The animal instincts of equality
"Let us open a copy of Judge magazine for August 8, 1896, to get a glimpse of how respectable Americans the regarded the Populist threat. Judge was one of the premier humor magazines of the era, with several large, beautifully drawn political cartoons in each issue. The rest of its pages typically featured grotesque caricatures of blacks, Irish, Jews, immigrants, and farmers. Between the jokes at the expense of these subordinate people, you could also catch glimpses of the demographic for whose amusement the chuckles were collected: refined upper-class whites, people of manners and education and bank accounts, saying witty things about the burden of good taste.
(...) With this particular 1896 issue of Judge, however, something has happened: the usual tone of genial amusement has given way to panic. At the magazine’s center is a foldout illustration of stark American disaster, brought on by a gigantic figure labeled 'Populism'. This colossus is rustic and tattered but we are not meant to laugh at him: he glares with predatory eyes, he is armed with a brace of pistols and knives, he wears a French Revolution liberty cap marked 'anarchy', he wields the torch of 'ruin', and he towers terrifyingly over his fellow Americans. Before this monster flee the sort of tidy white people who made up Judge magazine’s demographic: 'Banker', 'Capitalist', 'Honest Citizen', 'Respectable Democrat'.
The respectable faced off against the contemptible. Quality and good taste were menaced by the riffraff for no reason greater than the supposed resentment of lower animals for higher ones.
I use the word 'animals' deliberately. In 1894, Rudyard Kipling, then a resident of Vermont, published an allegorical story in which a group of horses on an East Coast farm trade stories about the hard work they have done for their human masters. In a weird foreshadowing of Orwell’s Animal Farm, a radical horse from Kansas shows up in their pasture and neighs about 'degradin’ servitood' and 'inalienable rights' and the need to rise up against 'Man the Oppressor'. Readers at the time would have recognized his views as a parody of Populism; they are meant to sound ridiculous. The horse talks big, but in truth he is merely lazy. 'I say we are the same flesh an’ blood', the creature whinnies, insisting on equine equality regardless of how little work he does. The other horses are disgusted by his rebellion against their human masters and even more so by his democratic patter, which they correctly understand to be an excuse for shirking the life of labor that is every farm animal’s lot in this world. The radical, Kipling teaches, is an animal who does not know his place in the hierarchy; the other horses gang up and give him a terrible kicking".
T. Frank, The People, NO. A Brief History of Anti-Populism, New York 2020.
Zwierzęce instynkty równości
"Otwórzmy kopię magazynu Judge z dnia 8 sierpnia 1896, by uzyskać wgląd w to, jak poważani Amerykanie postrzegali populistyczne zagrożenie. Judge był jednym z przodujących magazynów satyrycznych tego okresu, z wieloma dużymi, pięknie narysowanymi politycznymi kreskówkami w każdym wydaniu. Na pozostałych stronach zwykle znajdowały się groteskowe karykatury czarnych, Irlandczyków, Żydów, imigrantów i farmerów. Pomiędzy żartami kosztem tych podporządkowanych grup, można było ujrzeć przebłysk demograficznego składu tych, których rozbawienie chciano uzyskać: wytworni biali z klasy wyższej, ludzie dobrych manier i wykształcenia i kont bankowych, wypowiadający błyskotliwe rzeczy o problemach dobrego smaku.
(…) W tym konkretnym wydaniu Judge z 1896 stało się jednak coś wyjątkowego: zwyczajowy ton rozrywki ustąpił miejsca panice. W środku magazynu znajduje się rozkładana ilustracja wielkiej amerykańskiej katastrofy, którą ściągnęła gigantyczna postać opisana 'Populizm'. Ten kolos jest rustykalny i obdarty, ale nie powinniśmy się z niego śmiać: spogląda drapieżnymi oczami, jest uzbrojony w pistolety i noże, nosi czapkę wolności z czasów rewolucji francuskiej z dopiskiem 'anarchia', trzyma pochodnię 'ruiny' i góruje przerażająco nad amerykańskimi ziomkami. Przed tym potworem umykają schludni biali ludzie, którzy składają się na odbiorców magazynu Judge: 'Bankier', 'Kapitalista', 'Uczciwy obywatel', 'Szacowny Demokrata'.
(…) Szacowni stawali naprzeciwko upodlonych. Walory i dobry smak były zagrożone przez hołotę nie inaczej niż w przypadku rzekomej niechęci zwierząt niższego rodzaju do tych stojących wyżej od nich.
Używam słowa ‘zwierzęta’ celowo. W 1894 Rudyard Kipling, wówczas rezydent stanu Vermont, opublikował alegoryczną historyjkę, w której grupa koni z farmy na Wschodnim Wybrzeżu wymienia między sobą anegdotki o ciężkiej pracy, którą wykonują dla ludzkich panów. W tej dziwnej zapowiedzi Folwarku zwierzęcego Orwella, radykalny koń z Kansas pojawia się na ich pastwisku i rży o 'degradującej służbie' i 'niezbywalnych prawach' oraz o konieczności powstania przeciwko 'Człowiekowi Opresorowi'. Czytelnicy tamtego okresu rozpoznaliby jego poglądy jako parodię populizmu; mają zostać przedstawione jako niedorzeczne. Koń mówi o wielkich sprawach, ale w rzeczywistości jest zwyczajnie leniwy. 'Powiadam, jesteśmy tego samego ciała i krwi', rży kreatura, upierając się, co do końskiej równości bez względu na to, ile pracuje. Inne konie są zdegustowane jego rebelią przeciwko swoich ludzkim panom i jeszcze bardziej jego demokratycznym stukotem, który prawidłowo rozumieją jako pretekst do ograniczania życia zawodowego, które stało się losem każdego zwierzęcia hodowlanego na tym padole. Radykał, poucza Kipling, jest zwierzęciem, które nie zna swojego miejsca w hierarchii; inne konie ugadują się i dają mu przeraźliwy łomot".
T. Frank, The People, NO. A Brief History of Anti-Populism, New York 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz