"Wiara w upiory była powszechna w Rzeczpospolitej i na ziemiach porozbiorowych. Więcej nawet: dotyczyła zdecydowanej większości mieszkańców, ale większości na wielu poziomach wykluczonej – a co w tym miejscu najistotniejsze: wykluczonych z tworzenia ‘wielkiej historii’, pozostawiania śladów, które zostałyby dostrzeżone w syntetycznym ujęciu dziejów.
I nie chodzi tu tylko o ‘masy chłopskie’, dla których upioryzm był sprawą tak oczywistą, że niedowiarków uznawały za niespełna rozumu. W upiory wierzyli też duchowni. (…) Problemy z niespokojnymi umarłymi nie były cechą wyłącznie społeczności wiejskich bądź peryferyjnych, tak samo dotyczyły najważniejszych ośrodków miejskich.
Nie da się zatem jednoznacznie zdefiniować ogółu ludzi wierzących w upiory. Rozpoznawanie tej zbiorowości jedynie w kategoriach społecznych i klasowych (‘chłopi’, ‘warstwy podporządkowane’, ‘społeczeństwo preindustrialne’), nie wspominając o etnicznych czy wyznaniowych, prowadziłoby do kolejnych wykluczeń.
Jan Bohomolec, autor najważniejszej antyupiorycznej rozprawy (pierwszy raz wydanej w 1772 roku), tak odpowiedział na pytanie o egzystencję upiorów: ‘Odpowiedź na to pytanie jak jest trudna, tak niebezpieczna. Jeśli powiem, że są, uczonych zaostrzę pióra. Jeśli powiem, że nie masz, pospólstwo na mnie obruszę’. Ta prosta retoryczna dychotomia uczeni-pospólstwo dotyka w pewnym stopniu istoty problemu. Kim są ‘uczeni’? W środowisku oświeceniowej Warszawy, w którym działał Bohomolec, dość łatwo zawęzić to grono do ówczesnej elity intelektualnej. Co jednak wówczas oznacza ‘pospólstwo’, czy to ‘wszyscy pozostali’?
W Słowniku Lindego znajdujemy objaśnienie: ‘pospólstwo: lud, pospolity lud, człowiek pospolity’ – i tu, (…) dotykamy kwestii trudnej i niebezpiecznej: czym w ujęciu historycznym jest lud i czym jest kultura bądź mentalność ludowa? Czy wiejski pleban to ‘człowiek pospolity’ – gdy bierzemy pod uwagę jego wiarę i lęki? Czy warszawski rzemieślnik był w swym pojmowaniu świata bliższy Bohomolcowi czy chłopu z Podola? Jak potraktować uczonego rabina z Altony, który kilkanaście lat przed Bohomolcem pisał, że upiorem stał się po śmierci katolicki biskup?
(…) Choć często redukuję upioryzm do pojęcia ‘wierzenia’, podkreślić należy, że ludzie widzieli upiory, walczyli z nimi, umierali z ich powodu, a wreszcie wiedzieli, że nimi są. Mieli świadomość ich istnienia i nie była to kwestia wyłącznie wiary, a często indywidualnego lub zbiorowego doświadczenia. (…) Upiory traktuję zatem nie jako demoniczne kuriozum z przeszłości, a ludzi. Ludzi, którzy nierzadko rodzili się upiorami, przyjmowali fatalistycznie swój upioryzm, ukrywając go, lub przeciwnie traktując jako powołanie, a nawet profesję. Osoby za życia, a zwłaszcza po śmierci wykluczane ze społeczności wykluczonych. Zasługuje one na własną historię opowiedzianą przez nie same, przez tych, w których wzbudzały nieopisaną grozę, a wreszcie i tych, dla których pozostały jedynie ‘potwornym zabobonem’ lub ludowym wrzeniem i przedmiotem uczonych rozpraw.
(…) Odrzucenie staroświeckich syntez akademickich i skupienie uwagi na źródłach dotyczących ludzi wykluczonych z tworzenia wielkich narracji historycznych, pozwala uchwycić nie ‘dynamikę dziejów’, a statykę i trwanie bądź rekurencję motywów kulturowych. Daje perspektywę inkluzywną i ‘nie-elitarną’. Konserwatywni historycy lubią podkreślać, że fundamentem Europy jest prawo rzymskie, nauka grecka i religia chrześcijańska. Taki idealistyczny cywilizacyjny model zyskuje potwierdzenie tylko wtedy, gdy ograniczymy się do tendencyjnego wyboru kanonicznych tekstów kultury. Gdy jednak sięgniemy po odrzucone i zignorowane źródła oraz weźmiemy pod uwagę prace mikrohistoryczne, równie uprawnione będzie stwierdzenie, że takim fundamentem są archaiczne prawa zwyczajowe, myślenie magiczne oraz szamanizm.
(...) Odkrycie przez [Carla] Ginzburga w nowożytnych źródłach z Italii nie tyle wierzeń, co praktyk ekstatycznych, a nawet całej społeczności ludowych ekstatyków, a zatem zjawisk, które mogłyby uchodzić za ‘egzotyczne’ i archaiczne, pociągnęło za sobą kolejne prace z zakresu antropologii historycznej, które naruszyły homogeniczną wizję europejskiej kultury. Źródła dotyczące upioryzmu dostarczają kolejnego materiału do takich badań, a wiele z nich mogłoby być podstawą osobnych studiów mikrohistorycznych. Dla zwolenników uporządkowanej i linearnej wizji dziejów mikrohistoria jest jednak jak wtargnięcie sankiulotów do Wersalu, wzbudza niechęć i ideologiczny sprzeciw.
(...) Notabene niektóre przekłady Manifestu komunistycznego zaczynały się zdaniem 'upiór straszy Europę - upiór komunizmu'."Ł. Kozak, Upiór. Historia naturalna, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz