środa, 16 grudnia 2020

Slumsiarskie dobra wspólne

"Opis zjawiska dzielnic marginalnych Limy, pomimo wewnętrznego zróżnicowania, ma jedną cechę wyróżniającą - dominuje w nim kreowany przez 'elity symboliczne' język różnicy. (...) W początkowym okresie dynamicznego rozwoju miasta (ok. 1950-1968) fakt powstawania barriad [slumsów] został zinterpretowany jako anomalia, co było nie tylko krytyką zagospodarowania przestrzeni, ale też i sądem wartościującym. W 1958 Krajowa Komisja ds. Reformy Rolnej i Mieszkań zakwalifikowała dzielnice marginalne jako 'rak, który należy usunąć'. 'Rak na ciele miasta', poza fizyczną degradacją przestrzeni, oznaczał również istnienie 'ognisk przestępczości'. Stąd też niekiedy mowa o tego typu dzielnicach jako 'aberracji społecznej'.

Jest to typ myślenia, który oddziela barriady od organizmu miejskiego (miasto równoległe - ciudad paralela) i ustanawia wszelkie możliwe opozycje: centrum-peryferie, wewnątrz - na zewnątrz, zrozumiałe - ciemne, ład - chaos, a nawet dobro - zło. Takie różnicujące spojrzenie uczyniono fundamentem do stworzenia i ugruntowania idei o rozciągającym się wokół miasta odrębnym bycie, 'pierścieniu biedy', gdy tymczasem dzielnice marginalne stanowią immanentną część metropolii. Komentując ten stan rzeczy, Hélan Jaworski uznała, że wyodrębnienie barriad z miasta czy nawet wiązanie jej z wiejskim stylem życia jest następstwem błędu utożsamiania 'tego, co miejskie, z tym, co nowoczesne'. Wbrew pozorom nie jest to pochwała warunków życia w dzielnicach marginalnych, ale zwrócenie uwagi na fakt, że urbanizacja może przebiegać według różnych standardów, adekwatnie do lokalnych uwarunkowań. Eduardo Arroyo mówi w tym kontekście o 'niekonwencjonalnym modelu miasta', które rozwija się wzajemnie od właściwego krajom rozwiniętym 'modelu idealnego' (konwencjonalnego). W literaturze przedmiotu występuje też szereg stosowanych zamiennie, choć nie zawsze bliskoznacznych terminów, takich jak osiedle nielegalne, nieformalne, nieregularne czy pokątne. (...) W latach 50. takie [nieregularne] osiedla nosiły nazwę 'pirackich'.


(...) Doświadczenie solidarności było wśród mieszkańców szczególnie silne w pierwszym okresie istnienia osiedla El Paraíso de Cajamarquilla. Wizje wspólnej walki o obronę i budowę asentamiento [osady] należy uzupełnić o akty solidarności w życiu codziennym. Mieszkańcy wspominają o istnieniu 'wspólnych garkuchni', prototypu jadłodajni ludowych, tyle że utrzymywanych i organizowanych przez samych mieszkańców. Wspólne gotowanie pojawiło się jako przejaw solidarności wobec trudnych warunków życiowych. Powszechnie podzielane jest przekonanie, że przed formalizacją mieszkańcy osiedla byli bardziej życzliwi i zjednoczeni, dzielili pracę i obowiązki, zaś atmosfera była pełna ogólnego entuzjazmu. Jak twierdzą mieszkańcy, 'jedność dawała siłę', ułatwiała gromadzenie i ukierunkowywanie społecznej energii. Dla wielu osób aktywność kooperacyjna wiązała się z zasadą wzajemności i bazowała na przekonaniach etycznych, takich jak 'pomagać to pożyczać' (apoyado es prestado) czy też 'co posiejesz, to zbierzesz' (lo que siembras cosechas).

(...) Oprócz zaangażowania w tworzenie organów osiedlowego samorządu najważniejszą formą samoorganizacji części mieszkańców El Paraíso de Cajamarquilla jest uczestnictwo w realizacji dwóch rządowych projektów socjalnych: 'Jadłodajnia ludowa' (Comedor Popular) oraz 'Szklanka mleka' (Vaso de Leche). Specyfika obu programów polega na tym, że ich bezpośrednimi wykonawcami są beneficjenci. (...) Znaczenie comedores nie ogranicza się wyłącznie do zapewnienia wartościowego posiłku rodzinom o niskich dochodach. Jadłodajnie odegrały ważną rolę w procesie emancypacji kobiet w Peru i ich samoorganizacji, stały się miejscem, gdzie kobiety - poza koordynacją działań logistycznych i żywieniowych - mogły poruszać trudne zagadnienia (np. kwestię machismo czy przemocy w rodzinie) i wymieniać się doświadczeniami.

(...) Brak budżetu, którym mogłyby dysponować organy osiedlowego samorządu, a także trudna sytuacja ekonomiczna mieszkańców El Paraíso de Cajamarquilla warunkują konieczność wypracowania strategii radzenia sobie z niedostatkiem środków finansowych. (...) Z tego względu w sytuacjach nagłej potrzeby ekonomicznej (np. leczenia operacyjnego, pogrzebu, opłat związanych z edukacją, wyjazdu) możliwość uzyskania potrzebnych środków redukuje się do źródeł nieformalnych, tworzących niekiedy rozbudowany system nazywany 'bankowością równoległą'.

Stowarzyszenia rotacyjnych kredytów (juntas) są nieformalnymi organizacjami, które - ze względu na ich funkcję - można nazwać 'zrzeszeniami oszczędności i pożyczek'. Putnam podaje, że jest to typ organizacji powszechnie występujący na świecie, między innymi w Nigerii, Szkocji, Wietnamie, Japonii, Egipcie, wśród chińskich chłopów, indyjskich migrantów mieszkających w Stanach Zjednoczonych czy meksykańskich urzędników niższego szczebla. (...) Działanie zrzeszenia jest proste. Najpierw ustala się wysokość składki i terminy wpłat. Każdorazowo po zebraniu wpłat od wszystkich uczestników następuje losowanie osoby, do której trafią zgromadzone pieniądze. Osoba ta jest wyłączona z kolejnych losowań, jakkolwiek nie przestaje płacić składek. Za zgodą wszystkich uczestników możliwe jest także uzyskanie wsparcia poza kolejnością, o ile podany powód zostanie uznany za istotny. W jednym cyklu wszyscy uczestnicy raz otrzymują zebraną kwotę. Po zakończeniu cyklu junta może kontynuować działalność lub ulec rozwiązaniu.

Mieszkańcy El Paraíso de Cajamarquilla zwykli używać określenia actividad w odniesieniu do wszelkich działań społecznych nastawionych na zdobywanie funduszy. Zazwyczaj mają one formę spotkań towarzyskich skojarzonych z zabawą i poczęstunkiem, od którego bierze nazwę całe wydarzenie (np. pollada, anticuchada, parillada, picaronada [pollo - kurczak; anticucho - szaszłyk z wołowych serc; parillada - grill, picaron - obwarzanek smażony na głębokim tłuszczu, z polewą miodową]). Formuła ta jest wynalazkiem osób o niskich dochodach. (...) Actividad opiera się na dobrowolnej zgodzie na praktykowanie idei kooperacji.

(...) Jednym z ważniejszych czynników wpływających na praktykę działań osiedlowej społeczności jest ciągłość pewnych elementów tradycji lokalnych. Najsilniej obecne są normy obyczajowe, które regulują zachowania wspólnot chłopskich w górskich prowincjach Peru. Wprowadzone w przestrzeń miejską utraciły ścisły związek treściowy i funkcjonalny z wiejskimi systemami normatywnymi, ale mimo to znacząco wpłynęły na powstanie nietypowych dla miasta relacji społecznych. W tym kontekście badacze wspominają o fenomenach kulturowych, opartych na zasadzie wzajemności: samodzielnym budowaniu i pracach wspólnotowych. (...) Powszechniej stosowana jest formuła prac wspólnotowych (faenas), przy czym część mieszkańców opisuje ich charakter za pomocą terminów odnoszących się do określonych modeli funkcjonowania andyjskich społeczności wiejskich, takich jak ayni. Ayni to złożony system wzajemności i wymiany wszelkiego typu świadczeń (usług, dóbr ekonomicznych, relacji emocjonalnych, przekazów symbolicznych, postaw podporządkowania), przede wszystkim pracy, mający charakter normy etycznej. Mechanizm ten reguluje wszystkie aspekty życia praktykującej go osoby: 'pomaganie za pomocą ayni nie odnosi się tylko do pola jest we wszystkim. Żenisz się, pomagają ci w ayni. Kiedy ktoś umiera, podczas pogrzebu pomagają mu przez ayni'. Ayni występuje w południowych prowincjach górskich Peru. W środkowej części Andów znane są równie skomplikowane systemy wymiany usług i dóbr - ullay, waje-waje oraz minka.

Zastosowanie formy pracy wspólnotowej w przestrzeni miejskiej niekoniecznie i raczej w rzadkich przypadkach jest kontynuacją obyczaju. W mieście skonstruowane kulturowo wzory wzajemności tracą na znaczeniu z braku punktów odniesienia (np. systemu powinowactwa i pokrewieństwa). Ponadto w obręb systemu włączone są osoby o odmiennych wzorach kulturowych (pochodzące z wybrzeża i obszaru lasu tropikalnego). Wydaje się, że naczelną zasadą, która skłania do korzystania z faenas, jest ich przydatność w rozwiązywaniu problemów urbanizacyjnych. W opinii mieszkańców El Paraíso de Cajamarquilla ma ona również walor społeczny - pozwala na bliższe poznanie sąsiadów i lepszą integrację osiedlowej społeczności.

(...) Tym, co podważa jednak sens mówienia o podklasie 'mieszkańców dzielnic marginalnych', jest sprawstwo. Neguje ono argument o kulturze fatalizmu i rezygnacji. Ubodzy potrafią występować w roli podmiotu działań. Jest to aktywność niejako na przekór kondycji człowieka marginalizowanego. Sprawstwo bierze się z przekonania o możliwości dokonywania zmian i tworzenia jakiejś odmiany własnego porządku społecznego. Jest także aktem negocjacji uprawnień, które daje bycie wewnątrz, a nie na zewnątrz wspólnoty obywatelskiej.

Wiedza uzyskana z badania i obserwacji społeczności osiedla El Paraíso de Cajamarquilla dostarcza rzeczowych argumentów potwierdzających zasygnalizowaną już tezę, iż sprawstwo i obywatelskość nie daje się przypisać wyłącznie osobom o określonym statusie społecznym (klasa średnia, inteligencja). Samoorganizacja i kooperacja stanowią nieodłączny element rzeczywistości osiedli marginalnych, nawet jeśli w tryby współpracy ciągle dostaje się piach nieufności, małostkowych interesów i tendencji dezintegrujących. Istotnym atrybutem 'ludzi ze slumsów' (choć nie sądzę, by sami tak się określali) jest również umiejętność tworzenia i wykorzystywania gęstych sieci wzajemnych powiązań. Możliwe, iż w silnie rozwarstwionym społeczeństwie peruwiańskim mieszkańcy asentamientos humanos [osad ludowych] są jedyną grupą posługującą się na co dzień jakimś konceptem dobra wspólnego".

K. Kurowski, Samoorganizacja w wielkomiejskim slumsie. Przykład Limy, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz