"In response to the question put by the editor-in-chief of Esprit, J.-M. Domenach—“How can those currently regarded as maladjusted be situated in social theory? Problems or subjects? A reserve army of capitalism or revolutionary reserves?”— Foucault begins by challenging the distinction between the proletariat and marginalized individuals. Rather, he affirms the existence of a “global plebeian mass” within which there is a split between the “the proletariat” and “the non-proletarianized plebs.” This division among the plebeian masses is necessary for the smooth operation of the capitalist system. That is why modern disciplinary institutions constantly maintain the gap between the proletariat and the nonproletarianized plebs.
The fear harbored by the bourgeoisie “since 1789, since 1848, since 1870” is the fear of revolts or riots. The bourgeois order seeks to divide the “global mass” in order to avert all seditious or revolutionary eventualities. The split between the proletariat and the plebs prevents the “dangerous ferment of riots” resulting from their alliance. To achieve this division, the institutions of capitalist society instill in the plebs values and norms stemming from a “system of power controlled by the bourgeoisie.” The plebeians are thereby transformed into proletarians.
(…) Once the split has been realized, the differentiation between the plebs and the proletariat is constantly sharpened. According to Foucault, the proletariat does not share the “ideology of the plebs,” and the plebs do not have “the social practices of the proletariat.” Therefore, the primary political problem is to show the proletariat the ideological character of the values imposed by the bourgeoisie. Were the proletariat to comprehend the power relationship underpinning such values, it could break with the capitalist order and create a lasting alliance with the nonproletarianized plebs. For Foucault, the plebeians here are what “remains” of the revolutionary forces after the establishment of the modern disciplinary archipelago.
(…) “What, then, is the plebeian?” Foucault asks. True to his usual analytical procedures, he begins by specifying what it is not. Not “the permanent base of history” or “the ultimate objective of all subjugations,” neither is the plebeian “the never altogether extinguished source of all revolts.” In fact, for Foucault the plebeian does not represent a sociological entity. They do not exist concretely as a political or social subject. Yet “there is indeed something, in the social body, in classes, in groups, in individuals themselves, that in a certain way evades power relationships; something that is not the more or less docile or rebellious raw material but is rather the centrifugal movement, the inverse energy, the breakaway.” That something is the “plebeian,” a sort of energy of resistance that exists in people and makes it possible to elude the apparatuses of power. That is why Foucault asserts that the plebeian as such does not exist. He specifies, however, “there is ‘something of’ the plebeian.” He finds traces of this resistance everywhere in the human and social body: the members of the bourgeoisie and the proletariat have “something of” the plebeian, which can also be found in souls and individuals. Of course, the plebeian energy located in these various entities experiences varying degrees of intensity depending on the situation. Neither is the plebeian exterior to power. It is positioned, rather, at the limits of power relationships because it “responds to any advance of power with a movement so as to be free of it; hence, it is what motivates any new development of power networks.” Thus, Foucault affirms that the plebeian is at once what resists power and what allows power relationships to be extended.
(…) Having conceptualized the plebs in this way, Foucault can assert the “indispensability” of “the plebs’ perspective, which is that of the reverse side and the limit in relation to power . . . for an analysis of its apparatuses.” Based on this perspective, the ways in which power operates can be understood. Nevertheless, this approach can in no way “be confused . . . with a neo-populism that would substantify the plebeian or a neo-liberalism that would celebrate its primitive rights.” In other words, the plebeian outlook provides unique access to the phenomena of power because it is that which resists (and generates) power relationships. To produce the genealogy of power, it is necessary to adopt the plebeian perspective.
(…) [Alain] Brossat discerns a “circle of the plebeian” in Foucault’s thought. This circle arises, first, out of the fact that the plebeian is engendered by the modern capitalist system and justifies the introduction of disciplinary apparatuses. To put it another way, the plebeian is spawned by the bourgeois order, and it legitimizes the development of the disciplinary archipelago. The circle of the plebeian subsequently closes because it is what allows the forces of order to “to reactivate continuously a split within the people or the proletariat, to divide the people against itself,” so as to reduce the contentiousness of the many. That division makes it possible to defuse the potential threat of the plebeian by opposing “healthy” people on one hand to plebeian violence on the other. The bourgeois is haunted by the fear of “plebeian unpredictability”."
M. Breaugh, The Plebeian Experience: A Discontinuous History of Political Freedom, New York 2013.
Jest ‘coś z’ plebejusza
„W odpowiedzi na pytanie zadane przez redaktora naczelnego Esprit, J.-M. Domenacha – „Jak ci, których obecnie postrzega się jako niedostosowanych, mogą zostać obsadzeni w ramach teorii społecznej? Jako problemy czy podmioty? Jako rezerwowa armia [pracy] kapitalizmu czy jako zasoby rewolucyjne?” – Foucault rozpoczyna od podjęcia dystynkcji pomiędzy proletariatem a zmarginalizowanymi jednostkami. Zamiast niej podkreśla on istnienie „globalnej plebejskiej masy”, w obrębie której istnieje rozłam na „proletariat” i „nie-sproletaryzowany plebs”. Ten podział wewnątrz plebejskiej masy jest niezbędny dla gładkiego działania systemu kapitalistycznego. To dlatego nowoczesne instytucje dyscyplinarne podtrzymują wyrwę między proletariatem a nie-sproletaryzowanym plebsem.
Strach rozbudzony u burżuazji „od roku 1789, od roku 1848, od roku 1870” to strach przed rewoltami czy rozruchami. Porządek burżuazyjny usiłuje podzielić „globalną masę”, aby zapobiec wszelkim wywrotowym czy rewolucyjnym sposobnościom. Rozdźwięk między proletariatem a plebsem zapobiega „niebezpiecznemu fermentowi zamieszek”, wynikającemu z ich sojuszu. Aby osiągnąć ten podział, instytucje społeczeństwa kapitalistycznego instalują w obrębie plebsu wartości i normy wywodzące się z „systemu władzy kontrolowanego przez burżuazję”. W ten sposób plebejusze zostają przekształcani w proletariuszy.
(…) ‘Czym zatem jest plebejusz’, pyta Foucault. Zachowując wierność swoim zwyczajowym procedurom analitycznym, zaczyna od określenia tego, czym nie jest. Nie jest „permanentnym fundamentem historii”, ani „ostatecznym celem wszystkich urządzeń”, nie jest również plebejusz „nigdy nie wygaszonym całkowicie źródłem wszelkich rewolt”. W rzeczywistości dla Foucaulta plebejusz nie stanowi jednostki socjologicznej. Nie istnieje konkretnie jako podmiot polityczny czy społeczny. A jednak „rzeczywiście jest coś takiego, w ciele społecznym, w klasach, w grupach, w samych jednostkach, co w pewien sposób umyka relacjom władzy; coś, co nie jest mniej lub bardziej posłusznym albo buntowniczym surowcem, ale jest raczej odśrodkowym ruchem, odwróconą energią, ucieczką”. Czymś takim jest „plebejusz”, rodzajem energii oporu, która istnieje w ludziach i pozwala im unikać aparatów władzy. To dlatego Foucault twierdzi, że plebejusz jako taki nie istnieje. Precyzuje jednak, że „jest ‘coś z’ plebejusza”. Odnajduje ślady tego oporu wszędzie w ciele ludzkim i społecznym: członkowie burżuazji i proletariatu mają „coś z” plebejusza, co może zostać wykryte także w duszach i jednostkach. Oczywiście energia plebejska zlokalizowana w tych różnych bytach doświadcza różnych stopni intensywności w zależności od sytuacji. Plebejusz nie jest też na zewnątrz władzy. Ustawia się raczej na granicy relacji władzy, ponieważ „reaguje na każdy postęp władzy ruchem, aby być od niego wolnym; to jest to, co motywuje wszelki nowy rozwój sieci elektroenergetycznej”. W ten sposób Foucault potwierdza, że plebejusz jest jednocześnie tym, co opiera się władzy i pozwala na przedłużenie relacji władzy.
(…) Zdefiniowawszy plebs w ten sposób, Foucault może stwierdzić „niezbędność perspektywy plebsu, która stanowi odwrotną stronę i granicę relacji władzy… dla analizy jej aparatów”. W oparciu o tę perspektywę można zrozumieć sposoby funkcjonowania władzy. Niemniej jednak, tego podejścia nie można w żadnej mierze „pomylić z… neopopulizmem, który substancjalizowałby plebejusza, ani z neoliberalizmem, który celebrowałby jego przyrodzone prawa”. Innymi słowy, plebejskie spojrzenie zapewnia wyjątkowy dostęp do fenomenów władzy, ponieważ stanowi to, co opiera się (i generuje) relacje władzy. Aby wytworzyć genealogię władzy, niezbędnym jest przyjęcie perspektywy plebejskiej.
(…) [Alain] Brossat odnotowuje „plebejskie koło” w myśli Foucaulta. Koło to powstaje, po pierwsze, z faktu, że plebejusz jest zagrożony przez nowoczesny system kapitalistyczny i [jednocześnie swoim istnieniem] uzasadnia wprowadzenie aparatów dyscyplinarnych. By ująć to inaczej, plebejusz jest reprodukowany przez porządek burżuazyjny oraz legitymizuje sobą rozwój dyscyplinarnego archipelagu. Koło plebejusza następnie domyka się, ponieważ pozwala siłom porządku „reaktywować w sposób ciągły pęknięcie w obrębie ludu czy proletariatu, dzielić lud przeciwko sobie samemu”, po to, by zredukować zadziorność licznych. Ten podział stwarza możliwość rozładowania potencjalnego zagrożenia plebejskością poprzez przeciwstawienie „zdrowego” ludu z jednej strony i plebejskiej przemocy z drugiej. Burżuazja nawiedzana jest przez strach przed „plebejską nieobliczalnością”."
M. Breaugh, The Plebeian Experience: A Discontinuous History of Political Freedom, New York 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz