niedziela, 28 lutego 2021

Quiet enroachment and nonmovement movements / Ciche wtargnięcie i bezruchowe ruchy

Quiet enroachment and nonmovement movements

"My intention was to excavate what I started calling the other utopianism and its distinct onto-epistemological affects, tracing its historical roots in slaves running away, marronage, piracy, heresy, witchcraft, vagrancy, vagabondage, rebellion, solder desertion, and other often illegible, illegitimate, or trivialized forms of escape, resistance, opposition, and alternative ways of life. This other utopianism produces 'temporary autonomous zones', to use Hakim Bey’s phrase, that look less like the traditional rural separatist community (although these have been reemerging in new ways throughout Europe) and more like what sociologist Asef Bayat calls the 'quiet encroachment' of the world’s urban poor, creating new life-forms in the interstices of organized abandonment by the state. 

This other utopianism is marked by a rejection of individualization as subjectification with its attendant consumerism and by cooperation oriented toward the 'human strike'. This other utopianism is immanent, often modeled best by those bound in place and time and lacking the capacity to escape, such as prisoners. This other utopianism creates feral economies that are based on not working as we know work as a means of exploitation and alienation, local bartering, unauthorized trading, theft, and nonstandard currencies, all of which displace the productivist ethos Marxism and socialist traditions have long favored. This other utopianism is characterized by both direct action against and nonparticipation in liberal democratic state politics, by various forms of refusal, including the boycott and the occupation without demands. This other utopianism, audacious in its assertions, gestures toward an alternate universe or civilization, long in the making, emerging out of and receding back into the shadows as needed, sometimes linking its varied traditions and strands in solidarity and fellowship, sometimes badly internally broken.

There are types of nonparticipation that do not embody a logic of protest but might do so in the future or for a specific moment or if provoked. It’s worth remembering that nonparticipation or partial nonparticipation is a condition imposed on millions of people in the world who do not participate in many organized forms of social, economic, political, and cultural life because they are excluded from them. These individuals, their families, and their communities fend for themselves along the escape routes and autonomous zones they control and inhabit. They build their own 'illegal' housing, create their own 'illegal' economies, often grow, make or scavenge their own 'illegal' food and clothing, maintain their own 'illegal' transportation systems, and school their own 'truant' children. They have their own lawyers, dispute resolution mechanisms to avoid the police, teachers, engineers, plumbers, bankers, drivers, cooks, day care directors, journalists, musicians and so on. They poach on existing institutions and infrastructures, engage in feral trade, depend on permanent and temporary social, cultural, religious and familial networks as needed, and refuse to share or open projects to everyone all the time. It is not an easy life by any means (a crucial reality that differentiates these social net-works from the 'utopian planning' and 'shadow state' Jonathan Michael Feldman proposes). 

But, the responses by the world’s majority to being abandoned by the state — the escapes — certainly constitute a political strategy in the general sense. In Life as Politics, Asef Bayat calls 'social nonmovements' these 'collective endeavors of millions of noncollective actors, carried out in the main squares, back streets, courthouses, or communities' often without specifically articulated ideologies or leaders. The way of life of the urban dispossessed, what Bayat calls the 'quiet encroachment of the ordinary' is an alternative to revolution, insurrection, and organized social movement reform when these are unavailable, too dangerous, or undesirable. Quiet encroachment 'describes the silent, protracted, but pervasive advancement of the ordinary people on the propertied, powerful or the public, in order to survive and improve their lives'. By survive and improve their lives, Bayat means acquiring autonomy and redistributing social goods, the two main goals of nonmovement movements. Unlike protest, quiet encroachment is oriented toward immediate 'redress', by which he means that rather than mobilize publicly and visibly to pressure authorities to meet demands, quiet encroachment practices its claims. In other words, nonmovement movements tend to build houses rather than attend meetings to strategize demanding for housing, except or until meetings become necessary, a point never predictable in advance. 

And this is also Bayat’s point. Nonmovement movements go along like this and then, often it seems to the outsider by surprise, mobilize themselves in more conventional political terms of protest, the preparation for which becoming visible, sometimes even to participants only at the moment of enunciation. This is preparation: 'Actual (even though quiet and individualized) defiance by a large number of people implies that a massive societal mobilization is already under way'. When patience in daily struggles reaches its limit, when something out there (like war, interstate conflict, a new government) impinges in ways it hadn’t before, when something closer in makes people want to scream (like another police killing), when networks get enlarged and solidarities are extended (like the strikes by the unions seem relevant again) whenever whatever . . . then nonmovements’s oppositionality can be activated in a different way, more public, more like protest. But here, it is important, crucial, not to measure quiet encroachment by whether it turns into or is a step toward collective mobilization as that is defined by the US-European post-World War II social movement model. That’s not the standard by which we judge.

Freedom is the process by which you develop a practice for being unavailable for servitude".

A.F. Gordon, The Hawthorn Archive: Letters from the Utopian Margins, New York 2018.


Ciche wtargnięcie i bezruchowe ruchy

"Moim zamiarem było wydobycie tego, co zaczęłam nazywać 'innym utopizmem' i jego odrębnymi onto-epistemologicznymi wpływami, śledząc jego historyczne korzenie u uciekających niewolników, w zbiegostwie, piractwie, herezji, czarach, włóczęgostwie, rebelii, żołnierskiej dezercji i innych często nieczytelnych, nielegalnych lub trywializowanych formach ucieczki, oporu, opozycji i alternatywnych sposobach życia. Ten 'inny utopizm' tworzy 'tymczasowe strefy autonomiczne', by sięgnąć po sformułowanie Hakima Beya, które w mniejszym stopniu przypominają wiejskie odseparowane wspólnoty (chociaż te także pojawiają się na nowo wzdłuż i wszerz Europy), a bardziej to, co socjolog Asef Bayat nazwał 'cichym wtargnięciem' przez światową miejską biedotę, tworzącą nowe formy życia w szczelinach zorganizowanej abdykacji państwa.

Ten 'inny utopizm' odznacza się odrzuceniem indywiduacji jako upodmiotowienia - z całym towarzyszącym jej konsumpcjonizmem i współpracą nastawioną na 'strajk o ludzkim obliczu'. Ten 'inny utopizm' jest immanentny, często wyznaczany przez tych, którzy są przypisani do miejsca i czasu i pozbawieni zdolności, by uciec, jak w przypadku więźniów. Ten 'inny utopizm' tworzy dzikie gospodarki, które oparte są niepracowaniu w znaczeniu pracy, jaką ją znamy - jako środek wyzysku i alienacji - na lokalnym barterze, nieautoryzowanym handlu, kradzieży i niestandardowych walutach, a wszystko to wypiera etos produktywizmu od dawna faworyzowany przez marksizm i tradycje socjalistyczne. Ten 'inny utopizm' charakteryzuje się zarówno akcją bezpośrednią i nieuczestnictwem w liberalno-demokratycznej polityce państwa, różnymi formami odmowy, włączając w to bojkot i okupację pozbawioną żądań. Ten 'inny utopizm' jest zuchwały w swoich twierdzeniach, gestach w kierunku alternatywnego uniwersum czy cywilizacji, tworzony w długim procesie, wyłaniający się z cienia i cofający się w razie potrzeby, czasami łączący swoje różnorodne tradycje i wątki w sieci solidarności i kumpelstwa, czasami bardzo wewnętrznie podzielony.

Istnieją takie rodzaje nieuczestnictwa, które nie ucieleśniają logiki protestu, ale mogą to robić w przyszłości albo w wyjątkowym momencie, czy też wtedy, gdy zostaną do tego sprowokowane. Warto pamiętać, że nieuczestnictwo czy też częściowe nieuczestnictwo to kondycja narzucona milionom ludzi na świecie, którzy nie partycypują w wielu zorganizowanych formach życia społecznego, gospodarczego, politycznego czy kulturowego, ponieważ są z nich wykluczeni. Te jednostki, ich rodzin i ich wspólnoty radzą sobie same na drogach ujścia i w strefach autonomicznych, które kontrolują i zamieszkują. Budują swoje własne 'nielegalne' domostwa, tworzą swoje własne 'nielegalne' gospodarki, często sadzą, produkują czy wyłapują swoje własne 'nielegalne' jedzenie i ubrania, podtrzymują swoje własne 'nielegalne' systemy transportowe i uczą swoje własne 'wagarujące' dzieci. Mają swoich własnych prawników, mechanizmy rozwiązywania sporów, by uniknąć udziału policji, nauczycieli, inżynierów, hydraulików, bankierów, kierowców, kucharzy, dyrektorów przedszkoli, dziennikarzy, muzyków i tak dalej. Uprawiają szabrownictwo względem istniejących instytucji i infrastruktur, angażują się w dziki handel, opierają się na trwałych i tymczasowych społecznych, kulturalnych, religijnych i rodzinnych sieciach, gdy są w potrzebie i odmawiają dzielenia się czy otwierania projektów w stosunku do każdego i przez cały czas. Nie jest to łatwe życie, w żadnym wypadku.

Ale reakcje ze strony większości populacji świata na opuszczenie ze strony państwa - ucieczka - z pewnością konstytuują polityczną strategię w ogólnym sensie. W Life as Politics Asef Bayat nazywa 'bezruchami społecznymi' (social nonmovements) te 'zbiorowe przedsięwzięcia milionów niekolektywnych aktorów, podejmowane na głównych placach, w zaułkach, sądach czy społecznościach' często bez wyraźnego artykułowania ideologii czy wysuwania przywódców. Sposób życia miejskich wywłaszczonych - to, co Bayat określa jako 'ciche wtargnięcie tego, co zwyczajne' - stanowi alternatywę  dla rewolucji, insurekcji i zorganizowanego ruchu społecznego na rzecz reform, kiedy te opcje są niedostępne, zbyt niebezpieczne, albo niepożądane. Ciche wtargnięcie 'opisuje wyciszone, przeciągające się, ale wszechobecne postępy zwykłych ludzi w stosunku do grup posiadających, wpływowych lub tego, co publiczne, w celu przetrwania i poprawy swojego życia'. Poprzez przetrwanie i poprawę swojego życia Bayat rozumie uzyskiwanie autonomii i redystrybuowanie dóbr społecznych - to dwa główne cele ruchów, które są bezruchami. W przeciwieństwie do protestu, ciche wtargnięcie nastawione jest na natychmiastowe 'zadośćuczynienie', które definiuje on w ten sposób, że zamiast mobilizować się publicznie i na widoku, by wywrzeć na władzach nacisk dla spełnienia żądań, ciche wtargnięcie praktykuje swoje roszczenia. Innymi słowy, bezruchowe ruchy skłaniają się ku budowanie domostw raczej niż uczęszczaniu na zebrania w celu wypracowania strategii na rzecz mieszkalnictwa, z wyjątkiem lub do czasu, gdy te zebrania staną się konieczne, a tego nigdy nie można przewidzieć z góry.

I to jest również punkt widzenia Bayata. Bezruchowe ruchy działają w ten sposób i nagle, często w sposób zaskakujący dla outsidera, mobilizują się w bardziej konwencjonalnych ramach protestu, a przygotowania do tego stają się widzialne - często nawet dla samych uczestników - dopiero w momencie artykulacji. Oto, czym jest przygotowanie: 'Rzeczywistym (chociaż cichym i zindywidualizowanym) sprzeciwem dużej liczby osób, co oznacza, że masowa mobilizacja społeczna jest już w drodze'. Kiedy cierpliwość w codziennych walkach przekracza pewien limit, kiedy coś z zewnątrz (wojna, konflikt międzypaństwowy, nowy rząd) uderza w sposób, który nie miał miejsca wcześniej, kiedy coś bliższego sprawia, że ludziom chce się krzyczeć (jak kolejne policyjne morderstwo), gdy sieci rosną i solidarność ulega poszerzeniu (i strajki związkowe wydają się znów mieć sens), kiedykolwiek, cokolwiek... Wtedy opozycyjność bezruchów może zostać aktywowana na różne sposoby, bardziej publiczne, bardziej jak protest. Ale w tym miejscu ważne, kluczowe jest to, by nie oceniać cichego wtargnięcia ze względu na to, czy przeobrazi się albo będzie kolejnym krokiem ku zbiorowej mobilizacji - tak jak definiowana jest ono przez model ruchu społecznego powstały po II wojnie światowej w USA i Europie. To nie jest standard, wedle którego będziemy oceniać.

Wolność to proces, poprzez który możesz rozwinąć praktykę bycia niedostępnym dla służalczości".

A.F. Gordon, The Hawthorn Archive: Letters from the Utopian Margins, New York 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz