niedziela, 13 grudnia 2020

Robotnicza kontrola negatywna i ideał popsutych maszyn

Z.M. Kowalewski, Robotnicy i biurokraci. Jak w bloku radzieckim ukształtowały się i funkcjonowały stosunki wyzysku, [w:] M. Siermiński, Pęknięta "Solidarność", Warszawa 2020, s. 429-435:

"W bloku radzieckim doktryna 'naukowej organizacji pracy' stanowiła część składową panującej ideologii państwowej. Faktycznie doktryna ta była zakorzeniona w tayloryzmie, lecz mimo to oscylowała między afirmującym to zakorzenienie twierdzeniem, że 'tayloryzm znajduje szerokie podstawy naukowe' i jedynie 'trzeba odrzucić eksploratorski sposób wykorzystania teorii naukowej organizacji [pracy] w kapitalizmie', a negującym to zakorzenienie piętnowaniem tayloryzmu jako 'sprzecznego z ideałami państwa socjalistycznego narzędzia wyzysku'. Zespół z uniwersytetu w Grenoble doszedł do wniosku, że jeśli, mimo swej niewydolności, procesy pracy i formalnie stosowane w gospodarkach tego bloku zasady 'naukowej organizacji pracy' w ogóle przypominały tayloryzm, to był to wewnętrznie sprzeczny 'tayloryzm arytmiczny'. Andreff i jego współpracownicy wyjaśniali: 'Tayloryzm i arytmiczny - terminy te są sprzeczne; my kojarzymy je ze sobą właśnie dlatego, że konceptualizują w jednym obrazie realia sprzeczności, które reprodukuje proces pracy' w bloku radzieckim.

Arytmia i wynikająca z niej porowatość procesów pracy, 'tayloryzm arytmiczny' - to był grunt określający warunki możliwości realizacji permanentnej tendencji reżimu biurokratycznego do wyzysku bezwzględnego siły roboczej i równie permanentnej tendencji robotników do oporu wobec wyzysku, tzn. do minimalizacji wyciskanej z nich masy pracy dodatkowej.

(...) Biurokracja, pozostając z klasą robotniczą w stosunku wyzysku', miała mimo to ograniczone możliwości wyciskania z niej pracy dodatkowej. Były one ograniczone nie tylko przez to, co w systemie tym stanowi plagę przedsiębiorstw i całej gospodarki - przez liczną nieobecność czy częstą bezczynność w pracy oraz rotację pracowników. (...) Były również 'ograniczone przez zdolność [...] klasy robotniczej do sprawowania kontroli nad jej procesem pracy'. Robotnicy, nawet jeśli są zatomizowani, 'mogą kontrolować tempo, w jakim pracują, mogą wytwarzać, nie dbając zbytnio o jakość tego, co produkują'. Oznacza to, że 'są zdolni sprawować negatywną kontrolę zarówno nad jakością, jak i nad ilością wyciskanej z nich nadwyżki'. (...) różnorakie 'formy kontroli negatywnej reprodukują się nieustannie jako cecha ekonomii politycznej systemu i nie ma w nim żadnej nieodłącznej od niego tendencji do ich eliminowania'. (...) procesy procesy nie pozostawały formalnie i realnie podporządkowane stosunkom produkcji, co skutkowało ich ogromną arytmią.

(...) 'Rezultat', pisze Arnot, 'to produkt składający się z dwóch elementów: po pierwsze z nadającej się do użytku części, która ma wartość użytkową dla społeczeństwa jako całości, czy to jako produkt pośredni, czy jako wyrób gotowy do celów konsumpcyjnych albo inwestycyjnych, a po drugie z części nienadającej się do użytku, która stanowi stratę, marnotrawstwo i nie ma wartości użytkowej. (...) 'kurtka będzie służyła za kurtkę, jeśli nawet jeden z jej rękawów jest krótszy od drugiego, lecz jej wartość użytkowa jest mniejsza niż kurtki z dwoma rękawami tej samej długości. Obrabiarka z wybrakowaną częścią może obrabiać wyroby, których używa się w produkcji samochodu, lecz sprawia to, że samochód bardziej niż powinien przypomina kupę żelastwa'.

(...) Panowanie biurokratyczne obracało się w błędnym kole. Warunkiem zdolności biurokracji do utrzymania się przy władzy politycznej było postępujące podkopywanie ekonomicznych podstaw sprawowania tej władzy. Biurokracja nie mogła podołać arytmii procesów pracy, a tym samym nie mogła również przełamać nieodłącznej od niej zatomizowanej i negatywnej kontroli nad procesami pracy, którą sprawowali robotnicy, ograniczając tą kontrolą ilość i jakość wyciskanego z nich produktu dodatkowego. Zarazem sama ta kontrola stanowiła 'źródło niezliczonych dysfunkcji i zakłóceń, które nękały produkcję i dystrybucję: niedoborów dostaw i części, częstych awarii sprzętu, kompletnych partii produkcyjnych, dostaw nieukończonych maszyn oraz produkcji wadliwych i niespełniających norm wyrobów i usług'."

A. Sohn-Rethel, The Ideal of the Broken Down: On the Neapolitan Approach to Things Technical, https://hardcrackers.com/ideal-broken-neapolitan-approach-things-technical/

"W Neapolu urządzenia techniczne są, z samej zasady, zepsute: tylko w wyjątkowych okolicznościach i na skutek jakiegoś zdumiewającego wypadku okaże się, że coś jest nienaruszone. Z biegiem czasu można odnieść wrażenie, że przed opuszczeniem fabryki wszystko zdążyło się popsuć. To, o czym mówimy, to klamki, które w Neapolu wydają się należeć do mitycznych bytów i są przymocowane do drzwi tylko dla symbolicznych celów - a to dlatego, że drzwi tego miasta istnieją jedynie po to, by pozostawać otwarte i - kiedy zostaną zamknięte przez przeciąg - by otworzyć się ponownie z przeraźliwym wrzaskiem i drżeniem na całym ich ciele; Neapol z zamkniętymi drzwiami byłby jak Berlin bez dachów - nie, mówimy tu o prawdziwie mechanicznych sprzętach i innych tego typu urządzeniach.

Nie chodzi jednak o to, że są one popsute, bo nie działają: dla Neapolitańczyka rzeczy zaczynają działać dopiero wtedy, gdy są popsute. (...) Pokazując niezrównane mistrzostwo, udaje mu się ponownie uruchomić zepsuty samochód, w jakiś niemożliwy sposób, przymocowując mały kawałek drewna, który akurat leżał na ulicy - to znaczy, do czasu aż wkrótce, i to jest pewne, po raz kolejny się popsuje. Brzydzi się on samym pojęciem trwałych napraw i prędzej wolałby obejść się bez samochodu.

(...) To, co jest pojmowane jako techniczne jest tym, co naprawdę zaczyna się, gdy człowiek używa swojego weta przeciwko zamkniętemu i wrogiemu automatyzmowi maszyn i pogrąża się w ich świecie. A kiedy to robi, okazuje się, że wymija i wyprzedza przepisy techniczne. Ponieważ nie przejmuje on kontroli nad maszynami studiując podręczniki i ucząc się ich obsługi, ale odkrywając własne ciało wewnątrz maszyny. 

(...) W Neapolu nowoczesna technologia radzi sobie równie dobrze jak ta opuszczona para szyn, które samotne i zardzewiałe biegną ulicą Monte Santo. Okrzyk bojowy śmiałych planów, który - Bóg jeden wie kiedy - został tutaj wypowiedziany, ze wszystkich miejsc, jest teraz dawno wyblakły i zapomniany. Ale z niezrównaną energią w pełni funkcjonującego systemu strumienie wody biegną w korycie szyn i rozpryskują się, z czystą radością, w usta ulicznych urwisów, a sąsiedztwo raduje się z tego bardziej niż wyczekiwanego źródła. W ten sposób w tym mieście łączą się najbardziej skomplikowane twory techniczne, by wykonywać najprostsze zadania, dotąd uważane za niewyobrażalne. W tym celu są one całkowicie przebudowywane wbrew ich woli, co czyni je całkowicie zbędnymi dla ich właściwych celów."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz