Pope, gentleman or commoners? Antichrist in the English revolution
"In The Alchemist (1610) and Bartholomew Fair (1614), Ben Jonson has caricatured for all time the farcical extremism attributed to the most radical sectaries, those who emigrated to the Netherlands in despair of the English church. Antichrist looms large in their dialect. Medieval heretics carried the metaphor of Antichrist as a person to great lenghts, [Jan] Hus, for instance, identifying various institutions and persons as the beard, nose, saliva, lungs, spleen, knees, etc., of Antichrist. Most protestants were less luxuriant in their imagery, but they often spoke of the bishops as limbs of Antichrist, the clergy as his excrement. [Martin] Bucer (rightly) urged English protestants to attack church courts, 'the nerves and joints of Antichrist', rather than vestments, which were mere 'shadows of Antichrist'. The preaching oatmeal-maker addressed Bishop Neile of Winchester as 'Thou tail of the Beast that sittest at the lower end of the table'. John Bastwick referred to bishops, priests, and deacons as Antichrist's little toes.
So we can appreciate what Jonson was caricaturing when Zeal-of-the-land Busy said that a drum at Bartholomew Fair was 'the broken belly of Antichrist, and thy bellows there are his lungs, and there pipes are his throat, those feathers are his tail, and thy rattles the gnashing of his teeth'. But funniest of all, to my mind, is Ananias's greeting in The Alchemist of a man clothed in the Spanish fashion: 'Thou lookst like Antichrist in that lewd hat!' Not only funny: also very daring, if we remember, how serious a figure Antichrist was, for most Englishmen, in 1610. Yet it also has its social and political point, for Ben Jonson was, if not actually a papist, at least on the most conservative wing of protestantism: he no doubt enjoyed caricaturing the eccentrities of the lower-class lunatic fringe of sectarianism and intended also to discredit the more sober Puritan nonconformists.
Men looking back after the Civil War was over recognized that by it 'the antichristian faction hath been much weakened'. But if the King was of Antichrist's party, who was to take his place? Ambiguities left open the possbility of direct action by the godly themselves if the secular power failed in its duty. And if the godly themselves failed? That question was not asked yet, but meanwhile the democratic possibilities in the apocalyptic interpretation of Antichrist, were being developed.
The author of A Glimpse of Syons Glory said in 1641 that after Antichrist began to be discovered, it was the common people that first came to look for Christ - contemptible though they might be in the eyes of Antichrist's spirits and the prelacy. He illuminates the process by which the ideas of their betters were handed down to a lower social class, and in the process transmutted. 'The people had a hint of something: down with the Antichrist, down with popery!', though they did not understand distinctly what they were doing. But they could bring pressure to bear on Parliament. 'This is the work of the day, for us to lift up our voice to heaven, that it might be mighty to bring forth the voice of our Parliament as a voice of thunder, a terrible voice to the antichristian party'. The failure of divines assembled at Westminster to gratify the millenarian hopes of their lay supporters, especially among the humbler classes, brought a reaction against clerical claims to leadership - and a new clerical cautions and conservatism. Decency and order, a disgusted Parliamentarian said when changing sides in 1642, were regarded by the radicals as antichristian.
The most consistent and rational version of the radical and internationalist Antichrist myth is that of Gerrard Winstanley the Digger. He developed the by now familiar argument that anyone attempting to set up the worship of God by human law speaks like the Beast. Winstanley also carried the democratic interpretation of the Antichrist myth further than anyone we have yet considered. 'If you would find true majesty indeed, go among the poor and despised ones of the earth', he wrote, 'for there Christ dwells'. 'Jesus Christ... is the head Leveller'. 'The poorest man hath as true a title and just right to the land as the richest man'. Winstanley demonstrated his internationalist sympathies by claiming to write 'for and in behalf of all the poor oppressed people of England and the whole world', and by predicting a communist future when 'this enmity of all lands will cease, and none shall dare to seek dominion over others'. In their task of repressing the common people, Winstanley thought, government and gentry were aided by the clergy, 'antichristian taskmasters over the common people'. 'The divine doctrine of heaven after death' is 'the language of Antichrist'. Winstanley called on the outcasts of society to occupy the common lands and form collective farms.
Such views were not peculiar to Winstanley. They were shared by the anonymous author or authors of Light Shining in Buckinghamshire and More Light Shining in Buckinghamshire, who thought that 'all our enclosures [of the commons] and tradings', and landed property, came from taking the Beast's mark, from royal licences and privileges. Kingly power originated both from the Beast and from the Norman conquest. The law-courts, lawyers, and their wicked laws all derived from and continued to uphold 'the Norman and Beastly power'.
John Bunyan's description of Antichrist as a gentleman is perhaps a reminiscence of this sort of class idea prevalent at the height of the revolution. (We recall too that for [John] Milton Antichrist was 'Mammon's son'; for the Ranter Richard Coppin Antichrist's kingdom was 'a kingdom of gain, hire and self-interest', but both he and Milton seem to refer especially to the hireling clergy who buy and sell the word of God). An anonymous alchemist, Eyraeneus Philalethes Cosmopolita, was thinking along similar lines when in 1645, he called money 'that prop of the antichristian Beast', and prophesied that 'within a few years' it would be 'dashed in piecies' though in his view this was to be thanks to alchemy, not to which political action on which Winstanley relied. The alchemists' hope of creating limitless money was achieved, ironically, by the Bank of England issuing paper money and by other developments of credit in the later seventeenth century".
C. Hill, Antichrist in the Seventeenth-Century England, London and New York 1990.
Papież, dżentelmen czy pospólstwo? Antychryst w angielskiej rewolucji
"W książkach takich jak Alchemik (1610) i Bartholomew Fair (1614), Ben Jonson nieustannie karykaturował farsowny ekstremizm przypisywany najbardziej radykalnym sekciarzom - tym, którzy emigrowali do Niderlandów, zrozpaczeni stanem angielskiego kościoła. Antychryst przejawiać miał się wielce w ich dialekcie. Średniowieczni heretycy w dużym stopniu stosowali metaforę Antychrysta jako osoby. [Jan] Hus, przykładowo, identyfikował różne instytucje i postaci jako brodę, nos, ślinę, płuca, śledzionę, kolana itd. należące do Antychrysta. Większość protestantów była mniej bujna w swoich wyobrażeniach, ale często mówili oni o biskupach jako członkach Antychrysta, o duchowieństwie jako jego ekskrementach. [Martin] Bucer (słusznie) wezwał angielskich protestantów do ataku na sądy kościelne, 'na nerwy i stawy Antychrysta', raczej niż na szaty, które były zwykłymi 'cieniami Antychrysta'. Pewien kaznodzieja, z zawodu wytwórca płatków owsianych, zwrócił się do biskupa Neile'a z Winchesteru następująco: 'Tyś ogon bestii, co zasiada u dołu stołu'. John Bastwick odnosił się do biskupów, księży i diakonów jak do małych palców Antychrysta.
Możemy więc docenić to, co Jonhson poddał karykaturalnemu przedstawieniu, gdy Zeal-of-the-land Busy rzekł, że bęben na Bartholomew Fair był 'zepsutym brzuchem Antychrysta, a twoje miechy to jego płuca, a rury to jego gardła, te pióra są jego ogonem, a twoje grzechotki zgrzytaniem jego zębów'. Ale najzabawniejsze ze wszystkich, moim zdaniem, jest powitanie, którym Ananiasz w Alchemiku zwraca się do mężczyzny ubranego na wzór hiszpański: 'Wyglądasz jak Antychryst w tym lubieżnym kapeluszu!'. Nie tylko zabawne: także bardzo odważne, jeśli weźmiemy pod uwagę to, jak poważną figurą był Antychryst dla większości Anglików w roku 1610. Miało to jednak również swoją polityczną i społeczną stronę, ponieważ Ben Jonson był, jeśli nie papistą, to co najmniej przedstawicielem najbardziej konserwatywnego skrzydła protestantyzmu: bez wątpienia lubił karykaturować ekscentryczności obłąkanego sekciarstwa z klasy niższej i zamierzał także dyskredytować bardziej trzeźwych purytańskich nonkonformistów.
Ludzie spoglądający wstecz na wojnę domową dostrzegali, że 'frakcja antychrysta została znacznie osłabiona'. Ale jeśli król należał do partii Antychrysta, kto miał zająć jego miejsce? Dwuznaczności pozostawiały otwartą możliwość akcji bezpośredniej ze strony samej siły boskiej, jeśli władza doczesna miałaby nie podołać swoim obowiązków. Ale co, jeśli siły boskie same miałyby polec? Tego pytania jeszcze nie zadawano, ale w międzyczasie zostały rozwinięte demokratyczne możliwości apokaliptycznej interpretacji Antychrysta.
Autor A Glimpse of Syons Glory rzekł w roku 1641, że po tym, jak Antychryst zaczął się objawiać, to prości ludzie jako pierwsi przybyli szukać Chrystusa - bez względu na to, jak godni pogardy mogliby być w oczach dusz Antychrysta i episkopatu. Autor ten naświetla proces, poprzez który idee należące do uprzywilejowanych zostały przekazane niższej klasie społecznej i w tym procesie doznały przekształcenia. 'Ludzie mieli coś do przekazania: precz z Antychrystem, precz z papiestwem!', chociaż nie rozumieli dokładnie, co takiego robią. Ale mogli wywierać presję na parlament. 'Takie jest nasze dzieło za dnia, byśmy wznieśli nasz głos ku niebiosom, aby mogły wydać naszemu parlamentowi głos grzmotu, przerażający głos dla partii antychrysta'. Niepowodzenie duchownych zgromadzonych w Westminsterze, by zaspokoić millenarystyczne nadzieje ich świeckich zwolenników, w szczególności wśród klas uniżonych, przywiodły reakcję przeciwko klerykalnym roszczeniom do przywództwa - i nową klerykalną ostrożność oraz konserwatyzm. Przyzwoitość i porządek, powiedział parlamentarzysta zmieniając strony w roku 1642, były postrzegane przez radykałów jako przynależne antychrystowi.
Najbardziej konsekwentną i racjonalną wersję radykalnego i internacjonalistycznego mitu Antychrysta przedstawił Gerrard Winstanley, kopacz. Rozwinął on dziś znajomy już argument, że każdy kto próbuje podporządkować kult Boga na mocy ludzkiego prawa, mówi jak Bestia. Winstanley także wniósł demokratyczną interpretację mitu Antychrysta dalej niż ktokolwiek inny. 'Jeśli chcesz znaleźć prawdziwą wielkość, idź pośród ubogich i wyklętych tej ziemi', pisał, 'ponieważ tam zamieszkuje Chrystus'. 'Jezus Chrystus jest pierwszym lewellerem'. 'Najuboższy człowiek ma tak samo prawdziwy tytuł i sprawiedliwe prawo do ziemi jak najbogatszy z ludzi'. Winstanley wyraził swoje internacjonalistyczne sympatie utrzymując, że pisze 'dla i w imieniu wszystkich biednych uciskanych ludów Anglii i całego świata', oraz przepowiadając komunistyczną przyszłość, w której 'ta wrogość wszystkich krajów ustanie i nikt nie odważy się próbować panować nad innymi'. W swoim zadaniu represjonowania ludzi pospolitych, mniemał Winstanley, rząd i szlachta otrzymują pomoc ze strony duchowieństwa, 'antychrześcijańskich nadzorców prostego ludu'. 'Boska doktryna raju po śmierci' to 'język Antychrysta'. Winstanley wzywał wyrzutków społeczeństwa, by zajmowali grunty wspólne i tworzyli kolektywne farmy.
Takie poglądy nie ograniczały się do Winstanleya. Były one podzielane przez anonimowego autora lub autorów Light Shining in Buckinghamshire i More Light Shining in Buckinghamshire, którzy byli zdania, że 'wszystkie nasze grodzenia [dóbr wspólnych] i transakcje', tak jak własność ziemska, pochodzą od znaku Bestii, z królewskich licencji i przywilejów. Władza królewska wzięła się zarówno od Bestii, jak i z normandzkiego podboju. Sądy, prawnicy i ich nikczemne prawa wszystkie wywodzą się i podtrzymują 'władzę Normanów i Bestii'.
Przedstawiony przez Johna Bunyana opis Antychrysta jako dżentelmena jest być może reminiscencją tego rodzaju klasowej idei, obowiązującej w szczycie rewolucji. (Przypominamy sobie też, że dla [Johna] Miltona Antychryst był 'synem Mammona'; dla rantera Richarda Coppina królestwo Antychrysta było 'królestwem zysku, najmu i interesu własnego', ale zarówno on, jak i Milton wydają się odnosić zwłaszcza do najemnego duchowieństwa, które kupuje i sprzedaje słowo boże). Anonimowy alchemik, Eyraeneus Philalethes Cosmopolita, myślał w podobny sposób, kiedy w roku 1645 nazwał pieniądz 'tym rekwizytem antychrześcijańskiej Bestii' i przepowiadał, że 'w przeciągu kilku lat' zostanie on 'rozbity na kawałki', chociaż jego pogląd zakładał, że stanie się to dzięki alchemii, a nie poprzez działanie polityczne, na co liczył Winstanley. Alchemiczna nadzieja stworzenia nieograniczonego pieniądza została osiągnięta, o ironio, dzięki Bankowi Anglii, który wyemitował pieniądz papierowy i przez inne przeobrażenia kredytowe późnego wieku siedemnastego".
C. Hill, Antichrist in the Seventeenth-Century England, London and New York 1990.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz