The flower and vegetable gardens of the Earth
„I would like to call your attention to three topics, all pertaining the sphere of reproduction. First, the abuse of the hysterectomy, which I consider a form of devastation of the flower and vegetable garden of reproduction inside women’s bodies: the destruction of the places for the generation of life and pleasure. Second, reproductive work meant as the work capable of producing and maintaining life: a problem that was left unanswered. Third, the expropriation of the land and destruction of its reproductive powers, seen as the devastation of the flower and vegetable garden of reproduction outside our bodies, because the land is not only our source of nourishment, but it is from the land that bodies gather meaning, sensations, and imagination: here too, then, expropriation and destruction of the land are equivalent to the devastation of the places for the creation of life and pleasure.
(…) While I was looking for the reasons behind my lack of joy, I was forced to admit that my field of struggle during the 1970s, outside of factories or inside women’s houses, failed to move me deeply or let my vital energy flow. These were in fact mainly struggles around the dual problem of time/money, even when extended to the issue of the harm done by factories or, within the feminist movement, to the struggles in hospitals about the conditions of giving birth and about abortion, sex work, violence, and much more. That’s why I didn’t experience joy. (…) What was missing was something capable of moving me in a positive way, of inspiring a strong imagination capable of unveiling different landscapes.
(…) So for part of the 1980s I went on migration from room to room in the house of reproduction. Then finally I found the door that opened into the flower and vegetable garden: I realized the importance of the question of the land. The door was thrown open for me by the new actors I was looking for, the protagonists of indigenous rebellions, the farmers, the fishermen, the people fighting against dams or deforestation, the women of the Global South (but luckily also more and more men and women in industrialized countries). They were all treating the land as a central issue. They were all fighting against its privatization and exploitation and against of destruction of its reproductive powers via the Green Revolution (of which GMO represents the most recent phase), the White Revolution, and the Blue Revolution that all destroy the reproductive flower and the vegetable garden outside of our bodies.
These were the people I was looking for. They were in tune with my research and my feelings, moved me, and gave me joy, because they let me have a glimpse of a different world, starting from the ways in which life is produced and reproduced; the life of plants, animals, and humans.
(…) Another myth that we need to bust is the ‘we should never look back’. Which is like branding as inadequate or backward everything that has been produced, thought, and planned before the most recent evil deeds of capitalism. That is to play the game of the evildoers: they do the deed and we are left with no option but to act in extremely ambivalent conditions. Particularly, when it comes to the question of land and water, this point of view, that you can never go back, doesn’t hold. The struggle in Cochabamba, Bolivia, is an exemplary expression of the opposite tactic of standing up and creating a counterpower to reclaim the commons that have been deviously stripped away. To oppose the privatization of water approved by the government to the advantage of a company that was going to have an exclusive monopoly, the coordinadora of the city fought hard and won: not only was water reinstated as commons, but it was reinstated as collectively managed, restoring the organization that the Incas had perfectly devised, which had been maintained up until the attempt at privatization. In the same ways, the farmers’ organization in Colombia were able to take back a great amount of land to recover many species of beans and edible plants, the memory which had almost been lost. They reactivated ancient farming and culinary traditions, going back to recuperate their spirit and life, as well as opposing the destructive logic of capitalist production. The network of farms across the continents acting in a unified direction continues to grow.
(…) Against the expropriation and devastation of the land, rivers, and oceans, the new protagonists said ya basta and are devising key points for an alternative project, for the establishment of a different kind of relationship with the flower and vegetable gardens of earth”.
M. Dalla
Costa, The Door to the Garden, In C. Barbagallo (ed.), Women and the Subversion
of the Community. A Mariarosa Dalla Costa Reader, Oakland 2019.
Kwiatowe i warzywne ogrody Ziemi
„Chciałabym zwrócić Waszą uwagę na trzy tematy – wszystkie dotyczące sfery reprodukcji. Pierwszy, nadużywanie histerektomii [usunięcie macicy oraz górnej części pochwy], którą uważam za formę dewastacji kwiatowo-warzywnego ogrodu reprodukcji wewnątrz kobiecych ciał: zniszczenia miejsc generowania życia i przyjemności. Drugi, praca reprodukcyjna rozumiana jako praca do stwarzania i podtrzymywania życia: to problem, który pozostaje bez odpowiedzi. Trzeci, wywłaszczenie z ziemi i destrukcja jej mocy reprodukcyjnych, widziane jako dewastacja kwiatowo-warzywnego ogrodu reprodukcji poza naszymi ciałami, ponieważ ziemia jest nie tylko naszym źródłem pożywienia, ale to z ziemi ciała gromadzą sens, doznania i wyobraźnię: to tutaj także wywłaszczenie i zniszczenie ziemi jest odpowiednikiem dewastacji miejsc służących do kreacji życia i przyjemności.
(…) Podczas gdy szukałam powodów mojego uwiądu radości, byłam zmuszona przyznać, że moje pole walki w latach siedemdziesiątych, na zewnątrz fabryk lub wewnątrz kobiecych domów, nie potrafiło głęboko mnie poruszyć, ani nie pozwoliło mojej energii witalnej płynąć. Były to faktycznie głównie walki wokół podwójnego problemu czasu/pieniędzy, nawet jeśli rozciągały się na kwestię szkód wyrządzanych przez fabryki, czy też – w ramach ruchu feministycznego – walk w szpitalach wokół warunków porodu i dokonywania aborcji, pracy seksualnej, przemocy i tak dalej. To dlatego nie doświadczałam radości. (…) Tym, czego mi brakowało było coś zdolnego do poruszenia mnie w pozytywny sposób, zainspirowania mocnej wyobraźni potrafiącej odsłonić rozmaite krajobrazy.
(…) Tak więc przez część lat osiemdziesiątych udałam się na wędrówkę od jednego pokoju do drugiego w domu reprodukcji. Wtedy wreszcie odnalazłam drzwi, które otwierały się na kwiatowy i warzywny ogród: zdałam sobie sprawę ze znaczenia kwestii dotyczącej ziemi. Te drzwi były dla mnie otwarte przez nowych aktorów, których szukałam, bohaterów tubylczych rebelii, farmerów, rybaków, ludzi walczących przeciwko tamom czy wylesianiu, kobiety z Globalnego Południa (ale na szczęście także więcej i więcej mężczyzn i kobiet w krajach uprzemysłowionych). Oni wszyscy traktowali ziemię jako centralną kwestię. Wszyscy prowadzili walkę przeciwko prywatyzacji i eksploatacji ziemi oraz destrukcji jej reprodukcyjnych mocy za pośrednictwem Zielonej Rewolucji (której najnowszą fazę reprezentowało GMO), Białej Rewolucji i Błękitnej Rewolucji, które wszystkie niszczą reprodukcyjny kwiatowo-warzywny ogród na zewnątrz naszych ciał.
To byli ludzie, których szukałam. Pasowali do moich badań i do moich odczuć, poruszyli mnie i dali mi radość, ponieważ pozwolili mi rzucić okiem na inny świat, poczynając od sposobów, poprzez które życie jest wytwarzane i reprodukowane; życie roślin, zwierząt i ludzi.
(…) Innego rodzaju mitem, z którym musimy się rozprawić to ten, że ‘nigdy nie powinniśmy patrzeć w tył’. To tak jakby oznaczyć jako nieadekwatne albo wsteczne wszystko to, co zostało wytworzone, pomyślane i zaplanowane zanim pojawiły się najnowsze niecne uczynki kapitalizmu. To jak granie w grę złoczyńców: oni czynią zło, a nam nie pozostaje nic innego jak działać w skrajnie ambiwalentnych warunkach. Zwłaszcza, gdy rzecz tyczy się ziemi i wody, ten punkt widzenia, zgodnie z którym nigdy nie możesz się cofnąć, nie wytrzymuje chwili próby. Walka w Cochabamba w Boliwii jest wzorcowym wyrazem przeciwstawnej taktyki powstania i tworzenia przeciwsiły na rzecz odzyskania dóbr wspólnych, które zostały potajemnie rozgrabione. By przeciwstawić się prywatyzacji wody, zatwierdzonej przez rząd na korzyść firmy, która miała zyskać wyłączny monopol, coordinatora w mieście walczyła zaciekle i wygrała: nie tylko woda została przywrócona jako dobro wspólne, ale została przywrócona jako kolektywnie zarządzana, poprzez powrót do organizacji, którą Inkowie doskonale obmyślili i która była utrzymywana aż do próby prywatyzacji. W ten sam sposób organizacja rolników w Kolumbii była w stanie odzyskać z powrotem ogromne ilości ziemi, aby przywrócić wiele gatunków fasoli i roślin jadalnych, o których pamięć została niemal utracona. Reaktywowali dawne tradycje rolnicze i kulinarne, zawrócili, by odzyskać ducha i życie, jak również przeciwstawić się destrukcyjnej logice kapitalistycznej produkcji. Sieć gospodarstw wzdłuż i wszerz kontynentów działająca w jednolitym kierunku, stale się rozwija.
(…) Przeciwko wywłaszczeniu i zniszczeniu ziemi, rzek i oceanów, nowi bohaterowie wypowiadają ya basta i opracowują kluczowe punkty alternatywnego projektu na rzecz utworzenia innego rodzaju relacji z kwiatowo-warzywnymi ogrodami ziemi”.
M. Dalla
Costa, The Door to the Garden, [w:] C. Barbagallo (ed.), Women and the
Subversion of the Community. A Mariarosa Dalla Costa Reader, Oakland 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz