training, forms of organization that hybridize the market, the firm and society' (Mulier-Boutang). Negri and Hardt refer to 'biopolitic production'. (...) They call 'biopolitical work' the forms of production that are linked to aids provided to the body, to care, to the protection of the other and to the creation of human relations, to the 'feminine' work of reproduction, to relationships of communication and exchange of knowledge and affects. But most often, analysis and description of this new form of production stops biopolitically at the belt.

What if, in reality, the insatiable bodies of the multitude—their cocks, clitorises, anuses, hormones, and neurosexual synapses—what if desire, excitement, sexuality, seduction, and the pleasure of the multitude were all the mainsprings of the creation of value added to the contemporary economy? And what if cooperation were a masturbatory cooperation and not the simple cooperation of brains?

(...) If we consider that the pharmaceutical industry (which includes the legal extension of the scientific, medical, and cosmetic industries, as well as the trafficking of drugs declared illegal), the pornography industry, and the industry of war are the load-bearing sectors of post-Fordist capitalism, we ought to be able to give a cruder name to immaterial labor. Let us dare, then, to make the following hypothesis: the raw materials of today’s production process are excitation, erection, ejaculation, and pleasure and feelings of self-satisfaction, omnipotent control, and total destruction. The real stake of capitalism today is the pharmacopornographic control of subjectivity, whose products are serotonin, techno-blood and blood products, testosterone, antacids, cortisone, techno-sperm, antibiotics, estradiol, techno-milk, alcohol and tobacco, morphine, insulin, cocaine, living human eggs, citrate of sildenafil (Viagra), and the entire material and virtual complex participating in the production of mental and psychosomatic states of excitation, relaxation, and discharge, as well as those of omnipotence and total control. In these conditions, money itself becomes an abstract, signifying psychotropic substance. Sex is the corollary of capitalism and war, the mirror of production. The dependent and sexual body and sex and all its semiotechnical derivations are henceforth the principal resource of post-Fordist capitalism.

Although the era dominated by the economy of the automobile has been named 'Fordism', let us call this new economy pharmacopornism, dominated as it is by the industry of the pill, the masturbatory logic of pornography, and the chain of excitation-frustration on which it is based. The pharmacopornographic industry is white and viscous gold, the crystalline powder of biopolitical capitalism. Negri and Hardt, in rereading Marx, have shown that 'in the course of the nineteenth and twentieth centuries, the global economy is characterized by the hegemony of industrial labor, even if, in quantitative terms, the latter remains minor in comparison to other forms of production such as agriculture'. Industrial labor was hegemonic by virtue of the powers of transformation it exerted over any other form of production. Pharmacopornographic production is characteristic today of a new age of political world economy, not by its quantitative supremacy, but because the control, production, and intensification of narcosexual affects have become the model of all other forms of production. In this way, pharmacopornographic control infiltrates and dominates the entire flow of capital, from agrarian biotechnology to high-tech industries of communication.

In this period of the body’s technomanagement, the pharmacopornographic industry synthesizes and defines a specific mode of production and consumption, a masturbatory temporization of life, a virtual and hallucinogenic aesthetic of the living object, an architecture that transforms inner space into exteriority and the city into interiority and 'junkspace' by means of mechanisms of immediate autosurveillance and ultrarapid diffusion of information, a continuous mode of desiring and resisting, of consuming and destroying, of evolution and self-destruction. 

To understand how and why sexuality and the body, the excitable body, at the end of the nineteenth century raided the heart of political action and became the objects of a minute governmental and industrial management, we must first elaborate a new philosophical concept in the pharmacopornographic domain that is equivalent to the force of work in the domain of classical economics. I call potentia gaudendi, or 'orgasmic force', the (real or virtual) strength of a body’s (total) excitation. (...) In pharmacopornographic capitalism, the force of work reveals its actual substratum: orgasmic force, or potentia gaudendi. Current capitalism tries to put to work the potentia gaudendi in whatever form in which it exists, whether this be in its pharmacological form (a consumable molecule and material agency that will operate within the body of the person who is digesting it), as a pornographic representation (a semiotechnical sign that can be converted into numeric data or transferred into digital, televisual, or telephonic media), or as a sexual service (a live pharmacopornographic entity whose orgasmic force and emotional volume are put in service to a consumer during a specified time, according to a more or less formal contract of sale of sexual services).

Potentia gaudendi is characterized not only by its impermanence and great malleability, but also and above all by the impossibility of possessing and retaining it. Potentia gaudendi, as the fundamental energetics of pharmacopornism, does not allow itself to be reified or transformed into private property. I can neither possess nor retain another’s potentia gaudendi, but neither can one possess or retain what seems to be one’s own. Potentia gaudendi exists exclusively as an event, a relation, a practice, or an evolutionary process".

P.B. Preciado, Testo Junkie. Sex, Drugs, and Biopolitics in the Pharmacopornographic Era, New York 2013.


Farmako-porno-wielość

"Teoretycy postfordyzmu (Virno, Hardt, Negri, Corsani, Marazzi, Moulier-Boutang itp.) nader dobitnie ujęli fakt, że proces wytwórczy w łonie współczesnego kapitalizmu czerpie surowce z wiedzy, informacji, komunikacji i stosunków społecznych. Na gruncie najnowszej teorii ekonomicznej główną siłą napędową produkcji są już nie tyle przedsiębiorstwa, ile 'społeczeństwo jako całość, właściwości populacji, współpracy, konwencje, trening, formy organizacji, które łączą w hybrydalną jedność rynek, firmy i społeczeństwo' (Moulier-Boutang). Negri i Hardt nawiązują do 'produkcji biopolitycznej'. (...) Mianem 'pracy biopolitycznej' określają oni te formy produkcji, które wiążą się z dbaniem o ciało, z troską, ochroną innych oraz budowaniem i podtrzymywaniem relacji międzyludzkich, z 'kobiecą' pracą reprodukcyjną, z relacjami opartymi na przekazywaniu i wymianie wiedzy oraz afektów. Najczęściej jednak analizy i opisy tej nowej formy produkcji zatrzymują się w płaszczyźnie biopolitycznej na wysokości pasa.

A co jeśli rzeczywiście nienasycone ciała wielości - jej chuje, łechtaczki, odbyty, hormony i synapsy nerwowo-seksualne - co jeśli pożądanie, podniecenie, seksualność, uwodzenie oraz przyjemności czerpane przez wielość są, jako całość, efektem wytwarzania wartości dodanej do współczesnej gospodarki? I co jeśli współpraca dotyczy jedynie (wzajemnej) masturbacji, a nie jest, jak zapowiadano, współpracą mózgów?

(...) Jeśli uznamy, że przemysł farmaceutyczny (obejmujący legalne przybudówki przemysłu naukowego, usług medycznych i przemysłu kosmetycznego, jak również obrót substancjami uznawanymi za nielegalne), przemysł pornograficzny oraz przemysł wojskowy stanowią wiodące sektory postfordystowskiego kapitalizmu, powinniśmy znacznie dosadniej nazwać pracę niematerialną. Pokuśmy się zatem o sformułowanie następującej hipotezy: surowcami dzisiejszych procesów produkcji są podniecenie, wzwód, wytrysk oraz rozkosz, a także poczucie samozadowolenia, wszechwładna kontrola oraz całkowite zniszczenie. Rzeczywistą stawką kapitalizmu jest obecnie farmakopornograficzna kontrola nad podmiotowością, której produktami są serotonina, technokrew i produkty krwiopochodne, testosteron, leki na nadkwasotę, kortyzon, technonasienie, antybiotyki, estradiol, technomleko, alkohol i tytoń, morfina, insulina, kokaina, ludzkie komórki jajowe czy cytrynian sildenafilu (Viagra) wraz z całym materialnym i wirtualnym zestawem innych substancji biorących udział w wywoływaniu umysłowych i psychosomatycznych stanów pobudzenia, rozluźnienia i wyładowania, jak również poczucia wszechwładzy i sprawowania pełnej kontroli. W takich warunkach sam pieniądz staje się abstraktem, znaczącą substancją psychotropową. Seks pozostaje w ścisłej zależności od kapitalizmu i wojny, jest zwierciadlanym odbiciem produkcji. Uzależnione i seksualne ciało wraz z seksualnością oraz wszelkimi jej semiotyczno-technicznymi pochodnymi są odtąd głównymi zasobami postfordystowskiego kapitalizmu.

W odróżnieniu od epoki zdominowanej przez ekonomię samochodową i określanej mianem 'fordyzmu', tę nową ekonomię, opanowaną w głównej mierze przez przemysł pigułki, masturbacyjną logikę pornografii oraz sekwencję pobudzenia-zahamowania, na których się opiera, ochrzcijmy mianem farmakopornizmu. Przemysł farmkopornograficzny to żywe i lepkie złoto, biały krystaliczny proszek biopolitycznego kapitalizmu.

Negri i Hardt, po ponownej lekturze Marksa, pokazują, że 'w XIX i XX wieku globalną gospodarkę znamionowała hegemonia pracy przemysłowej, nawet jeśli pod względem ilościowym ta ostatnia pozostaje w tyle za innymi formami produkcji, takimi jak choćby rolnictwo'. Praca w przemyśle odgrywała hegemoniczną rolę z mocy swego transformującego wpływu wywieranego na wszelkie pozostałe formy produkcji.

Produkcja farmakopornograficzna jest typowa dla rodzącej się nowej ery, w którą wkracza światowa ekonomia polityczna, nie tyle jednak z powodu przewagi ilościowej, ile z racji tego, że kontrola, produkcja i wzmożenie narkoseksualnych afektów stały się modelem dla wszystkich pozostałych form produkcji. Dlatego farmakopornograficzna kontrola przenika i opanowuje do reszty wszelkie przepływy kapitału, począwszy od biotechnologii rolnych aż po zaawansowany przemysł komunikacyjny.

W tym okresie technorządzenia ciałem przemysł farmakopornograficzny syntezuje i warunkuje szczególny sposób produkcji i konsumpcji, masturbacyjne uczasowienie życia, wirtualną i halucynogenną estetyzację ożywionego przedmiotu, architekturę przekształcającą wnętrze w coś zewnętrznego, miasto zaś w element wewnętrzności i 'śmieciową przestrzeń', a wszystko przy udziale mechanizmów bezpośredniego samonadzoru i ultraszybkiego obiegu informacji, w trybie nieustającego pożądania i stawiania oporu, konsumowania i unicestwiania, ewoluowania i samozagłady.

Aby zrozumieć, w jaki sposób i z jakich powodów seksualność i ciało, ciało pobudliwe, wraz z końcem XIX wieku doszczętnie zawładnęło działaniem politycznym i stało się przedmiotem skrupulatnego rządowego i przemysłowego zarządzania, trzeba zacząć od wypracowania nowego pojęcia filozoficznego, będącego w tej farmakopornograficznej dziedzinie odpowiednikiem 'siły roboczej' z klasycznej ekonomii. Mianem potentia gaudendi, czy też 'mocy orgazmicznej', określać będę (rzeczywistą lub wirtualną) moc (całkowitego) pobudzenia ciała. (...) W obecnej fazie kapitalizm usiłuje zaprząc do pracy potentia gaudendi w każdej formie, jaką ono przybiera, czy to w jej postaci farmakologicznej (cząsteczki do spożycia, będącej materialnym czynnikiem sprawczym działającym wewnątrz ciała osoby, która go strawi), w postaci pornograficznego przedstawienia (semiotycznego znaku dającego się przełożyć na dane liczbowe lub przesłać na cyfrowy, telewizualny czy telefoniczny nośnik medialny) albo świadczenia seksualnego (ożywiony farmakopornograficzny byt, którego orgazmiczna moc i emocjonalny ładunek służyć mają konsumentowi przez określony czas, na mocny mniej lub bardziej sformalizowanej umowy sprzedaży usług seksualnych).

Potentia gaudendi znamionuje nie tylko ulotność i ogromna plastyczność, lecz również, a nawet przede wszystkim to, że nie można wejść w jej posiadanie ani zachować jej dla siebie. Jako fundamentalna energia farmakopornizmu potentia gaudendi nie dopuszcza urzeczowienia ani możliwości przejęcia siebie na własność jako rzeczy prywatnej. Nie można posiąść ani zachować dla siebie cudzej potentia gaudendi, nie sposób jednak również wejść w posiadanie i zachować czegoś, co wydaje się należeć do nas. Potentia gaudendi istnieje wyłącznie jako wydarzenie, relacja, praktyka lub jako proces zmiany".

P.B. Preciado, Testoćpun. Seks, narkotyki i biopolityka w dobie farmakopornografii, przeł. S. Królak, Warszawa 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz