środa, 23 grudnia 2020

The parliament of the commonwealth of bees / Parlament rzecz-pospolitej pszczół

The parliament of the commonwealth of bees

“Philips van Marnix, an extremely eminent Netherlandish politician, soldier, artist and litterateur, the author of the Dutch national anthem, made this image. It’s called the Beehive of the Romish Church and Marnix describes it as the personification of the Church of Rome.



The use of honeybees as the obligatory source of metaphor and reasoning on politics is ubiquitous, especially in the early modern period. This is one of the more magnificent attempts in which each element of the Roman Church is made to correspond to the habit and conduct of bees and vice versa. These bees are persons and these persons are bees. And the structure of Marnix’s text is a legal, a Roman Dutch precisely, legal denunciation of the church because it’s committed a series of crimes just of the sort you’d expect honeybees to commit. For example, he points out the ambiguity, the sex ambiguity of the Pope him/herself. You see that wonderfully in the fractal quality of the central image in which there is a tiara and then in the middle of the tiara is the Pope, who is gendered male but she is surrounded by the apparatus of the papacy and the soldiers (i.e. the priests) to defend her. This is an extraordinary way of showing sovereignty at work, the kind of mise en abyme, there’s no other phrase for it, of the resemblance, the metaphorically productive and legally consequential resemblance, between the conduct of insects and the conduct of the enemy, of the papacy. 



This text, The parliament of bees, was reprinted in London in 1641, when the Civil War in England began: it’s about the natural mystical legitimacy of Parliament, rather than the natural, mystical legitimacy of monarchy, and is directed against the monarch. “The Parliament is held, bills and complaints heard and reformed, with several restraints of usurped freedom; instituted law to keep the commonwealth of bees in awe.” This is the origin of the Civil War.



This is an original draft of the Leviathan title page, given by Hobbes to the artist of the title page. The point to attend to here, the general point on sovereignty that I wish to underline with respect to the relation between parts and wholes, is that the faces are looking towards you. In the printed version the components of Leviathan look into the face of the monarch, but in Hobbes’s original version they’re looking at the reader. As Noel Malcolm and others have pointed out to us, this is an important point about the reconceptualization of sovereignty as a collective act at this moment. Because what Hobbes had in view, is that Leviathan is composed voluntarly by ordered pairs of conversations between individuals. According to Hobbes, they confer all their power and strength upon one man, or upon one assembly of men, that may reduce all their wills, by plurality of voices, unto one will: which is as much as to say, to appoint one man, or assembly of men, to bear their person.

So one gives oneself up. The faces staring at us are ordered pairs who have engaged in this conversation in which they say to each other: “I will give my rights up if you do. And we will both then be subjected by the collective.” The Hobbesian point about sovereignty, a fundamental one, is that it is based on ordered discursive pairs. (...) for Hobbes the role of the social insect is indispensable to this argument. Until that moment, political writers in the European tradition had generally supposed that the model of the polis was the social insect, that all politics is to be found in hives and mounds; and what Hobbes says is no politics is to be found there. His reasons are telling for the conversation we’ve just had: one, they do not compete with each other; two, they don’t have reason, so they don’t grumble. Rational people grumble, that’s how you can tell they’re rational. Thirdly, they’re dumb, by which he means they don’t have language, so they cannot use rhetoric. They cannot persuade folk to war; and fourthly, they don’t have any ethics, they only have pain. That means that they only grumble when they’re in pain and if they’re content, well fed precisely, then they’re happy. Hobbes says people only revolt when they’re well fed. Humans only revolt when they have leisure. Revolution is a leisure activity for Hobbes. If you give people free time, they become revolting. So, since the social insects don’t compete, never grumble, can’t use rhetoric and think that being happy is the same as being in an ethically virtuous situation, they’re not political. You would have to have exactly the opposite situation to be a political collective.”

S. Schaffer, Of the Body Politics and the Body of Nature In B. Latour, S. Schaffer, P. Gagliardi (eds.), A Book of the Body Politic. Connecting Biology, Politics and Social Theory, San Giorgio Dialogue 2017.

Parlament rzecz-pospolitej pszczół

"Ten obrazek wykonał Philips van Marnix, niezwykle prominentny niderlandzki polityk, żołnierz, artysta i literat, autor holenderskiego hymnu narodowego. Nazywa się on Ul kościoła rzymskiego i Marnix przedstawia go jako personifikację kościoła Rzymu.


Wykorzystanie pszczół miodnych jako źródła dla metafor i myślenia o polityce jest wszechobecne, zwłaszcza w okresie wczesnonowożytnym. Tu mamy jedną z najwspanialszych prób, w której każdy element kościoła rzymskiego zaprojektowany jest tak, by odpowiadać zwyczajom i zachowaniom pszczół - i vice versa. Te pszczoły są osobami, a te osoby są pszczołami. I struktura tekstu Marnixa to prawne, a ściślej rzymsko-holenderskie, prawne potępienie kościoła, ponieważ ten ostatni popełnił serię zbrodni - dokładnie takich, jakich można by się spodziewać po pszczołach. Przykładowo, wskazuje on na dwuznaczność, niejednoznaczność płciową samego papieża. Zobaczycie to doskonale we fraktalnej jakości w centrum obrazu - tam, gdzie jest tiara i w środku tiary jest papież, który jest upłciowiony męsko, ale jako kobieta jest otoczony przez aparat papiestwa i żołnierzy (tj. księży), którzy mają jej bronić. To niezwykły sposób na pokazanie procesu wyłaniania się suwerenności, rodzaj autotematyzmu, nie ma na to innego określenia jak metaforycznie produktywne i prawne podobieństwo pomiędzy postępowaniem owadów a postępowaniem wroga - papiestwa.



A ten tekst, Parlament pszczół, został przedrukowany w Londynie w roku 1641, kiedy rozpoczęła się wojna domowa w Anglii: opowiada on o naturalno-mistycznym uprawnieniu Parlamentu, zamiast naturalnego, mistycznego uzasadnienia władzy monarchii i jest wymierzony przeciwko monarchii. 'Parlament został zwołany, ustawy i skargi wysłuchane i wdrożone, z kilkoma ograniczeniami wobec uzurpowanej wolności; ustanowił prawo, by utrzymać rzecz-pospolitą (commonwealth) pszczół w zachwycie'. Takie jest źródło wojny domowej.


A to oryginalny szkic strony tytułowej Lewiatana, przekazanej przez Hobbesa autorowi stron tytułowych. Miejscem, któremu należy się tutaj przyjrzeć, jest ogólny punkt suwerenności, który chciałbym wyeksponować w odniesieniu do relacji pomiędzy częściami a całościami, tzn. w twarzach, które patrzą w Waszą stronę. W drukowanej wersji książki części składowe Lewiatana patrzą monarsze w twarz, ale w oryginalnej wizji Hobbesa patrzą one na czytelniczkę. Jak zauważyli Noel Malcolm i jego współpracownicy, to ważna obserwacja dla rekonceptualizacji suwerenności jako kolektywnego aktu. Bo Hobbes miał na myśli to, że Lewiatan jest skomponowany dobrowolnie z uporządkowanych stron konwersacji między jednostkami. Wedle Hobbesa przekazują one całą swoją władzę i moc jednemu człowiekowi czy też jednemu zgromadzeniu ludzi, które może ograniczyć ich wole, wielość ich głosów, na rzecz jednej woli: to znaczy, mianują jednego człowieka, czy też zgromadzenie ludzi, aby zachować samych siebie.

Tak więc poświęca się siebie. Twarze, które wpatrują się w nas są uporządkowanymi częściami, które weszły w konwersację, w której powiedziały do siebie nawzajem: 'Przekażę swoje prawa, jeśli Ty też to zrobisz. I będziemy wówczas obaj podporządkowani zbiorowości'. Hobbesowskie spostrzeżenie na temat suwerenności - o fundamentalnym charakterze - mówi, że jest ona oparta na uporządkowanych częściach dyskursywnych. (...) Dla Hobbesa rola spełniana przez społecznego owada jest nieodzowna w tym sporze. Aż do tego momentu pisarze polityczni w tradycji europejskiej zasadniczo zakładali, że modelowe polis jak jest świat owadów, że cała polityka może zostać odnaleziona w ulach i kopcach; a to, co mówi Hobbes to to, że polityki nie można tam zlokalizować. Powody, które podaje są wymowne w kontekście rozmowy, którą tu prowadziliśmy: po pierwsze, one [pszczoły] nie rywalizują ze sobą; po drugie, nie mają rozumu, więc nie narzekają. Racjonalni ludzie uskarżają się, po tym można rozpoznać, że są racjonalni. Po trzecie, są one głupie, co oznacza, że nie mają języka, a więc nie potrafią używać retoryki. Nie mogą przekonywać ziomków do wojny; i po czwarte, nie dysponują one jakąkolwiek etyką, znają jedynie ból. Znaczy to, że narzekają jedynie wtedy, gdy są w bólu, a gdy są zadowolone, przede wszystkim dobrze odżywione, wówczas są ukontentowane. Hobbbes mówi, że ludzie buntują się jedynie wtedy, gdy są dobrze wykarmieni. Ludzie podnoszą larum jedynie wtedy, gdy mają czas wolny. Rewolucja to dla Hobbesa aktywność czasu wolnego. Jeśli dasz ludziom czas wolny, zaczną się buntować. Tak więc, skoro społeczne owady nie rywalizują ze sobą, nigdy się nie uskarżają na swój los, nie używają retoryki i myślą, że być szczęśliwym to to samo, co żyć w etycznie cnotliwym położeniu, to nie są polityczne. Aby być politycznym kolektywem, musisz być w dokładnie odwrotnej sytuacji".

S. Schaffer, Of the Body Politics and the Body of Nature, [w:] B. Latour, S. Schaffer, P. Gagliardi (eds.), A Book of the Body Politic. Connecting Biology, Politics and Social Theory, San Giorgio Dialogue 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz