"As I write this, they are scattered across the country—
In Drayton, North Dakota, a former San Francisco cabdriver, sixty-seven, labors at the annual sugar beet harvest. He works from sunrise until after sunset in temperatures that dip below freezing, helping trucks that roll in from the fields disgorge multi-ton loads of beets. At night he sleeps in the van that has been his home ever since Uber squeezed him out of the taxi industry and making the rent became impossible.
In Campbellsville, Kentucky, a sixty-six-year-old ex–general contractor stows merchandise during the overnight shift at an Amazon warehouse, pushing a wheeled cart for miles along the concrete floor. It’s mind-numbing work and she struggles to scan each item accurately, hoping to avoid getting fired. In the morning she returns to her tiny trailer, moored at one of several mobile home parks that contract with Amazon to put up nomadic workers like her.
In New Bern, North Carolina, a woman whose home is a teardrop-style trailer—so small it can be pulled with a motorcycle—is couch-surfing with a friend while hunting for work. Even with a master’s degree, the thirty-eight-year-old Nebraska native can’t find a job despite filling out hundreds of applications in the past month alone. She knows the sugar beet harvest is hiring, but traveling halfway across the country would require more cash than she has. Losing her job at a non-profit several years ago is one of the reasons she moved into the trailer in the first place. After the funding for her position ran out, she couldn’t afford rent on top of paying off student loans.
In San Marcos, California, a thirtysomething couple in a 1975 GMC motorhome is running a roadside pumpkin stand with a children’s carnival and petting zoo, which they had five days to set up from scratch on a vacant dirt lot. In a few weeks they’ll switch to selling Christmas trees.
In Colorado Springs, Colorado, a seventy-two-year-old vandweller who cracked three ribs doing a campground maintenance job is recuperating while visiting with family.
There have always been itinerants, drifters, hobos, restless souls. But now, in the second millennium, a new kind of wandering tribe is emerging. People who never imagined being nomads are hitting the road. They’re giving up traditional houses and apartments to live in what some call “wheel estate”—vans, secondhand RVs, school buses, pickup campers, travel trailers, and plain old sedans. They are driving away from the impossible choices that face what used to be the middle class. Decisions like: Would you rather have food or dental work? Pay your mortgage or your electric bill? Make a car payment or buy medicine? Cover rent or student loans? Purchase warm clothes or gas for your commute?
(...) Some call them “homeless.” The new nomads reject that label. Equipped with both shelter and transportation, they’ve adopted a different word. They refer to themselves, quite simply, as “houseless.” (...) Other workampers I spoke with had their own ways of describing themselves. Many said they were “retired,” even if they anticipated working well into their seventies or eighties. Others called themselves “travelers,” “nomads,” “rubber tramps,” or wryly, “gypsies.” Outside observers gave them other nicknames, from “the Okies of the Great Recession” to “American refugees,” “the affluent homeless,” even “modern-day fruit tramps.
Whatever you want to call them, workampers ride a national circuit of jobs extending coast to coast and up into Canada, a shadow economy created by hundreds of employers posting classified ads on websites with names like Workers on Wheels and Workamper News. Depending on the time of year, nomads are sought to pick raspberries in Vermont, apples in Washington, and blueberries in Kentucky. They give tours at fish hatcheries, take tickets at NASCAR races, and guard the gates of Texas oil fields. They flip burgers during baseball games at the Cactus League, a spring training series in Phoenix, Arizona. They’re in demand to run concession stands at rodeos and the 2017 Super Bowl at NRG Stadium in Houston.
They maintain hundreds of campgrounds and trailer parks from the Grand Canyon to Niagara Falls, recruited by private concessionaires along with the U.S. Forest Service and the Army Corps of Engineers. They staff some of the nation’s premiere tourist traps, including Wall Drug, with its eighty-foot-long concrete brontosaurus and animatronic singing cowboys, and The Thing?, a curiosities museum on a desolate stretch of Arizona freeway where dozens of yellow billboards tease “Seeing Is Believing” and “Mystery of the Desert.” (...) Workamper News, a bi-monthly magazine whose website features a popular job-listing service, claims to reach 14,000 members, with more joining all the time.
(...) In recent years America has put unprecedented pressure on people who don’t live in traditional housing. (...) Negative attitudes toward rubber tramps are nothing new. In the mid- to late 1930s, as house trailers surged in popularity, the media seized on their inhabitants as a growing threat to middle-class morals. They were a mobile menace. Freeloaders. Mooches. Spreaders of disease. Rootless. Drifters. Idlers. Parasites. Shirkers."
J. Bruder, Nomadland. Surviving America in the Twenty-First Century, New York and London 2017.
Wolni najmici w Nomadlandzie
J. Bruder, Nomadland. W drodze za pracą, przeł. M. Tomczak, Wołowiec 2020.
Wolni najmici w Nomadlandzie
"W chwili, gdy to piszę, są rozrzuceni po całym kraju.
W Drayton w Dakocie Północnej były taksówkarz z San Francisco, lat sześćdziesiąt siedem, pracuje przy corocznych zbiorach buraka cukrowego. Od świtu do nocy, czasem w minusowych temperaturach, pomaga zrzucać tony buraków z ciężarówek, które zjeżdżają z pola. Śpi i mieszka w busie, odkąd Uber wygryzł go z rynku i zarobienie na czynsz stało się niemożliwością.
W Campbellsville w Kentucky sześćdziesięcioletnia była właścicielka firmy budowlanej układa towar na nocnej zmianie w Amazonie, tocząc wózek przez kilometry betonowych alejek. To żmudne i ogłupiające zajęcia, ale ona pilnuje, żeby prawidłowo zeskanować każdy produkt, z nadzieją, że nie wyrzucą jej z pracy. Rano wraca do ciasnej przyczepy zaparkowanej na jednym z kilku postojów, na których Amazon kwateruje wędrownych pracowników, takich jak ona.
W New Bern w Karolinie Północnej kobieta mieszkająca w przyczepce w kształcie łzy - tak małej, że można ją ciągnąć motocyklem - zatrzymała się u znajomej i szuka pracy. Nawet z dyplomem pochodząca z Nebraski trzydziestoośmiolatka nie jest w stanie nic znaleźć, choć tylko przez ostatni miesiąc wypełniła setki formularzy aplikacyjnych. Wie, że mogłaby się zatrudnić przy zbiorach buraka cukrowego, ale nie stać jej na podróż przez pół kraju. Kilka lat temu straciła pracę w organizacji non profit i to dlatego zamieszkała w przyczepie. Kiedy przestano dofinansowywać jej stanowisko, nie mogła już pozwolić sobie na to, żeby opłacać czynsz jednocześnie ze spłatą pożyczki studenckiej.
W San Marcos w Kalifornii para po trzydziestce, mieszkają w kamperze GMC rocznik 1975, prowadzi stragan z dyniami połączony z kilkoma atrakcjami dla dzieci i minizoo, które stworzyli od zera w pięć dni na pustym nieasfaltowanym placu przy drodze. Za kilka tygodni przerzucą się na handel choinkami.
W Colorado Springs w stanie Kolorado mieszkający w busie siedemdziesięciodwulatek, który nadłamał trzy żebra, pracując jako konserwator na polu kempingowym, dochodzi do siebie w trakcie wizyty u rodziny.
Istnieli zawsze: wagabundzi, włóczykije, wędrowni pracownicy, niespokojne duchy. Jednak teraz, w trzecim milenium, pojawiło się nowe koczownicze plemię. Ludzie, którzy nigdy nie przypuszczali, że zostaną nomadami, wyruszają w drogę. Rezygnują z tradycyjnych domów i mieszkań i przeprowadzają się do tego, co nazywa się czasem 'nieruchomościami na kółkach' - do busów, kamperów z odzysku, szkolnych autobusów, pikapów z zabudowaną paką, przyczep kempingowych i najzwyklejszych sedanów. Zostawiają za sobą dylematy nie do rozwikłania, przed którymi staje dziś dawna klasa średnia. Wolisz mieć na jedzenie czy pójść do dentysty? Spłacić ratę kredytu czy rachunek za prąd? Uregulować ratę za samochód czy kupić leki? Wydać na czynsz czy na spłatę pożyczki studenckiej? Szarpnąć się na zimowe ubrania czy na paliwo, żeby móc dojechać do pracy?
(...) Niektórzy mówią o nich: bezdomni. Ale koczownicy nowej ery odrzucają tę łatkę. Mają przecież dach nad głową i środek transportu, przyjęli więc inne określenie: bezmiejscowi. (...) Inny workamperzy, z którymi rozmawiałam, mieli własne sposoby na opisywanie siebie. Wielu nazywało się emerytami, choć wiedzieli, że będą pracować jeszcze długo po siedemdziesiątce albo i osiemdziesiątce. Inni mówili o sobie: podróżnicy, nomadowie, włóczykije, lub z przekąsem - cyganie. Osoby z zewnątrz nadawały im inne przydomki: 'tułacze czasów recesji', 'amerykańscy uchodźcy', 'bogaci bezdomni', albo porównywały ich do włóczęgów dorabiających u sadowników w czasach wielkiego kryzysu.
Jakkolwiek nazywani, ludzie ci wędrują od wybrzeża do wybrzeża i na północ, aż do Kanady, uczestnicząc w sezonowym cyklu robót, zasilając szarą strefę tworzoną przez pracodawców, którzy publikują ogłoszenia w serwisach internetowych typu Workers on Wheels czy Workamper News. W zależności od pory roku nomadowie zbierają truskawki w Veromncie, jabłka w Waszyngtonie lub jagody w Kentucky. Oprowadzają turystów po hodowlach ryb, sprawdzają bilety na wyścigach NASCAR i pilnują bram pól naftowych w Teksasie. Inni przewracają hamburgery na ruszcie podczas wiosennych przedsezonowych rozgrywek Cactus League w Phoenix w Arizonie. Albo obsługują stragany z przekąskami na imprezach rodeo i turnieju Super Bowl na NRG Stadium w Houston.
Nomadowie pracują też na setkach kempingów i postojów dla przyczep, od Wielkiego Kanionu po Niagarę, rekrutowani przez prywatnych pośredników, ale też przez Służbę Leśną i Korpus Inżynieryjny Armii Stanów Zjednoczonych. Zatrudniani są w największych pułapkach na turystów, takich jak centrum handlowe Wall Drug, wabiące gości dwudziestometrowymi brontozaurami z betonu i śpiewającymi kowbojami, albo The Thing?, muzeum osobliwości przy niezbyt uczęszczanym odcinku arizońskiej szosy, gdzie kuszą wyzierające z żółtych billboardów hasła: 'Zobacz, a uwierzysz' i 'Tajemnica pustyni'. (...) Workamper News, dwumiesięcznik, który prowadzi na swojej stronie internetowej popularny serwis z ofertami pracy, twierdzi, że ma już czternaście tysięcy subskrybentów i wciąż pojawiają się nowi.
(...) W ostatnich latach państwo wywiera niespotykaną dotąd presję na ludzi, którzy porzucili tradycyjne cztery ściany. (...) Negatywny stosunek do zmotoryzowanych trampów nie jest niczym nowym. W drugiej połowie lat trzydziestych, gdy gwałtownie wzrosła popularność przyczep mieszkalnych, media okrzyknęły ich właścicieli rosnącym zagrożeniem dla wartości moralnych klasy średniej. Mówiono o nich: utrapienie. Darmozjady. Pijawki. Roznosiciele chorób. Ludzie bez korzeni. Włóczędzy. Lenie. Pasożyty. Bumelanci".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz