"It is only out of the open and indeterminate space marked out by these contradictions that a history of squatting in Vancouver may be meaningfully assembled and narrated. It would, in other words, be misguided to plot a strongly vectored historical narrative that connects the network of early colonial landholdings and squatter settlements in the Lower Mainland with the various communities we know today. After all, and as a number of geographers and historians have argued, the resettlement of this region was an uneven and violent process in which ‘the Canadian Dominion struggled to manage the appropriation of legal, social, and physical space’. Squatting provides not only a minor history of these struggles, but a privileged point of view for understanding the various entanglements of capital, law and violence that underpin ‘the making of Vancouver’. This is a history of makeshift cottages, boathouses and shacks, precarious and informal urban settlements, experimental housing initiatives and radical autonomous communities. It is a history shaped by a complex patchwork of customary beliefs and rights, the improvised use of materials and skills, and the development of emergent forms of dwelling, sociality and cooperation, where the figure of ‘the squatter’ was itself a source of multiple imaginings.
(…) More often than not, squatters rights were a category that was ‘used to impose the colour of title to the appropriate class of settler and remove the remainder’. There is, in fact, considerable historical evidence to show that – even before confederation – land officials across the Canadian Dominion were mobilising the concept of squatters’ rights as, on the one hand, a way of introducing market-based private property rights and, on the other hand, as a sort of Trojan horse that could provide entry for settlers to land that was initially ceded to indigenous communities.
(…) As the historical geographer Cole Harris has long reminded us, most British Columbians are not only immigrants but the ‘occupiers of spaces that recently belonged to others’. In British Columbia, ‘land’, according to Harris, ‘was the new opportunity; life here was about occupying, controlling and managing it, about establishing who could do what where. In the process settlements were created and space was reconfigured.’ The resettlement of British Columbia, to borrow Harris’ felicitous phrasing, thus depended on the radical refashioning of pre-colonial native spaces not only through the creation of a patchwork geography of small scattered Indian reserves, but through a process of violent dispossession and land-grabbing. ‘Native space,’ in the words of one historian, ‘had to be unmade as much as it had to be made.’ ‘One human geography,’ added Harris, ‘was … superseded by another, both on the ground and in the imagination.’
In the case of Vancouver, this new ‘geography’ represented ‘the final act in a one-sided drama whereby newcomers claimed the city for themselves – and only for themselves’. The creation of the city saw the obliteration of native geographies and the erasure of complex social lifeworlds, longstanding patterns of resource extraction as well as deeply sedimented understandings of property and kinship.
(…) At the same time, the effects of colonial power were never absolute and were, if anything, shaped by uneven and contradictory geographies of encounter and contestation. For Renisa Mawani, the colonial contact zone was ‘a space of racial intermixture – a place where Europeans, aboriginal peoples, and racial migrants came into frequent contact, a conceptual and material geography where racial categories and racisms were both produced and productive of locally configured and globally inflected modalities of colonial power’. If Mawani focuses, in particular, on the emergent practices of racial governance in British Columbia, it is also clear that squatter settlements and informal communities (and the ways in which these terms were mobilised and understood) were part of the colonial contact zone that she has in mind and that in these settlements we find the kind of ‘counter stories and mappings’ that ‘complicate the certainties of the settler city’.
(…) A new alignment of radical youth politics, creative protest and alternative forms of living found its most concrete expression, however, in the squatter community that was created on the Maplewood intertidal mudflats. (…) The Maplewood squatters cultivated a modest ethics of mending and repair, as salvaged materials and do-it-yourself practices provided the main material support for their community.
(…) As the late Marxist geographer Neil Smith argued, the ‘myth of the frontier’ carries significant ideological weight in struggles over the meaning of gentrification. According to Smith, ‘insofar as gentrification infects working class communities, displaces poor households, and converts whole neighbourhoods into bourgeois enclaves, the frontier ideology rationalises social differentiation and exclusion as natural, inevitable’. Smith shows how the poor and working class are all too easily framed as ‘uncivil’ and on the ‘wrong side’ of a dividing line between an urban wilderness and those heroic homesteaders (read gentrifiers) who seek to tame it. As a process, gentrification is therefore neither benign nor innocent. Not only does it describe a process of violent dispossession and reordering, more often than not it erases, as Smith argues, the very social histories, struggles and geographies that it subsumes.
Smith’s frontier mythos takes us into the heart of Vancouver’s social divide and Downtown Eastside as a site of confrontation between ‘incoming middle-class settlers’ and longstanding residents who live in Single Resident Occupancy (SRO) hotels, rooming houses, basement suites and, in many cases, on the streets themselves. While redevelopment in the neighbourhood has pushed the city’s outcast poor – the drug addicts, homeless, pan-handlers and sex workers, many of whom are aboriginal Canadians – into an ever-diminishing enclave, it has also been fiercely contested by area residents".
A. Vasudevan, The Autonomous City. A History of Urban Squatting, London and New York 2017.
Skłoting i (anty)kolonialne geografie błota
"To dopiero wychodząc od otwartej i niezdeterminowanej przestrzeni, naznaczonej sprzecznościami, historia skłotingu w Vancouver może zostać sensownie zebrana i opisana. Mówiąc inaczej, byłoby niewłaściwym kreślenie czytelnej narracji historycznej, która łączyłaby ze sobą sieć wczesnych kolonialnych posiadłości i skłoterskich osiedli na obszarze Lower Mainland z rozmaitymi społecznościami, które znamy dziś. Koniec końców, jak zauważyło wielu geografów i historyków, ponowne zasiedlenie tego regionu było nierównym i pełnym przemocy procesem, w toku którego ‘dominium kanadyjskie usiłowało przeprowadzić prawne, społeczne i fizyczne zawłaszczenie przestrzeni’. Skłoting dostarcza nie tylko mniejszościowej historii dla tych walk, ale także centralnego punktu obserwacji dla zrozumienia różnych powiązań między kapitałem, prawem i przemocą, które stanowiły podstawę dla ‘wytwarzania Vancouver’. To historia prowizorycznych domków letniskowych, przystani dla łodzi i szałasów, prekarnych i nieformalnych osiedli miejskich, eksperymentalnych inicjatyw mieszkaniowych i radykalnych autonomicznych społeczności. To historia ukształtowana przez kompleksowy zestaw zwyczajowych wierzeń i praw, improwizowanych zastosowań materiałów i umiejętności i rozwoju emergentnych form zamieszkiwania, towarzyskości i współpracy, w której figura ‘skłotersa’ sama w sobie była źródłem wielu odrębnych wyobrażeń.
(…) Najczęściej prawa skłotersów były kategorią, której ‘używano by nadać podstawę prawną odpowiedniej klasie osiedleńców i usunąć pozostałych’. Istnieje rzeczywiście pokaźny zestaw dowodów historycznych, by wykazać, że – nawet przed utworzeniem konfederacji – urzędnicy ziemscy wzdłuż i wszerz dominium kanadyjskiego wykorzystywali koncept praw skłotersów, aby – z jednej strony – wprowadzić rynkowe prawa własności, a z drugiej – w rodzaju konia trojańskiego, który mógłby zapewnić osadnikom drogę wejścia na ziemię, którą pierwotnie przekazano rdzennym społecznościom.
(…) Jak od dawna przypominał nam geograf historyczny Cole Harris, większość mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej jest nie tylko imigrantami, ale ‘okupantami przestrzeni, które do niedawna należały do kogoś innego’. W Kolumbii Brytyjskiej ‘ziemia’, według Harrisa, ‘dawała nowe możliwości; życie tutaj zależało od jej okupacji, kontroli i urządzania, od określenia, kto co może robić i gdzie. W tym procesie tworzyło się osadnictwo, a przestrzeń podlegała rekonfiguracji’. Ponowne zasiedlenie Kolumbii Brytyjskiej, by zapożyczyć trafne sformułowanie Harrisa, zależało zatem od radykalnego przeobrażenia przedkolonianych, rdzennych przestrzeni nie tylko poprzez wytworzenie mozaikowej geografii niewielkich, rozproszonych rezerwatów indiańskich, ale także przez proces brutalnego wywłaszczenia i zawłaszczenia ziemi. ‘Przestrzeń rdzenna’, mówiąc słowami pewnego historyka, ‘musiała zostać zniszczona w równym stopniu, co stworzona’. ‘Jedna ludzka geografia’, dodaje Harris, ‘została… zastąpiona przez inną, zarówno na ziemi, jak i w sferze wyobrażeń’.
W przypadku Vancouver ta nowa ‘geografia’ wyznaczała ‘końcowy akt w jednostronnym dramacie, w którym nowo przybyli rościli sobie prawo do miasta dla siebie – i tylko dla siebie’. Stworzenie miasta oznaczało wymazanie rdzennych geografii i wygumkowanie złożonych społecznych światów życia, utrwalonych wzorców pozyskiwania zasobów, jak również głęboko zakorzenionego rozumienia własności i pokrewieństwa.
(…) Jednocześnie skutki kolonialnej władzy nigdy nie były całkowite – były, jeśli już, kształtowane przez nierówne i pełne sprzeczności geografie spotkania i kontestacji. Według Renisy Mawani, kolonialna strefa kontaktu była ‘przestrzenią rasowej mieszanki – miejscem, w którym Europejczycy, ludy tubylcze i urasowieni migranci wchodzili ze sobą w częste kontakty, konceptualną i materialną geografią, w której rasowe kategorie i rasizmy były zarówno wytwarzane, jak i produktywne dla lokalnie złożonych i globalnie wykrzywionych modalności kolonialnej władzy’. Jeśli Mawani skupia się przede wszystkim na nowopowstałych praktykach rasowego rządzenia w Kolumbii Brytyjskiej, to jasnym staje się, że skłoterskie osiedla i nieformalne społeczności (wraz ze sposobami, na jakie te pojęcia były mobilizowane i rozumiane) stanowiły część kolonialnej strefy kontaktu, którą autorka ma na myśli i że w osiedlach tych znajdujemy swego rodzaju ‘kontrhistorie i mapowania’, które ‘komplikują pewniki miasta osadników’.
(…) Jednakże nowe połączenia radykalnej młodzieżowej polityki, kreatywnego protestu i alternatywnych form życia znalazły swój najbardziej konkretny wyraz w skłoterskiej społeczności, która zawiązała się na międzypływowych równinach błotnych w Maplewood. (…) Skłotersi z Maplewood kultywowali skromną etykę łataniny i napraw, ponieważ zbierane przez nich materiały i praktyki typu zrób-to-sam stanowiły podstawowe źródło utrzymania dla ich społeczności.
(…) Jak twierdził nieżyjący już marksistowski geograf Neil Smith, ‘mit pogranicza’ niesie ze sobą znaczący ciężar ideologiczny w walkach o znaczenie gentryfikacji. Według Smitha, ‘o ile gentryfikacja zatruwa życie społecznościom klasy robotniczej, wypiera biedne gospodarstwa domowe i obraca całe sąsiedztwa w burżuazyjne enklawy, o tyle ideologia pogranicza dostarcza uzasadnienia dla społecznej dyferencjacji i wykluczenia jako zjawisk naturalnych, nieuniknionych’. Smith pokazuje, że biedota i klasa robotnicza zbyt łatwo zostają przedstawiane jako ‘nieucywilizowane’ i znajdujące się po ‘złej stronie’ linii oddzielającej miejską dzikość i tych heroicznych osadników (czytaj: gentryfikatorów), którzy usiłują ją okiełznać. Jako proces gentryfikacja nie jest zatem ani łagodna, ani niewinna. Nie tylko wyraża się w niej proces gwałtownego wywłaszczenia i zmiany porządku, ale często wiąże się ona z wymazywaniem, twierdzi Smith, społecznych historii walk i geografii, które gentryfikacja sobie podporządkowuje.
Mitologia pogranicza Smitha zabiera nas w samo serce społecznego podziału w Vancouver i dzielnicy Downtown Eastside jako miejsca konfrontacji pomiędzy ‘nadchodzącymi osadnikami z klasy średniej’ a wieloletnimi mieszkańcami, którzy żyją w hotelach dla samotnych mieszkańców, kwaterach, piwnicznych apartamentach i – w wielu przypadkach – na samej ulicy. Podczas gdy przebudowa okolicy wypchnęła zbiedniałych miejskich wyrzutków – narkomanów, bezdomnych, żebraków i pracownice seksualne, z których wielu to rdzenni Kanadyjczycy – do coraz bardziej kurczącej się enklawy, mieszkańcy z okolicy stawiali jej zaciekły opór".
A. Vasudevan, The Autonomous City. A History of Urban Squatting, London and New York 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz