Maroons' micro-emancipations
“The Trelawney Town Maroons comprised a tiny percentage of the black population in Jamaica. They should not disguise the reality of Caribbean slavery founded on backbreaking work, terrible punishments, and heartbreaking mortality. Most runaway slaves did not become Maroons: they were captured and punished severely, banished, or killed. The survival of the Trelawney Town Maroons shows us the few and painful possibilities open to those seeking to escape enslavement. Freedom, to the Maroons, did not translate into a once-and-for-all movement into legal security, civil freedoms, and economic opportunities. It was a transitional state, bringing benefits unknown to slaves but nothing comparable to the place accorded to and titles reserved for whites. The Maroons, because they were creolized and had become increasingly cosmopolitan through their serial migrations, understood and resisted, time and again, this fundamental inequality. Loyalty could trump their African ancestry but only under special circumstances.By examining the serial migrations of the Trelawney Town Maroons we capture something which otherwise would remain lost: the Maroons’ repeatedly successful efforts at achieving self-emancipation. After the 1738–39 treaties, the Maroons escaped the primary colonial punishment dealt to Maroons, that is, their communities were not destroyed and their people were not reenslaved. These treaties appear to be a terrible compromise if we imagine that families hiding, estranged from kin, individuals living in fear without readily available goods, are somehow more free than a community who lived by treaty with a colonial government. The treaties provided the Maroons a means to survive, by living a dependent existence, based on their connections with the plantations and their owners and on their indirect links to Atlantic trade networks. As slaves in African societies found protection in conjugal unions with masters or through conversion to Islam, the Maroons in Jamaica escaped enslavement by accepting legal protection from the colonial government. In a slave society in which whites were vastly outnumbered by slaves, the Maroons’ strategy—of resistance through accommodation—proved successful from the 1740s to the 1790s. They were not black Robin Hoods.We can best make sense of the Maroons’ choices if we see them as enacting mini-emancipations, well before the era of British antislavery and well after the legal abolition of slavery. Although legally free after the 1738–39 treaties, the Trelawney Town Maroons remained a marginalized community. As much as slaves who resisted violently and free blacks who launched legal struggles, the Maroons did everything possible to find a place in white society that protected their families from hunger, brutality, and banishment and guaranteed their children a future free of enslavement.(…) The Maroons’ choices in Nova Scotia and Sierra Leone reflect their ongoing struggle to preserve a privileged status in empire. During this “age of democratic revolutions,” the Maroons did not win the 1795–96 war and were removed from the island. But the Trelawney Town Maroons’ decisions indicate that they viewed their deportation as a singular event, one without precedent or pattern—and potentially reversible. They did not lose faith in the empire or even in colonial governments. If anything, bereft of everything familiar to them, their loyalty intensified. In a moment of Atlantic upheaval, their steadfastness secured favors. The same antislavery momentum that had fueled the fears of white Jamaicans and led to their exile permitted the Maroons, in Nova Scotia, to turn the humanitarian tide in their favor to return to a tropical environment where they could survive without dependence. The same wars between Britain and France that had temporarily made their race more salient than their loyalty and led to their extirpation presented the Maroons with a critical intermediary role in Sierra Leone. In Freetown they offered their military service to the colonial government in return for preferential treatment over other subordinate groups. In each British colony they steered clear of the agricultural work associated with slaves, black Loyalists, and African laborers. In the political and ideological tumult that swept through the British Atlantic, they learned that loyalty ensured survival, mobility, even advancement. Most of all, attachment to the empire ensured their survival as a community.The time-space of the Trelawney Town Maroon serial migrations occurs within the framework of slavery and emancipation, on the one hand, and British expansionism and consolidation, on the other. The collisions and overlap between these two forces created a space for particular pressure groups and enabled the Maroons to keep alive the possibility of going home. In the midst of a costly war from without and antislavery agitation from within, the empire did, despite its contempt for people of African ancestry, use dependent black men as military allies and black families as colony builders in regions with insufficient white soldiers or settlers. In a period dominated by foreign threat and driven by strategic necessities, the empire made suitable accommodations: racial attitudes, which ranged from liberal paternalism to blatant racism, did not require racial exclusion. The Maroons’ marginality made them unthreatening, their longing for the respect and freedom whites enjoyed made them exploitable, and their intense loyalty made them trustworthy. The Maroons had long served the imperial cause by protecting sugar and slavery in Jamaica. After 1795 the Trelawney Town Maroons became valuable to a larger British constituency: they served as a moral cause for evangelical abolitionists and an auxiliary military force to the Sierra Leone establishment; decades later, some entered Jamaica’s ex-slave society as voluntary laborers. Their longing for home made them a useful people”.
R. Chopra, Almost Home. Maroons Between Slavery and Freedom in Jamaica, Nova Scotia, and Sierra Leone, New Haven and London 2018.
Maroońskie mikroemancypacje
„Marooni z Trelawney Town stanowili niewielki odsetek czarnej populacji na Jamajce. Ich obecność nie powinna przesłaniać rzeczywistości karaibskiego niewolnictwa opartego na katorżniczej pracy, straszliwych karach i łamiącym serce poziomie śmiertelności. Większość zbiegłych niewolników nie zostawała maroonami: byli chwytani i surowo karani, wygnani lub zabici. Przetrwanie Maroonów z Trelawney Town obrazuje nam kilka bolesnych możliwości, które otwierają się przed tymi, którzy chcą uciec z niewoli. Wolność dla Maroonów nie oznaczała jednorazowego skoku w bezpieczeństwo prawne, wolności obywatelskie i perspektywy gospodarcze. Był to stan przejściowy, przynoszący korzyści nieznane niewolnikom, ale nic, co byłoby porównywalne z pozycjami dostępnymi i tytułami zarezerwowanymi dla białych. Marooni, ponieważ podlegali kreolizacji i stawali się coraz bardziej kosmopolityczni poprzez swoje seryjne migracje, rozumieli tę fundamentalną nierówność i raz po raz stawiali jej opór. Lojalność [wobec kolonistów] mogła przykrywać ich afrykańskie pochodzenie, ale tylko w szczególnych okolicznościach.Badając seryjne migracje Maroonów z Trelawney Town dostrzegamy coś, co w innym przypadku pozostałoby przeoczone: wielokrotnie podejmowane, udane wysiłki Maroonów dla osiągnięcia samoemancypacji. Po traktatach z lat 1738–39, Marooni uniknęli podstawowej kary kolonialnej wymierzanej tej grupie, to znaczy tego, że ich społeczności nie zostały zniszczone, a ich lud nie został ponownie zniewolony. Traktaty te wydają się straszliwym kompromisem, jeśli przyjmiemy, że ukrywające się rodziny, odseparowane od krewnych, jednostki żyjące w strachu bez łatwo dostępnych dóbr, są w jakiś sposób bardziej wolne niż społeczność żyjąca na mocy traktatu z rządem kolonialnym. Traktaty zapewniły Maroonom środki przetrwania poprzez życie w zależności, oparte na ich powiązaniach z plantacjami i ich właścicielami oraz na dalszych pośrednich powiązaniach z atlantyckimi sieciami handlowymi. Podczas gdy niewolnicy w społeczeństwach afrykańskich znaleźli ochronę w związkach małżeńskich z panami lub poprzez konwersję na islam, Marooni na Jamajce uniknęli niewoli, przyjmując ochronę prawną ze strony rządu kolonialnego. W społeczeństwie niewolniczym, w którym niewolnicy znacznie przewyższali liczebnie białych, strategia Maroonów – oporu poprzez dostosowanie – okazała się skuteczna od lat czterdziestych XVIII wieku do lat dziewięćdziesiątych XVIII wieku. Nie byli czarnymi Robin Hoodami.Możemy najlepiej zrozumieć wybory Maroonów, jeśli ujmiemy je jako dokonujące mini-emancypacji, na długo przed nastaniem ery brytyjskich kampanii antyniewolniczych i prawnym zniesieniem niewolnictwa. Choć w świetle prawa wolni po traktatach z lat 1738–39, Marooni z Trelawney Town pozostali społecznością zmarginalizowaną. Tak samo jak niewolnicy, którzy stawiali opór i jak wolni czarni, którzy rozpoczęli zmagania prawne, Marooni robili wszystko, co możliwe, aby znaleźć miejsce w białym społeczeństwie, które chroniłoby ich rodziny przed głodem, przemocą i wygnaniem oraz gwarantowało ich dzieciom przyszłość wolną od zniewolenia.(…) Wybory Maroonów [z Jamajki], podejmowane później [po przesiedleniu] w Nowej Szkocji [w Kanadzie] i Sierra Leone [w Afryce] odzwierciedlają ich ciągłą walkę o zachowanie uprzywilejowanego statusu w ramach imperium. W tym 'wieku demokratycznych rewolucji' Marooni nie wygrali wojny 1795-96 i zostali usunięci z wyspy [Jamajki]. Ale decyzje Maroonów z Trelawney Town wskazują, że postrzegali swoją deportację jako wyjątkowe wydarzenie, bez precedensu i wzorca – ale potencjalnie odwracalne. Nie stracili wiary w imperium ani nawet w rządy kolonialne. Jeśli już, to będąc pozbawionymi wszystkiego, co było im znane, ich lojalność nasiliła się. W chwili niepokojów w basenie Atlantyku ich niezłomność przyniosła im specjalne łaski. Ten sam pęd do walki z niewolnictwem, który podsycił obawy białych Jamajczyków i doprowadził do ich wygnania, pozwolił Maroonom w Nowej Szkocji odwrócić ich sytuację humanitarną na swoją korzyść i w końcu powrócić do tropikalnego środowiska, w którym mogli przetrwać bez pozostawania w relacji zależności. Te same wojny między Wielką Brytanią a Francją, które tymczasowo uczyniły ich rasę bardziej istotną niż fakt lojalności i doprowadziły do jej wytępienia, zapewniły Maroonów kluczową rolę pośrednika w Sierra Leone. We Freetown zaoferowali służbę wojskową rządowi kolonialnemu w zamian za preferencyjne traktowanie w stosunku do innych podległych mu grup. W każdej brytyjskiej kolonii trzymali się z daleka od pracy rolniczej związanej z niewolnictwem, czarnymi lojalistami i afrykańskimi robotnikami. W politycznym i ideologicznym zgiełku, który przetoczył się przez brytyjski Atlantyk, nauczyli się, że lojalność zapewnia przetrwanie, mobilność, a nawet awans. Przede wszystkim, to przywiązanie do imperium zapewniało im przetrwanie jako społeczności.Czasoprzestrzeń seryjnych migracji Maroonów z Trelawney Town odbywała się - z jednej strony, w ramach opozycji niewolnictwa i emancypacji, z drugiej zaś brytyjskiego ekspansjonizmu i konsolidacji. Kolizje i nakładanie się na siebie tych dwóch osi stworzyło przestrzeń dla poszczególnych grup nacisku i umożliwiło Maroonom utrzymanie przy życiu samej możliwości powrotu do domu. W samym środku kosztownej wojny zewnętrznej i agitacji przeciwko niewolnictwu, prowadzonej wewnątrz imperium, pomimo pogardy dla ludzi pochodzenia afrykańskiego, imperium używało zależnych czarnych mężczyzn jako sojuszników wojskowych, a czarnych rodzin jako budowniczych kolonii w regionach, w których brakowało białych żołnierzy lub osadników. W okresie naznaczonym przez obce zagrożenie i napędzanym strategicznymi potrzebami, imperium dokonało odpowiednich przystosowań: postawy rasowe, od liberalnego paternalizmu do rażącego rasizmu, nie wymagały wykluczenia rasowego. Marginesowość Maroonów sprawiała, że byli oni niegroźni, a ich tęsknota za szacunkiem i wolnością, którą cieszyli się biali, czyniła ich użytecznymi, zaś ich intensywna lojalność czyniła ich godnymi zaufania. Marooni od dawna służyli imperialnej sprawie, chroniąc uprawę cukru i niewolnictwo na Jamajce. Po 1795 r. Marooni z Trelawney Town stali się cenni dla większych interesów Wielkiej Brytanii: służyli jako moralna sprawa dla ewangelicznych abolicjonistów i pomocnicza siła militarna dla establishmentu Sierra Leone; kilkadziesiąt lat później niektórzy z nich weszli do społeczeństwa byłych niewolników na Jamajce jako ochotnicy. Tęsknota za domem uczyniła z nich ludzi pożytecznych”.
R. Chopra, Almost Home. Maroons Between Slavery and Freedom in Jamaica, Nova Scotia, and Sierra Leone, New Haven and London 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz